Primera Division. Piquety i raulizmy

Z morza żalu, urazów, zapiekłości i niechęci da się wyłowić perełki. Największy symbol Realu Madryt Raul Gonzalez Blanco przyznaje bez skrępowania, że cieszy się, gdy Barcelona zdobywa Puchar Europy - pisze na swoim blogu "W polu karnym" Dariusz Wołowski, dziennikarz Sport.pl i "Gazety Wyborczej".

Dariusz WołowskiDariusz Wołowski Fot. Sport.pl

Cieszy się, czy tylko udaje? Cieszy się, albo stroi w elegancki frak politycznej poprawności przydatny do wykonywania funkcji promotora Primera Division w USA? Raul Gonzalez uciszał kiedyś trybuny Camp Nou, a jego rywalizacja z Katalończykami miała wiele znanych odcieni zapiekłości. Tak jak wiele odcieni zapiekłości ma rywalizacja Gerarda Pique z Realem Madryt.

Pique wolno. Gdy ogłosił, że Realowi życzy jak najgorzej, nawet człowiek wychowany przez "Królewskich" czyli selekcjoner Vicente del Bosque wziął go w obronę. Bo niby dlaczego wymagać od gracza Barcy by był życzliwy największemu rywalowi? To jak zmuszanie do cynizmu, wyrachowania, dwulicowości.

Dlaczego więc Raulowi wierzę bez mrugnięcia okiem? Bo jest facetem z klasą i dystansem do wojny futbolowej? Jego przyjacielem w kadrze juniorów był niezapomniany Ivan de la Pena, wychowanek "La Masii". Rywalizacja obu wielkich klubów nie miała tu nic do rzeczy. Tak jak nietrudno uwierzyć w przyjaźń Xaviego z Casillasem, która zaprocentowała nagrodą Księcia Asturii, ale w czasach Jose Mourinho sprowadziła na Ikera pasmo nieszczęść.

Dla Raula rywalizacja z Barceloną skończyła się na boisku. Albo wychodzi z logicznego założenia, że odmawianie klasy rywalowi, jest tak naprawdę niczym więcej niż umniejszaniem własnych dokonań. Kim jest ten, kto bije byle kogo? Byle kim?

Kilka lat temu Katalończycy grali w Niemczech mecz w Lidze Mistrzów i występujący w Schalke Raul wpadł do ich hotelu w odwiedziny do Pepa Guardioli (kumpla z kadry). Leo Messi, Gerard Pique i inne gwiazdy Barcelony pokłoniły mu się do samej ziemi. Dla nich był rywalem, ale przede wszystkim futbolową legendą.

Ciekawe, że komuś, kto zagrał w białej koszulce 741 razy wypada publicznie traktować Barcę bez niechęci, tymczasem Pique obnosi się ze swoimi fobiami. Zapewne uważa, że niechęć wobec Realu buduje jego spiżowy mit prawdziwego barcelonisty.

Pique chce być kiedyś prezesem Barcelony, już dziś prowadzi coś w rodzaju kampanii, lub budowy wizerunku na dłuższą metę. Mógłby jednak czasem spojrzeć na tych, którzy klubem rządzą teraz. Prezes Jose Mari Bartomeu stwierdził właśnie, że kara zakazu transferów nałożona przez FIFA na Real i Atletico (ta sama którą odcierpiała Barca) wydaje mu się absurdalna. Można? Można. Niektórym udaje się godzić fobie z rozsądkiem.

Zobacz wideo

źródło: Okazje.info

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.