Serie A. Maldini: "Zniszczyli mój Milan"

W rozmowie z "La Gazzetta dello Sport" Paolo Maldini wypowiedział się na temat obecnej sytuacji w Milanie. Legenda "Rossoneri" nie przebierała w słowach.

Fani Milanu protestowali już przed meczem weekendowym meczem z Parmą, a porażka 2-4 tylko pogorszyła i tak fatalny nastrój wokół klubu. - Oglądałem ten mecz, tak samo jak i z Atletico oraz prawie wszystkie przez ostatnie dwa lata. W środku czuję połączenie złości z rozczarowaniem. Nie chodzi nawet o wyniki, gdyż już zajmowaliśmy 10. czy 11. miejsce, ale ze względu na wrażenie, iż wszystko, co było budowane przez ostatnich 10 lat, zostało zaprzepaszczone. To mnie boli. Milan miał szczęście, wygrywał w większej liczbie cykli z podobną synergią. Wiem, ile pracy stało za tymi trofeami, które tworzą tak piękną historię. Wkurza mnie patrzenie na to, jak to wszystko jest niszczone.

Kiedy zdaniem Maldiniego na San Siro zaczęło się dziać źle? - Od odejścia tak wielu piłkarzy z mentalnością zwycięzców. Zwycięstwa zależą przede wszystkim od piłkarzy. Tak wielu przewinęło się przez Milan w ostatnich 25 latach, lecz kto pracuje dla klubu? Nikt. Z dawnego Milanu jest Filippo Galli, który prowadzi sektor młodzieżowy. Jest też Mauro Tassotti, choć może odejść po zakończeniu sezonu. Jeśli tak się stanie, to będzie kolejny cios. Stracimy kolejny kawałek historii. Mam nadzieję, że nie dojdzie do tego. W Bayernie Monachium czy Realu Madryt najważniejsze postacie pracują w klubie. To największy problem. Juventus zrozumiał to i zrestrukturyzował się, poczynając od solidnej grupy Włochów wiedzących, jak osiągać sukcesy.

- Ktoś mógłby pomyśleć, iż pluję do talerza, z którego jadłem. Ale tak nie jest. Cierpię, patrząc na Milan w takiej sytuacji. Mam dwóch synów grających w zespołach młodzieżowych, jeden z nich jest wypożyczony do Brescii. Czuję się częścią tego klubu.

Wiele kontrowersji budzi polityka transferowa Milanu, na co narzekała publicznie Barbara Berlusconi oraz kibice. - Klub powinien zrewidować swoje cele. Nie może rywalizować z Juventusem i nie jest już w czołowej 10 klubów w Europie. Projekt nie istnieje. Patrzysz na dzisiaj, nie na jutro. Muszą kupować piłkarzy pasujących do stylu gry, a nie sprowadzać ich za darmo lub wypożyczać. Raz może ci się udać, ale nie zawsze. Potem dajesz ogromny kontrakt, a to wcale nie pomaga. Problem leży w strukturach.

Czy Adriano Galliani powinien zostać? - To nie ode mnie zależy. Myślę, że jeśli czujesz się wszechmocny, nie rozumiesz tego, że wyniki są zasługą również innych. By wygrywać, potrzebujesz pomysłów, odpowiedniego projektu oraz wielkich pokładów pasji. W Milanie pozostała tylko pasja. To nie wystarcza.

Maldini skrytykował również Barbarę Berlusconi, która w klubie okupuje coraz ważniejsze pozycje. - Nie wiem, czy jest przygotowana do poprowadzenia Milanu. To zależy od tego, kto znajdzie się wokół niej. Nie wierzę, że jest ekspertem od futbolu oraz piłkarzy.

Były kapitan "Rossoneri" skomentował również doniesienia sprzed kilku miesięcy o jego powrocie do klubu. - Miałem dwa spotkania z Barbarą Berlusconi. Po podziale obowiązków miałem zostać następcą Adriano Gallianiego w sferze technicznej. Lecz wtedy nikt się nie odezwał. Byłem gotowy na rolę w środowisku sportowym, lecz sprawa nie została pociągnięta dalej.

Czy Clarence Seedorf jest odpowiednim trenerem w tym burzliwym dla Milanu okresie? - To logiczne, że nie może być ekspertem. Posiada ogromną odwagę oraz osobowość, lecz nawet Pep Guardiola nie mógłby niczego zrobić. Nie winię Clarence'a. Brakuje jasności celów. Być może do końca sezonu można było wybrać bardziej konserwatywnego menedżera, by kolejny sezon rozpocząć dobrze. Teraz istnieje ryzyko, że Seedorf się spali.

- Sytuacja w tabeli była fatalna, jednak nigdy nie myślałem, że inny menedżer zdoła uratować ten sezon - tak Seedorf odpowiedział na pytanie o zasadność zwolnienia Massimiliano Allegriego, poprzedniego trenera Milanu.

A czy Filippo Inzaghi może być uważany za alternatywę na przyszłość? Prasa już spekuluje, iż "Pippo" mógłby zastąpić Seedorfa na stanowisku trenera. - Spędził dwa lata z zespołem młodzieżowym i to już się liczy. Ale nowy menedżer musi być popierany przez bardzo mocną strukturę, by się nie spalić. Arrigo Sacchi i Fabio Capello również dopiero zaczynali kariery, lecz mogli liczyć na wielkich mistrzów.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.