W poprzedniej kolejce, w meczu z Espanyolem Barcelona, czerwoną kartką został ukarany bramkarz "Królewskich" Iker Casillas. Jego miejsce między słupkami zajął Hiszpan Antonio Adan. 38-letni Dudek, który niedawno wznowił treningi po ciężkiej kontuzji szczęki, oglądał mecz z trybun. W sobotę Real gra z Levante (transmisja w Canal+ Sport o 20).
Jerzy Dudek: Raczej nie, choć trener ogłosi skład kilka godzin przed spotkaniem. Patrzę na sytuację realnie. W niedzielę dopiero pierwszy raz od dwóch miesięcy pojechałem z zespołem na mecz. Trener uznał, że jest za wcześnie, bym usiadł na ławce rezerwowych. Na moje nieszczęście albo i szczęście. Jose Mourinho mówił później: "To był ciężki mecz. Jesteś świeżo po wyleczeniu urazu. Nie wiadomo, jak z tobą w bramce wszystko by się potoczyło. Z Adanem też ryzykowałem, bo jest młody i niedoświadczony. Najważniejsze, że wygraliśmy". Teraz trener nie ma powodu, by zmienić bramkarza, choć przez cały tydzień starałem się pokazać, że jestem gotowy do gry. Po meczu z Auxerre w Lidze Mistrzów, w którym doznałem urazu, ludzie mi współczuli, a ja się cieszę, że wszystko skończyło się tak szczęśliwie. Mogło być dużo gorzej. Teraz też nie dramatyzuję. Swoją drogą, to jestem w Realu cztery lata i Iker pierwszy raz dostał czerwoną kartkę. Adan siedział na ławce dwa miesiące i się doczekał gry, mnie nie starczyło prawie cztery lata. Życie. Teraz muszę ciężko pracować, by odzyskać formę i pełną sprawność. Dwa miesiące przerwy to sporo.
- Najważniejsza jest psychika, od siódmego stycznia trenowałem indywidualnie, więc fizycznie poradziłbym sobie. Jeśli chodzi o wyczucie w bramce podczas meczu - pod tym względem może brakuje mi paru procent, ale poradziłbym sobie. Tyle że byłoby głupio wobec Adana, który również ciężko pracował przez ostatnie tygodnie i szansę wykorzystał. Mourinho jest uczciwym trenerem i raczej postawi na niego. Jak większość Polaków wolę być pesymistycznie nastawiony, żeby później być miło zaskoczonym.
- Na razie muszę zrobić wszystko, żeby wrócić do pełnej sprawności i zapracować na to, by latem mieć szanse wyboru. Pozytywne jest to, że pierwszy raz, odkąd jestem w Realu zimą, media nie umieściły mnie na liście zawodników, którzy latem na pewno odejdą. Zwykle zajmowałem na niej wysokie miejsce, ale zostawałem w klubie. Teraz nie było mowy o odejściu, więc może to jest pozytywny sygnał? Za miesiąc skończę 38 lat, więc spokojnie planuję kolejny tydzień i nie wybiegam dalej w przyszłość.
- Nigdy nie byłem zadowolony z roli rezerwowego. Ciężko pracowałem, żeby w każdej chwili być gotowym pomóc drużynie. Mam nadzieję, że rywalizacja pozytywnie wpłynęła na Ikera. Teraz dwa miesiące mnie nie było i tak się rozluźnił, że zaraz dostał czerwoną kartkę (śmiech). Więc chyba jakiś wpływ "na szatnię" mam.
- Idealny scenariusz jest taki: latem opuszczam Real i znajduję klub, w którym gram jeszcze rok czy dwa. Nie wiem tylko, czy znajdę przyzwoitą drużynę z aspiracjami, która będzie chciała Jerzego Dudka. Jeśli się uda, to fajnie, jeśli nie - mam kilka pomysłów na życie. Powrotu na polskie boiska nie wykluczam. Stadiony są coraz ładniejsze, poziom musi się podnieść. Jeśli pojawi się dobra oferta, skorzystam.
- Będzie. Pieniądze nie byłyby najważniejsze w negocjacjach. Mam przyjaciół w Polsce, wiem, jakie stawki krążą w ekstraklasie. Polscy piłkarze są nieźle opłacani. Tak jak średniej klasy Holendrzy. Przyjeżdżają do nas coraz lepsi piłkarze, organizacja Euro 2012 dodaje nam prestiżu.
- Nigdy jej nie straciliśmy, nawet gdy miała siedem punktów przewagi. Musimy spokojnie pracować, polepszać swoją grę i czekać, co się wydarzy. W decydującą fazę wkracza Liga Mistrzów i nie ma co za dużo myśleć o tym, co będzie. Niedawno wszyscy nas skreślili i mówili "ligę przegraliście, skoncentrujcie się na pucharach". Sytuacja się zmieniła po jednej kolejce.
- W pierwszej połowie Barcelona grała po swojemu, kluczem do porażki były niewykorzystane okazje Messiego i Pedro. Chwile nieuwagi spowodowały, że przegrała.
Eksperci liczą, ile kilometrów przebiegli rywale w meczach z Barceloną. Ale to nie liczba jest istotna, chodzi o to, żeby nie biegać wolniej od Katalończyków. Zawodnicy Arsenalu biegali z tą samą prędkością i dlatego wygrali.
Wojtek bronił pewnie, dodał spokoju całej drużynie. Zrobiło na mnie wrażenie, jak w drugiej połowie rzucił się pod nogi Messiemu i wygarnął mu piłkę, choć Argentyńczyk był na spalonym. Rośnie nam kolejny bramkarz światowego formatu.
- Arsene Wenger nie miał wyjścia. Kontuzji doznał Łukasz Fabiański, leczył się Manu Almunia i Wojtek na tym skorzystał. To dojrzały chłopak, teraz robi furorę. Tak rozpoczynają się największe kariery. Wdrapać się na szczyt nie jest trudno. Ilu było polskich meteorów, którzy błyszczeli przez rok, a potem spadali z hukiem? Wojtek ma potencjał, żeby na szczycie pozostać długo.
- Jest świadomy tego, co ma robić. Świetnie ukierunkuje go też ojciec Maciek, były bramkarz reprezentacji, wie, jakie popełnił błędy, których Wojtek musi uniknąć. Ja miałem bardzo ciężką przeprawę w Anglii, to była wielka szkoła futbolu. Przeżyłem w niej swoje najlepsze i najgorsze mecze. Atmosfery nie zapomnę nigdy. Niech Wojtek czerpie przyjemność z każdej chwili grania w Premiership. Liga angielska nie jest łatwą dla bramkarzy. O wiele łatwiej gra się w Champions League
- Trzymam za nich kciuki, nie tylko dlatego, że grają tam nasi bramkarze. Nie chciałbym kolejnych meczów Realu z Barceloną. W kwietniu gramy z nimi rewanż w lidze i finał Pucharu Króla. Wystarczy.