Primera Division. Real w lusterku wstecznym

Leo Messi dopadł Cristiano Ronaldo, a Barcelona wyprzedziła Real Madryt - kolejny zwrot w Primera Division. Gran Derbi za dwa tygodnie - pisze Dariusz Wołowski, autor bloga ?W polu karnym?.

Dyskutuj z autorem tekstu na jego blogu >>

Rayo Vallecano tradycyjnie okazało się wygodnym rywalem dla Katalończyków. Paco Jemez, kiedyś długowłosy obrońca, dziś łysy, ofensywny trener, uważa jednak, że bez względu na różnicę możliwości jego zespół nie ma prawa chować się za podwójną gardą. To poniżej godności Rayo, więc jego mecze z Barceloną wyglądają często jak walki rywali z różnych kategorii wagowych. Tak było dziś, goście stworzyli Barcy znakomite warunki do objęcia pozycji lidera. Luis Suarez zdobył dwa gole, hat-tricka zaliczył Messi, który dopadł Cristiano Ronaldo w wyścigu o tytuł króla strzelców. Na początku roku, gdy Ronaldo odbierał trzecią Złotą Piłkę, było to niewyobrażalne.

Barca ma swoje kłopoty, ale w 2015 roku nokautuje Real w korespondencyjnym wyścigu. Real strzela mało, gra wolno, przewidywalnie, monotonnie, czyli przeciwnie niż w październikowym Gran Derbi, gdy dwa najbogatsze kluby Hiszpanii spotkały się na boisku po raz ostatni. Na szczęście dla Carlo Ancelottiego do zdrowia wracają Modric, Ramos i James, będzie okazja się przekonać, na ile w problemach Realu grają kontuzjowani.

Jeszcze tylko wyprawa Barcy na mecz z Eibar i wizyta Levante na Santiago Bernabeu, a potem już oba kolosy zetrą się na Camp Nou. Ancelotti i jego ludzie mają dwa tygodnie (rewanż z Schalke w LM to formalność), by odnaleźć zagubione atuty. A przede wszystkim by odzyskać najlepszą wersję Modrica i Ramosa. Real w składzie: Casillas, Carvajal, Ramos, Pepe, Marcelo, Isco, Modric, Kroos, Ronaldo, Benzema i Bale to wciąż światowa potęga.

Barcelona zdobywa w styczniu i lutym dwa razy więcej goli niż "Królewscy", którzy zastygli po rekordowym roku 2014. Fenomenalna seria 22 zwycięstw jesienią wzięła się z dwóch kolejnych ligowych porażek z Sociedad i Atletico. Teraz, po wywalczeniu punktu w starciach z Villarreal i Athletic, "Królewscy" też muszą czuć się dotknięci do żywego. Jeśli nie zareagują, pozycja Ancelottiego zacznie się chylić ku upadkowi. Nie da się żyć przeszłością nawet wtedy, gdy ktoś nazywa się Cristiano Ronaldo. Portugalczyk zdobył w tym roku zaledwie 5 bramek we wszystkich rozgrywkach. I z pewnością jego kryzys strzelecki to jedna z przyczyn kryzysu obrońcy Pucharu Europy.

Kiedy Real wygrywał mecz za meczem, a trener Barcy Luis Enrique powtarzał, że potknąć się musi, brzmiało to jak pobożne życzenia. Dziś brakiem rozsądku z jego strony byłoby twierdzenie, iż sytuacja i forma "Królewskich" odmieniła się ostatecznie. W Gran Derbi faworyta nie będzie, każdy wynik może paść, mimo iż dynamika obu klubów jest tak odmienna. Barca prze do góry, Real pikuje ku kłopotom, co nie oznacza, że tak musi być do końca.

Frajda, jaką mają ze wspólnej gry Messi, Suarez i Neymar, jest wielkim atutem Katalończyków. Przy golach zdobywanych przez Urugwajczyka (ostatnio seryjnie) Argentyńczyk może cofać się do drugiej linii, by zrekompensować drużynie spadek efektywności Andresa Iniesty i Xaviego Hernandeza. Barca Luisa Enrique wciąż nie wie, na co ją stać - czy można definitywnie zapomnieć o kryzysie dwóch ostatnich lat, czy też jedna istotna porażka jest w stanie rozbić ciekawie wyglądającą konstrukcję.

Real oddał pozycję lidera, ale na tak głęboki kryzys jak na początku roku nie stracił aż tak wiele. Dopiero ewentualna porażka na Camp Nou mogłaby się okazać definitywna. Barca musi pamiętać, że mimo wszystko tytułów nie zdobywa się w marcu. Bardziej prawdopodobne jest, że "Królewscy" się jednak pozbierają i wciąż będą mieli sporo do powiedzenia w walce o dwa najważniejsze trofea.

Batman i Robin na meczu Borussii Dortmund! Poznajcie najsłynniejszych piłkarskich przebierańców [ZDJĘCIA]

FC Barcelona - koszulka Nike

w okazje.info

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.