Ebi Smolarek: Jest, choć to pytanie do trenera. W spotkaniu z Deportivo wszedłem w drugiej połowie i nasza gra bardzo się poprawiła. Munitis ma jednak w ataku miejsce niepodważalne, jeśli miałbym wejść do jedenastki, to za Tchite.
- Nie przesadzajmy. O Lidze Mistrzów to nikt z nas nawet nie śnił. Liczy się awans do Pucharu UEFA. Jest w naszym zasięgu, bo mamy piąte miejsce. Ale mecze z Valencią i Realem zweryfikują nadzieje na to, by Racing po raz pierwszy w historii pokazał się w Europie.
- Zdecydowanie tak. Do Hiszpanii przyjeżdża się grać z Valencią, Barceloną, Realem. Poza tym my, napastnicy, mamy więcej miejsca do gry, gdy rywal atakuje. Gdy dziesięciu stoi we własnym polu karnym, a tak było z Deportivo, to niewiele można zrobić. Straciliśmy gola w pierwszej minucie, do przerwy - aż trzy, i kiedy wszedłem na boisko w 46. min, oni już tylko bronili przewagi.
- Na bezbramkowy remis - jak zwykle, gdy jedziemy do silnego przeciwnika. A z kontry spróbujemy poszukać szans na zwycięstwo. Chciałbym grać od początku, ale nie wiem, co wymyśli trener. W tych dwóch najbliższych meczach chcemy zdobyć minimum trzy punkty. Wtedy miejsce w Pucharze UEFA będzie realniejsze. Ale z drugiej strony mecz z Realem to dla kibiców z Santander coś wyjątkowego. Gdyby tak podarować im zwycięstwo...