Liga włoska. Nie ważcie się wygrać z Interem

Tego żądali od swoich piłkarzy kibice Lazio, którzy następnie euforycznie fetowali gole mediolańczyków, żwawo biegających między leniwie ruszającymi się rzymianami. Dzięki zwycięstwu Interu 2:0 od mistrzowskiego tytułu oddaliła się Roma

Powiedzieć, że zwolennicy stołecznych klubów serdecznie się nie znoszą, to nic nie powiedzieć. A już tych siedzących za bramkami - chcących uchodzić za najradykalniejszych i najbardziej fanatycznych - dzieli żrąca nienawiść, która zalewa miasto zwłaszcza w napięciu wokółderbowym. Nierzadko wybucha tam wtedy istna uliczna wojna. Okolice stadionu stają w ogniu, są ranni, są zniszczenia.

Bieżący sezon przebiega według scenariusza najpiękniejszego dla jednych i najczarniejszego dla drugich. Roma ściga się o mistrzostwo, Lazio broni się przed spadkiem do Serie B.

Ostatnio oba obozy znów żyją pod wyjątkowo wysokim napięciem, bo skandal zwieńczył derbowy mecz sprzed dwóch tygodni. Roma wygrała, a jej kapitan i symbol, Francesco Totti po ostatnim gwizdku podniósł zaciśniętymi pięściami ze skierowanymi w dół kciukami - w geście rzymskiego cezara, przesądzającego o śmierci pokonanego gladiatora - by obwieścić trybunom, że Lazio zginie w drugiej lidze. Drugi skandal wybuchł, gdy ligowe władze ukarały gwiazdora tylko grzywną.

W niedzielę nadszedł czas zemsty. Gdy po południu Bologna strzeliła wyrównującego gola Atalancie, piłkarze Lazio wiedzieli, że zagrożenie spadkiem staje się minimalne i za zwycięstwo nad Interem umierać nie muszą. A porażka z Interem znacząco zredukowałaby szanse Romy na tytuł.

Rzymscy kibice - z fanami nerazzurich zaprzyjaźnieni - otwarcie żądali, by piłkarze się podłożyli. Wywiesili transparenty z apelami, by rzymianie schodzili mediolańczykom z drogi, oraz groźbami, że nieposłusznych pobiją. Każde odczytywane przez spikera nazwisko gracza z Interu witali gromadnym "Ole", po golach demonstrowali ostentacyjną radość. Przy okazji dziękowali też napastnikowi Sampdorii ("Pazzini santo subito"), którego gole zatopiły Romę tydzień temu.

Trybuny dostały, co chciały. Lazio uprawiało futbol pasywny i obrońcy tytułu objęli prowadzenie dopiero na sekundy przed przerwą głównie dlatego, że grali na demoralizującym luzie, co rusz wbiegając w pustą przestrzeń, a w bramce gospodarzy uwijał się Fernando Muslera. "La Gazzetta dello Sport" komentowała, że zachowywał się jak zagubiony w lesie japoński żołnierz, który nie wie, że wojna się skończyła. Do siatki trafił Walter Samuel. Argentyński obrońca od początku śmiało nacierał, jakby zdawał sobie sprawę, że nie musi chronić własnego pola karnego.

Piłkarze Lazio, którzy w żadnych okolicznościach nie byliby faworytami, rozegrali jeden z najsłabszych meczów sezonu. Po meczu przyznali, że "wpłynęła na nich atmosfera na stadionie". Po boisku przemieszczali się leniwie, lekkomyślnie oddawali piłkę, poza bramkarzem na zapalonego do walki wyglądał tylko napastnik Mauro Zarate. W samotnych wypadach skazany na niepowodzenie. Trybuny rozszalały się ze szczęścia - pod flagą z napisem "Game over" - dopiero po drugiej bramce rywali, zdobytej przez Thiago Mottę.

Nazajutrz Włochy rozdyskutowały się o klęsce całego calcio. Prasa pisała o "surrealistycznym przebiegu wieczoru", sugerowała, że nawet ludzie Interu powinni być zakłopotani. Prezes Romy Rosella Sensi oświadczyła, że po takim meczu "nazywanie ligi włoskiej najpiękniejszą w świecie będzie już brzmiało absurdalnie" i że "wstydziłaby się wygrać w takim stylu".

A kibice Lazio dzwonią do stacji radiowych i przekonują, że kibice Romy zachowaliby się na ich miejscu identycznie.

Afera odsunęła w cień ostateczną utratę szans Juventusu na awans do Ligi Mistrzów oraz doniesienia, że Milan zastanawia się nad mianowaniem nowego trenera (Leonardo czuje się "niekompatybilny" z właścicielem klubu Silvio Berlusconim), którego mają wybrać spośród tercetu: Filippo Galli, Mauro Tassotti, Marco van Basten.

Inter został już niemal obwołany mistrzem, bo w ostatnich dwóch kolejkach również nie spodziewa się szaleńczego oporu. Zmierzy się z Chievo Werona, które tkwi w środku tabeli i nie ma już żadnego celu, oraz Sieną, która już została zdegradowana do Serie B.

Milan chce Van Bastena ?

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.