Minęło zaledwie kilka dni od dotkliwej porażki Katalończyków z PSG w pierwszym meczu 1/8 finału Ligi Mistrzów (0:4). Widać, że piłkarzom Barcy nadal idzie średnio. Widzieli to chyba także ich kibice, bo na Camp Nou często było słychać gwizdy.
Po dobrej akcji ofensywnego tercetu, Messi strzelił gola już w czwartej minucie. Wtedy mogło się wydawać, że będzie to jeden z kolejnych pogromów, do jakich Barcelona nas przyzwyczaiła. Chociaż gospodarze byli drużyną lepszą, to gracze Leganes przeprowadzali groźne kontrataki i wynik cały czas wisiał na włosku. Wielokrotnie musiał wykazywać się ter Stegen.
Ale w końcu i bramkarz Barcy popełnił błąd. Jeszcze gorzej zachował się Sergi Roberto, który stracił piłkę niemal na linii pola karnego, wyglądał później na podłamanego. Unai Lopez wpakował piłkę do siatki w 71. min.
Gdy już wydawało się, że jest po wszystkim a kibice gwizdali coraz głośniej, Messi zdobył swoją drugą bramkę w tym meczu. W 90. min, z rzutu karnego. Rywal zachował się bardzo głupio i ewidentnie podciął Neymara w polu karnym. Barcelona uratowała zwycięstwo, ale od pytań o kryzys na razie się nie uwolni.
Według informacji hiszpańskich mediów szatnia Barcelony straciła zaufanie do Luisa Enrique po blamażu w Lidze Mistrzów. Dziennikarze już podają nazwiska potencjalnych następców trenera "Dumy Katalonii". >>>
Na szczęście istnieje duży dystans między nami a mediami. Nie słucham tego, co pojawia się w prasie i telewizji. Nie zbliżam się do telewizora czy radia na odległość bliższą niż dziesięć metrów, i to nawet kiedy jestem pijany - komentuje krytykowany trener. >>>