Piqué, persona non grata

Hiszpańska federacja piłkarska przeniosła mecz z Anglią z Madrytu do Alicante, by uniknąć wrogich reakcji kibiców wobec Gerarda Piqué. Stopera Barcelony bronią trener i koledzy z drużyny. Ale nie wszyscy.

Zdecydowane zwycięstwo nad Słowakami 2:0 w Oviedo pozwoliło Hiszpanom odzyskać pierwsze miejsce w grupie eliminacji Euro 2016. Wymianę pokoleniową dokonywaną po klęsce na mundialu przez trenera Vicente del Bosque kraj śledzi z uwagą, by przekonać się, czy złota do niedawna drużyna może mieć dalszy ciąg.

Przeciw Słowakom miała, zagrała świetnie. Jedynym zgrzytem były gwizdy i buczenie kibiców wobec stopera Barcelony, co powoduje, że w hiszpańskiej piłce odżywają najgorsze wspomnienia. Selekcjoner był głęboko oburzony atakiem na piłkarza, który zagrał w kadrze 70 meczów, zdobywając tytuły mistrza świata (RPA) i Europy (Polska i Ukraina).

Debata przeniosła się poza futbol, piłkarza w obronę wziął nawet hiszpański minister kultury. Jakie jest źródło niechęci do Piqué? Stoper Barcy podczas świętowania potrójnej korony swojego klubu na zakończenie poprzedniego sezonu krzyknął do fanów na Camp Nou żart, który głęboko dotknął piłkarzy i kibiców Realu Madryt. Podziękował publicznie kolumbijskiemu wokaliście Kevinowi Roldanowi, który w lutym wystąpił na 30. urodzinach Cristiano Ronaldo. Tak się fatalnie złożyło, że gwiazdor Realu zaprosił gości na dzień, w którym "Królewscy" polegli w derbach z Atlético 0:4. Zdjęcia z szampańskiej zabawy upublicznione przez Roldana doprowadziły do furii fanów "Królewskich". A Piqué z ironią i satysfakcją zasugerował, że tamto wydarzenie doprowadziło do klęski Realu i triumfu Barcelony.

Natomiast po zwycięstwie nad Sevillą w Superpucharze Europy w Tbilisi stoper Barcelony krzyczał: "Niech sczezną ci z Madrytu, gdy widzą, jak odwracamy sytuację" (tłumaczenie bardzo delikatne). Poza tym na relacje z kibicami wpływają separatystyczne poglądy piłkarza. Piqué uważa, że Katalonia ma prawo do samostanowienia, a w konsekwencji odłączenia się od Hiszpanii. Gdy zapytano go o fanów z Camp Nou, którzy wygwizdali hymn hiszpański podczas ostatniego finału Pucharu Króla, powiedział, że mają prawo do wolności słowa.

Del Bosque nazywa reakcje kibiców "skandalicznymi, żałosnymi i kompletnie nieuzasadnionymi". Ale sprawa nabrała rozpędu. Federacja postanowiła przenieść towarzyski mecz z Anglią z Madrytu do Alicante. W obawie, że na stadionie Realu akty niechęci wobec Piqué wywołałyby międzynarodowy skandal.

Jeden z byłych reprezentantów kraju Alfonso Pérez napisał na Twitterze, że konflikt można łatwo rozwiązać. Wystarczy, żeby Piqué publicznie powiedział: "Czuję się Katalończykiem, ale też Hiszpanem". "Ale on tego nie powie, bo tak nie czuje" - napisał. Z debatą zbiegła się inna, z Pepem Guardiolą, też związanym z Barcą Katalończykiem, dziś pracującym w Bayernie. Guardiola wyznał, że grał w kadrze Hiszpanii, bo reprezentacja Katalonii, choć istniała, nie miała prawa rywalizować w rozgrywkach FIFA i UEFA. Gdyby je miała, grałby dla Katalonii. Jeden z krewkich polityków pytał, czy wobec tego grał w "La Roja" dla pieniędzy? - Absurd - odpowiedział Pep.

Na forach internetowych fani już skrzykują się na wyjazd do Alicante, by tam urządzić obrońcy Barcelony kocią muzykę. Większość kolegów z kadry łagodzi konflikt, choć związany z Realem kapitan Iker Casillas pół żartem obiecał dziennikarzom, że "drużyna popracuje nad Gerardem".

We wtorek Hiszpanie grali w Skopje z Macedonią, więc Piqué miał spokój. Del Bosque dał odpocząć sześciu graczom podstawowej jedenastki, a drużyna mająca we Francji bronić złota znów wypadła fatalnie. - To był horror, wygraliśmy przypadkiem, zawiedli wszyscy - powiedział wściekły del Bosque. Inna sprawa, że do awansu na Euro 2016 Hiszpanom brakuje dwóch punktów, a grają jeszcze z Luksemburgiem.

Nie wypowiedź selekcjonera poruszyła Hiszpanię. Kapitan Realu Sergio Ramos stwierdził: - Sytuacja z Piqué nam nie pomaga. Kiedy ja świętuję wygrane Realu, nie myślę o rywalach i ich nie obrażam. I znów burza. "Marca" wytknęła Ramosowi, że mija się z prawdą. Przypominał, jak po finale Ligi Mistrzów stoper "Królewskich" na oczach miliona fanów śpiewał piosenkę, która mogła urazić piłkarzy i kibiców Atlético.

Wystąpienie Ramosa przyjęto za dowód na istnienie konfliktu zagrażającego drużynie. W obronie Piqué stanął Jorge Valdano, były piłkarz Realu. - Gerard płaci za prawdomówność. Kibice go poniżają, co uważam za niedopuszczalne - stwierdził Argentyńczyk. Z kolei były dyrektor sportowy Barcelony Andoni Zubizarreta przypominał Ramosowi i Piqué, jak rozwiązuje się podobne konflikty. Kilka lat temu przyjaźń ponad podziałami kapitanów Realu i Barcelony Casillasa i Xaviego Hernándeza zaowocowała złotą erą "La Roja". Obaj zostali za to nagrodzeni Nagrodą Księcia Asturii.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.