- Nasz poziom stale się pogarsza - powiedział podczas spotkania z udziałowcami swojego klubu. - Włoski futbol niedługo umrze, jeśli nie będzie w stanie poradzić sobie z dwoma wyzwaniami: w kraju, gdzie trzeba ściągnąć kibiców na stadiony, oraz za granicą, w wymiarze globalnym.
- Anglia, Niemcy czy Hiszpania wyprzedziły nas pod wieloma względami. Przychody, stabilność, wyniki sportowe, wartość stadionów czy ranking UEFA.
- Dziś mamy problemy z obronieniem czwartego miejsca, goni nas Portugalia - powiedział Agnelli. Chodzi o ranking krajowy UEFA. Serie A ma w nim przewagę zaledwie 1,5 punktu nad Portugalią. Co prawda w kolejnych sezonach powinno być lepiej (po tym sezonie Portugalii przestanie się liczyć prawie 19 pkt zdobytych w sezonie 2010/11, gdy Włosi zdobyli tylko 11,5), ale jeszcze parę lat temu Włosi mieli pewne miejsce w czołowej trójce.
- Nasi główni rywale jak Real Madryt, Bayern Monachium, Manchester United czy Barcelona wyraźnie zostawili nas z tyłu. Żaden włoski klub nie jest w stanie rozwijać się tak, by ich dogonić. To oczywisty sygnał wskazujący na nasze ograniczenia strukturalne mające wpływ na naszą piłkę.
- Dziesięć lat temu Serie A, na dniach meczowych Serie A zarabiała tyle samo co Bundesliga, trochę mniej niż La Liga i jedną trzecią tego, co Premier League. Już wtedy byliśmy żółwiem - teraz jesteśmy krewetką. Dziś Bundesliga i La Liga generują dwukrotnie większe przychody z racji stadionów. W tym roku we Włoszech spadły one poniżej 200 mln euro - a jedna piąta z tego została wygenerowana przez stadion Juventusu. To jedyny tak nowoczesny stadion we Włoszech, ale to zaledwie 1/20 całości. To za mało.
- W piłce nożnej chodzi o kibiców, ale ci opuścili włoskie stadiony wraz z rodzinami. Niektórzy zrzucają winę na coraz większą liczbę oraz dostępność transmisji telewizyjnych, ale to dziwny argument. Bez pieniędzy z TV włoski futbol umarłby powolną ¶mierci±. Tak się stanie, jeśli kluby niczego nie zrobią.
- W Juventusie zapełniamy 95 procent stadionu. To, że nie wyprzedamy jakiegoś meczu w całości, jest wiadomością. Pozostałe kluby w Serie A cały czas zapełniają poniżej 50 proc., a jest coraz gorzej.
- Jest jeszcze kwestia zagranicy. Włoski futbol zniknął z ekranów telewizyjnych na największych zachodnich rynkach, jednocześnie nie podbijając nowych rynków. Juventus stara się odzyskać stracony teren. Media społecznościowe dają nam nowe możliwości, pozwalające na powiększanie przychodów.
- Ale bez polepszania się sytuacji Serie A Juventus nie urośnie tak, jakby mógł. Wiele lat temu Simon Kuper napisał książkę "Football Against The Enemy". Napisał wtedy: "Gdy angielski kibic piłkarski szuka lepszego życia, przeprowadza się do Włoch, gdzie znajdzie najlepszych piłkarzy na świecie, wiele meczów transmitowanych w telewizji oraz ogrom gazet sportowych. Pogoda też jest dobra". Tak wyglądała Serie A dla Anglików 20 lat temu. Nie mówię tego ze względu na nostalgię. Mówię to z ambicją, by Serie A powróciła do roli wzoru.
Ale niedawno Agnelli poniósł sporą porażkę w swojej walce o zmiany we włoskim futbolu. Prezesem tamtejszej federacji piłkarskiej został oskarżony o rasizm Carlo Tavecchio (zawieszony przez UEFA na pół roku). - Ci, którzy go wybrali, zignorowali zdanie piłkarzy, trenerów, sędziów i innych przedstawicieli Serie A. To była porażka dla wielu i zwycięstwo dla podstępnych ludzi, którzy zmówili się już jakiś czas temu.
- Jestem przekonany, że konserwatywne siły we włoskim futbolu, które przeważyły, by obronić pewne interesy, nie będą w stanie stłamsić tych, którzy popierają zmiany.