Serie A znowu bogata. Włosi wydali więcej niż Hiszpanie czy Niemcy

- Jesteśmy znowu bogaci! - krzyczała okładka "La Stampy" tego lata. Włoskie kluby tego lata wydały na wzmocnienia aż 608 mln euro, więcej od ligi hiszpańskiej czy Bundesligi, niemal dwa razy więcej niż rok temu. Czy to zapowiedź lepszych czasów włoskiego futbolu?

Chcesz wiedzieć szybciej? Polub nasAż trzech piłkarzy - Dybala, Bacca i Kondogbia - kosztowało ponad 30 mln euro. Powyżej 20 mln wydano na Alexa Sandro, Romagnoliego i Bertolacciego. W poprzednich latach najwięcej płacono za Juana Manuela Iturbe (22 mln), Gonzalo Higuaina (37 mln), Dybalę (12 mln), w 2011 roku kilku zawodników kosztowało 15 mln, natomiast pięć lat temu Milan zapłacił za Robinho 18 mln.

Wspaniała czwórka

Prawie 400 mln wydał kwartet Juventus, Roma, Inter, Milan. Juve chce się utrzymać na szczycie, a reszta chce gonić "Starą Damę" lub wrócić do Ligi Mistrzów.

Juventus musiał przebudować kadrę, bo latem stracił Andreę Pirlo, Arturo Vidala oraz Carlosa Teveza. Ale w zamian przyszli Paulo Dybala, Mario Mandżukić, Simone Zaza, Sami Khedira, czy Alex Sandro, który w dłuższej perspektywie ma zastąpić Patrice'a Evrę. Niespodziewanie przyszedł Hernanes z Interu; to rozczarowanie biorąc pod uwagę, że na tę pozycję miał przyjść np. Henrik Mychitarjan czy Julian Draxler.

W obliczu takiej liczby zmian oraz kontuzji słaby start nowego sezonu - porażki z Udinese i Romą - dziwi nieco mniej. Oczywiście nikt się tego nie spodziewał, ale Massimiliano Allegriemu i jego podopiecznym trzeba czasu, by "wymyślić się" na nowo. Musi to jednak nastąpić dość szybko. W LM - startuje w połowie września - Juve gra w grupie z Manchesterem City, Sevillą i Borussią Moenchengladbach.

Uniknąć powtórki

"Starą Damę" zdetronizować chce Roma. Wzmocniła głównie atak, bo to było największą bolączką rzymian w poprzednim sezonie. Przyszli Edin Dżeko (już strzelił gola w wygranym hicie z Juventusem), Iago Falque z Genoi czy Mohammed Salah z Chelsea. Do bramki w bardzo dobrym stylu wszedł Wojciech Szczęsny. Ale może najważniejszym transferem okaże się nowy trener od przygotowania fizycznego, Darcy Norman. "Giallorossi" mieli fatalną drugą część sezonu. Norman ma tak przygotować piłkarzy, by podobna sytuacja już się nie powtórzyła.

Huragan zmian

Ale zmiany w Romie wydają się kosmetyczne przy tym, co stało się w Mediolanie. To lato przyniosło nie tyle wiatr zmian, co huragan. Dlaczego? Po raz pierwszy w historii oba mediolańskie zespoły nie zagrają w europejskich pucharach. Dla Interu i Milanu wydawanie pieniędzy to jedyna metoda, by móc zarabiać - oba kluby muszą wrócić do Ligi Mistrzów najszybciej, jak to tylko możliwe, desperacko potrzebują przychodów za udział w tych rozgrywkach.

Najlepsze transfery w całej lidze na papierze zrobił Inter. Najpierw wygrał "derbowe starcie" z Milanem o podpis Geoffreya Kondogbii na kontrakcie. Milan miał mieć już wszystko uzgodnione z Francuzem, by ten później zmienił swoje zdanie na skutek interwencji Roberto Manciniego, trenera Interu. Przyszli też Miranda, Montoya, Melo czy Telles. Do Mediolanu podążyła też bałkańska kompania - Ivan Perisić (Wolfsburg), Stevan Jovetić (Manchester City, strzelił wszystkie trzy bramki Interu w tym sezonie) oraz Adem Ljajić. Inter wydał na wzmocnienia 100 mln euro i brak awansu do Ligi Mistrzów będzie porażką. Ale zgranie się nowych piłkarzy - wg "La Gazzetty dello Sport" tylko trzech piłkarzy z poprzedniego sezonu będzie miało miejsce w pierwszej jedenastce - musi trochę potrwać.

Nieco mniej, bo ciut ponad 86 mln wydał Milan. Na Carlosa Baccę, Luiza Adriano, Andreę Bertolacciego, czy Alessio Romagnolego. Ale i tak nie udało się pozyskać klasowego pomocnika, Zenit nie puścił Axela Witsela. Kondogbia wybrał Inter. Milan pytał o Moutinho czy Illarramendiego. Skończył z Jurajem Kucką z Genoi.

W pierwszych meczach Milan wyglądał źle. - Mieliśmy szczęście, graliśmy słabo - powiedział po wygranej z Empoli nowy trener, Sinisa Mihajlović. Ale jeśli dobrze poukłada te klocki, które ma w swojej dyspozycji, Milan może przynajmniej wrócić do pucharów. Przynajmniej derby Mediolanu - zostaną rozegrane tuż po przerwie reprezentacyjnej - znowu będą budzić emocje. Zwłaszcza że w Milanie pierwszy mecz po powrocie może zagrać Mario Balotelli.

Napoli w tyle

Trudno podejrzewać, by Lazio miało utrzymać trzecie miejsce. Pozyskało m.in. Ricardo Kishnę, Sergeja Milinkovia-Savicia czy wypożyczyło Alessandro Matriego. Rzymianie już odpadli z Ligi Mistrzów. Zmiany nastąpiły w Napoli (rywal Legii w LE); nowym trenerem został Maurizio Sarri, a do podstawowego składu wskoczą tacy zawodnicy jak Reina (powrót do Napoli), Chiriches, Hysaj, Allan czy Valdifiori. Transfer Roberto Soriano w ostatnim dniu okna upadł, bo neapolitańczycy nie zdążyli załatwić wszystkich formalności, a kibice krytykują prezydenta Aurelio De Laurentiisa. - Nie da się ciebie bronić. Koniec gry - takie banery wywiesili fani w bazie treningowej klubu.

Do walki o LM raczej nie włączy się Fiorentina, która pozyskała Jakuba Błaszczykowskiego, Nikolę Kalinicia, Mario Suareza czy Davide Astoriego. Po cichu ciekawe transfery (Baselli, Avelar, Belotti) zrobiło Torino Kamila Glika, które znowu może zakręcić się wokół miejsca w pucharach.

Dzięki letnim transferom liga stała się jeszcze bardziej wyrównana, ale ciężko prorokować ostateczne rozstrzygnięcia przez liczbę zmian. W Juventusie w podstawowym składzie ma grać pięciu nowych zawodników, tyle samo w Romie czy Napoli. W Interze ośmiu, w Milanie i Fiorentinie (oba kluby zmieniły trenerów) po czterech. Poziom ligi na pewno wzrośnie, ale czy na tyle, by włoskie kluby odzyskały czwarte miejsce w Lidze Mistrzów? W rankingu krajowym UEFA musieliby wyprzedzić Anglików lub Niemców. Mieliby na to bardzo duże szanse, gdyby powtórzyli wyniki z poprzedniego sezonu. Juventus zagrał w finale LM, natomiast Fiorentina i Napoli w półfinale LE.

Ile Włosi wydawali na transfery w ostatnich latach

Wydatki największych lig europejskich tego lata (w euro, okno transferowego w Anglii zamyka się 1 września o 19.00)

Wybrane oceny letnich transferów wg "La Gazzetty dello Sport"

Obserwuj @L_Godlewski

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.