Serie A. "Klejnot" o polskich korzeniach podbija Włochy

- Oto nowy Sergio Aguero - takimi słowami witał go Maurizio Zamparini, prezydent Palermo. Wydał na niego aż 12 mln euro, pobił swój rekord transferowy. Przez pierwsze dwa lata wydawało się, że to pieniądze wyrzucone w błoto. Ale ten sezon Paulo Dybala ma wyśmienity. - Jest wart 50 mln euro - przekonuje Zamparini.

- W ciągu 15 lat mojej pracy z zespołami młodzieżowymi nigdy nie widziałem drugiego takiego zawodnika; posiada wszystkie cechy piłkarza kompletnego - opisuje Dybalę Francisco Buteler, jego trener z lat młodzieńczych w Instituto Cordoba. Dybala trafił tam w wieku 10 lat. Pomyślnie przeszedł testy w klubie, który wychował m.in. Mario Kempesa czy Osvaldo "Ossiego" Ardilesa, mistrzów świata z 1978 roku. Do składu drugoligowego Instituto przebił się w wieku 17 lat. I w 40 meczach zdobył 17 bramek.

Przy okazji wsławił się kilkoma osiągnięciami. Gole w sześciu meczach z rzędu, dwa hat-tricki, występy w 38 meczach z rzędu czy też najmłodszy strzelec w historii Instituto. To niby tylko druga liga. Ale wystarczyło, by rozgorzała o niego walka na rynku transferowym. Mniejsze lub większe zainteresowanie przejawiały nim Real Madryt, Chelsea, Manchester City czy włoscy giganci - Juventus, Milan i Inter. Był o krok od wzmocnienia tego ostatniego klubu.

Sensacyjny transfer

Ku zaskoczeniu wszystkich, trafił do Palermo. Sycylijczycy zainteresowali się nim nieco z przypadku. W 2011 roku przedstawiciele Palermo polecieli do Argentyny, by dopiąć transfer Franco Vasqueza z Belgrano. Do obiadu dosiadł się Juan Carlos Barrera, prezydent Instituto, lokalnego rywala. - Mam znacznie lepszego piłkarza - powiedział Luce Cattaniemu, ówczesnemu dyrektorowi sportowemu Palermo. Chodziło oczywiście o Dybalę. - Zamparini już po tym, jak obejrzał go pierwszy raz zdecydował się na transfer - opowiadał potem Cattani. - Od razu wiedziałem, że jest na innym poziomie, takim jak Cavani czy Pastore.

Tych dwóch zawodników wielkiemu futbolowi przedstawiło właśnie Palermo. "Rosanero" na obu piłkarzach zarobili łącznie prawie 60 milionów euro.

Ciemna strona futbolu

Palermo dopięło swego w lecie 2012 roku. Dopiero potem okazało się, że Dybala znalazł się w centrum sporej afery. Część praw do niego posiadała firma Gustavo Mascardiego, który sprzedał go bez zgody Instituto (klasyczny przykład third-party ownership). Mascardi miał od lat działać na rynku transferowym w porozumieniu z Nestorem Kirchnerem, byłym prezydentem Argentyny (zmarł w 2010 roku, więc w transferze Dybali nie grał żadnej roli). Mieli kupować piłkarzy z pieniędzy pochodzących z nielegalnych operacji. Następnie umieszczali ich w Racing Clubie, jednym z największych argentyńskich klubów, i sprzedawali ze sporym zyskiem. W ten sposób prali pieniądze. Zamieszany w aferę był również Maximo Kirchner, syn Nestora. Co ciekawe, obecnie prezydentem Argentyny jest żona Nestora, Cristina Fernandez de Kirchner. Dodatkowo starszy brat Paulo, Gustavo, opowiadał, jak pewnego dnia w lecie 2012 roku dostał telefon o 3 nad ranem. Dzwoniący mężczyzna zagroził mu śmiercią, jeśli jego brat nie zgodzi się na odejście z Instituto.

Paulo bez problemu zdecydował się na przejście do Włoch, kraju przodków. Praprababcia pochodziła z okolic Neapolu. Dybala ma również polski paszport. Dziadek Bolesław wyemigrował z Kraśniowa (Świętokrzyskie) do Argentyny. Wobec tego Dybala może grać w trzech reprezentacjach. Ale jest zdecydowany wyłącznie na jedną. Chce grać dla "Albicelestes", nawet pomimo ogromnej konkurencji w ataku. W samej Serie A wśród pięciu najlepszych strzelców obecnego sezonu oprócz niego znajduje się trzech Argentyńczyków - Carlos Tevez, Gonzalo Higuain oraz Mauro Icardi.

Eksplozja talentu

Klasę tych zawodników wszyscy znali już wcześniej. Ale kto by się spodziewał, że po 17. kolejkach Dybala będzie miał dziewięć goli na koncie (ex aequo drugi z Higuainem, Icardim oraz Callejonem) oraz sześć asyst (drugi wraz z Berardim)? "La Joya", czyli klejnot, jest bezpośrednio odpowiedzialny za 56 proc. wszystkich bramek Palermo w tym sezonie. Sycylijczycy są na 8. miejscu w Serie A. Mają tyle samo punktów co AC Milan, który pokonali na wyjeździe 2-0.

Przy swoim trafieniu Dybala zupełnie ośmieszył Cristiana Zapatę. Pokazał to, co ma najlepsze - czyli niesamowite przyspieszenie i zabójczą lewą nogę - prawą nie gra niemal w ogóle, ostatniego gola strzelił nią w 2011 roku. Trafił do pustej bramki z najbliższej odległości. Trudno go jednoznacznie scharakteryzować; najlepszym określeniem będzie chyba "drugi napastnik", podobnie do Aguero.

 

Jest jednym z najczęściej oddających strzały piłkarzy Serie A (3,5 / mecz, 4. miejsce w lidze), uwielbia mijać rywali dryblingiem (3,1 / mecz, również 4. miejsce), przez co jest bardzo często faulowany (2,8 / mecz, 10. miejsce). Jednocześnie nie zapomina o swoich partnerach (1,6 kluczowego podania na mecz). Oczywiście nie można zapomnieć o jego wadach. Aż 64 razy w tym sezonie tracił piłkę wskutek złego przyjęcia (zdecydowany lider), a pozbawiany futbolówki był aż 42 razy. Ale takie są skutki uboczne jego stylu gry.

Wraz z wspomnianym wcześniej Franco Vazquezem tworzą jeden z najbardziej zabójczych duetów w Serie A. Vazquez strzelił pięć goli i ma pięć asyst. 25-latek również może wybierać między grą w reprezentacji Argentyny oraz Włoch (jego matka urodziła się w Padwie). - Jeśli Conte mnie powoła, zagram dla Włoch - zapowiada.

Znowu druga liga

Początki we Włoszech dla Dybali z różnych względów nie były łatwe. Najpierw pojawiły się problemy z jego rejestracją - kluby kłóciły się o ponad milion euro - a potem cały czas zmieniali się szkoleniowcy (aż pięć razy w trakcie pierwszego sezonu!). Pierwsze dwie bramki zdobył dopiero w jedenastym występie, przeciwko Sampdorii. Do końca sezonu trafił już tylko raz. Palermo spadło z ligi. Przywrócić sycylijski zespół do Serie A miał Gennaro Gattuso. Ale jego ekipa zawodziła. Murowani kandydaci do awansu w pierwszych sześciu meczach zdobyli tylko siedem punktów. Gattuso jednego z kozłów ofiarnych widział w Dybali. - Musi się obudzić, być bardziej regularny. Nie może myśleć, że w meczu wystarczy pokazać parę sztuczek. Musi więcej biegać, więcej asystować, więcej strzelać. Jestem świadom tego, co potrafi.

Ale Gattuso nie dostał szansy wydobycia z niego tego, co najlepsze. Został zwolniony. Zastąpił go Beppe Iachini. Dybala i tak pierwszego gola strzelił dopiero w siedemnastym występie, w marcu. Było to pierwsze trafienie po 405 dniach! W całym sezonie w 28 meczach zdobył pięć bramek i sześć razy asystował. Jak na drużynę, która wygrała ligę z 14 pkt przewagi nad wiceliderem, nie był to wynik powalający na kolana. Ale latem odeszli dwaj podstawowi napastnicy - Abel Hernandez i Kyle Lafferty. Razem strzelili 25 z 62 bramek.

"Będzie lepszy niż Cristiano Ronaldo"

Wobec tego Iachini musiał na niego odważniej postawić. Dodatkowo cierpliwość popłaciła. - Młodzi piłkarze dostają niezbędny im czas, by dojrzeć. Dla takich zawodników jak ja, przychodzących z innych lig to najważniejsze - tłumaczy Dybala. U znających specyfikę Palermo to zdanie może wywołać szyderczy śmiech. Zamparini to ostatni człowiek, który mógłby kojarzyć się ze słowem "cierpliwość". Od kiedy został właścicielem "Rosanero" w 2002 roku zatrudniał 27 trenerów. Niektórych, jak Francesco Guidolina kilkukrotnie (dokładnie cztery razy - Zamparini chciał nawet po raz piąty, ale ten się nie zgodził). To Guidolin dzierży bardzo ciekawy rekord - był trenerem Palermo przez 491 dni z rzędu. Beppe Iachini niedługo może go pobić - brakuje mu już tylko 21 dni.

Co dalej? Kontrakt Dybali wygasa w 2016 roku, a interesują się nim takie kluby jak Arsenal czy Borussia Dortmund. Ale Argentyńczyk chce przedłużyć umowę. Nawet gdyby chciał odejść, przenosiny nie byłyby łatwą sprawą. W listopadzie Zamparini wyceniał go na 40 mln euro. Już po miesiącu cena podskoczyła do 50 mln. - Za dwa lata będzie lepszy niż Cristiano Ronaldo, Messi i Ibrahimović. To najlepszy napastnik w Serie A - zachwala swojego podopiecznego Zamparini. Jeśli Dybala nauczy go, jak ważna jest cierpliwość, dla Argentyńczyka będzie to osiągnięcie na miarę zdobycia Złotej Piłki.

Messi wart jest W TEJ CHWILI 220 mln euro [TOP10]

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.