Messi - Ronaldo = 1

Być może proste równanie zawarte w tytule najdoskonalej opisuje współczesny futbol. Wariactwo na punkcie Złotej Piłki doprowadziło do sytuacji, w której uznaniowa nagroda stała się bardziej prestiżowa niż trofea zdobywane na boisku - pisze na swoim blogu "W polu karnym" Dariusz Wołowski, dziennikarz "Gazety Wyborczej".

Dyskutuj z autorem na jego blogu

Wybory miss świata to już właściwie nic. Przy wyścigu Leo Messiego z Cristiano Ronaldo klękają narody. Media kipią od komentarzy upamiętniających okrzyk zwycięstwa Portugalczyka, fani toczą debaty na temat kreacji tak zwyczajnie wyglądającego chłopaka jak Messi. Niewinny plebiscyt "France Football" stworzony w 1956 roku, urósł niczym śnieżna kula dzięki sile nadanej mu przez FIFA od 2010 roku - stał się wydarzeniem na niewiarygodną skalę. Wielu graczy zaczyna cenić go wyżej niż trofea wywalczone na boisku.

Właśnie cztery lata temu, gdy do plebiscytu dopuszczono światową federację piłkarską dokonał się istotny zwrot. Wcześniej na tytuł gracza nr 1 w roku mundialu automatycznie wybierano największą gwiazdę mistrzostw. Tak było zawsze dopóki głosowali dziennikarze. Gdy FIFA wprowadziła do głosowania kapitanów i selekcjonerów, ci niejako wbrew logice zaczęli umniejszać znaczenie sztandarowej imprezy czterolecia - największej dumy patronującej im organizacji.

W 2010 roku Złotą Piłkę dostał Leo Messi, który na mundialu w RPA nie zdobył bramki. W 2014 nagrodę odebrał Cristiano Ronaldo mając ogromną przewagę nad rywalami, choć brazylijskie mistrzostwa były dla niego przede wszystkim powodem do frustracji. Cokolwiek powiedzielibyśmy na usprawiedliwienie o ograniczonym potencjale Portugalczyków, dwa lata wcześniej w Polsce i na Ukrainie dotarli do półfinału Euro.

Przez ostatnie 7 lat nagroda dla gracza roku trafia do rąk dwóch piłkarzy. Kiedy Ronaldo odbierał ją w tym roku rzucił w stronę Messiego, że chciałby mu dorównać. Trzy triumfy w plebiscycie to wciąż za mało dla chorobliwie ambitnego Portugalczyka, w klasyfikacji wszech czasów oznacza to tylko drugie miejsce dzielone z Michelem Platinim, Johanem Cruyffem i Marco van Bastenem. Cała trójka zdobyła swoje wyróżnienia przed 1996 rokiem, kiedy można było głosować wyłącznie na graczy z Europy. Gdyby ta reguła nie została zmieniona, Ronaldo miałby dziś siedem Złotych Piłek! Portugalczyk wywalczył swoje trzy w czasach, gdy o zwycięstwo jest znacznie trudniej niż kiedyś.

Cristiano Ronaldo to ktoś, kto sięgnął ideału współczesnego gladiatora, superatlety z krwi i kości, doskonałego promotora kultu ciała. Gdy spojrzymy na opisujące jego karierę liczby: rekordy goli, asyst - wszystkie wskaźniki czynią z niego produkt wyprzedzający epokę. Podobnie jest z Messim. Obaj - może wbrew własnej woli - stworzyli prywatną erę w futbolu. Wady plebiscytu nie są ich winą. Stał się on przedmiotem pożądania kibiców, klubów, speców od promocji i marketingu. Nie da się zwalczyć wrażenia, że przy wyborze piłkarza roku - wartość wizerunkowa tej wielkiej dwójcy pozostawia rywali daleko w tyle już na starcie. Wszyscy kibice wiedzą kto jest najlepszy na świecie, do tego niepotrzebne im plebiscyty.

Zobacz wideo

Piłkarze, trenerzy, WAG's, czyli gala przyznania Złotej Piłki [NAJLEPSZE ZDJĘCIA]

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.