Primera division. Kto posprząta gruzy w Realu?

Tydzień po porażce 2:6 z Barceloną Real Madryt nie miał najmniejszych szans z Valencią, przegrywając 0:3.

Real oddał ledwie dwa celne strzały. Osłabiona brakiem Lassany Diarry pomoc nie radziła sobie z szybko rozgrywającą piłkę Valencią. Przy pierwszym golu pomylił się Fabio Cannavaro, przy drugim - nawet Iker Casillas, który wepchnął piłkę do bramki po strzale Davida Silvy. - Nie kontrolowaliśmy meczu w środku pola. Nie mogliśmy złapać rytmu - mówił trener Juande Ramos.

Jego drużyna przegrała w tym sezonie wszystko. - Musimy walczyć. Dla naszych rodzin, dla fanów i dla nas - mówi pomocnik Marcelo, ale kibice "Królewskich" nie mogą się już doczekać 14 czerwca, gdy odbędą się wybory prezydenckie.

Nadzieję na następny sezon daje im Florentino Perez, który kilka lat temu sprowadził do Madrytu Luisa Figo, Zinedine'a Zidane'a, Davida Beckhama, Ronaldo i Robinho. Według sondaży popiera go 60 proc. socios. Nowy-stary prezes obieca im sprowadzenie Cristiano Ronaldo, Kaki, Cesca Fabregasa, Davida Villi i Silvy oraz Francka Ribery'ego. Za biurkiem ma wylądować Zidane i Jorge Valdano.

Na razie nie ma jeszcze tylko kandydata na stanowisko szkoleniowca. Kontrakt Ramosa kończy się w czerwcu i nawet on nie ma nadziei, że zostanie odnowiony. - Gdybym zdobył mistrzostwo, miałbym jakiś argument - mówi trener.

Trudno sobie wyobrazić, aby wymieniani przez prasę Arsene Wenger i José Mourinho rzucili pewne posady w Arsenalu i Interze oraz ruszyli na Santiago Bernabeu. Zwłaszcza że Perez przez sześć lat rządzenia Realem sześć razy zmieniał trenerów.

Piłkarze domagają się stabilizacji. - Nawet kiedy zdobywamy mistrzostwo, mówi się tylko o tym, ilu piłkarzy do nas przyjdzie. Gdy przegrywamy, jedynym pomysłem na odbudowę jest wyrzucenie połowy składu, zamiana trenera, dyrektora sportowego i prezesa. Trzeba z tym skończyć - mówi Iker Casillas.

Kibice wydają się nie pamiętać, że Perez w szale sprowadzania piłkarzy z pierwszych stron gazet zapomniał o budowie drużyny. Zachowywał się jak nastolatek, który pierwszy raz gra w "Football Managera". Hurtowo sprowadzał graczy strzelających gole, ale wydawaniem pieniędzy na artystów odbioru piłki i obrony się brzydził. Stworzył koncepcje Zidanes y Pavones, która zakładała, że za defensywę odpowiadać będą zdolni, słabo opłacani wychowankowie. - Nie będzie nam brakowało Makelele. Technicznie jest średni, brakuje mu szybkości, nie potrafi podać piłki do przodu - mówił po sprzedaniu do Chelsea za 13,8 mln euro Claude'a Makelele. Ten transfer był początkiem końca projektu "Galacticos". Dziś na prasowej liście życzeń Pereza też trudno znaleźć graczy defensywnych.

Barcelona jeszcze musi poczekać na tytuł  ?

Copyright © Agora SA