W sobotnim meczu z Valladolid Bale został pierwszym piłkarzem z Wysp, który zdobył hat tricka w Primera Division od zamierzchłych już czasów Gary'ego Linekera. Argument o niekompatybilności rozgrywek w Hiszpanii i Anglii kwestionował wysiłek finansowy Florentino Pereza w batalii z Tottenhamem o Walijczyka. Ściślej mówiąc, ryzyko dotyczy transferów z Premier League do Primera Division, w odwrotną stronę wszystko działa jak trzeba. Przeżywający kryzys finansowy, ale i rozkwit piłkarski Hiszpanie podbijają bez trudu najbogatszą ligę świata.
Kiedy Perez i prezes Spurs Daniel Levy prowadzili latem spektakularny pojedynek o Bale'a, dziennik "El Pais" wspominał o raporcie, jaki wykonał na zlecenie prezesa Realu departament futbolowy z Santiago Bernabeu. Zatrudnieni w nim zaufani szkoleniowcy i spece od marketingu doszli ponoć do wniosku, że przy kwocie transferowej przekraczającej 70 mln euro, Walijczyk nigdy się Realowi nie spłaci.
Z argumentów czysto piłkarskich wskazywano na to, że dynamiczny Bale potrzebuje miejsca do gry, a w Hiszpanii miał go będzie znacznie mniej. Poza tym skoro po erze Jose Mourinho jego następca Carlo Ancelotti ma za zadanie przestawić Real na futbol bardziej kombinacyjny (po to były warte 70 mln euro transfery Isco i Illarramendiego), piłkarz o charakterystyce Walijczyka, może okazać się w królewskim klubie kulą u nogi.
Jak wiadomo jednak determinacja prezesa Realu, z powodu cytowanego w największym hiszpańskim dzienniku raportu, nie osłabła. Wydał 91 mln euro, a źródła angielskie twierdziły, że nawet rekordowe 101 mln. Nieprzygotowany do sezonu Bale zaczął od gola przy pierwszym kontakcie z piłką w debiucie z Villarreal (2-2). Potem wcale nie było łatwiej, Walijczyk wciąż wchodził z ławki rezerwowych, odrabiając zaległości z lata, kiedy zajmowało go głównie leczenie urazu i naciskanie na Tottenham, by pozwolił mu przenieść się na Santiago Bernabeu.
Ancelotti stawiał na będącego w życiowej formie Angela di Marię aż do meczu z Barceloną na Camp Nou. Wtedy zagrali w podstawowej jedenastce obaj, Bale zastąpił Karima Benzemę w roli klasycznego, środkowego napastnika. Eksperyment totalnie się nie udał, Real przegrał, ale od tego czasu zaczął grać zdecydowanie lepiej. Do dziś Bale spędził na boisku 846 minut zdobywając 9 goli i zaliczając 6 asyst. Neymar na 1401 minut gry w Barcelonie trafił do siatki cztery razy, dziewięć razy asystując kolegom.
Liczby nie rozstrzygają kwestii, kto więcej wnosi do nowej drużyny? Tak jak przy transferze Bale'a, tak i Neymara istniało spore ryzyko. Co prawda Brazylijczycy podbijali ligę hiszpańską bez trudu, a Romario, Ronaldo, Rivaldo i Ronaldinho zdobyli status herosów na Camp Nou, ich 21-letni rodak przybywał do Barcelony z opinią gracza, którego nieprawdopodobna medialność zniekształca obraz rzeczywistej wartości. Szybko okazało się, iż to opinie wątpliwe.
Mówił o tym Ander Herrera z Athletic Bilbao. Zanim Neymar pojawił się w Primera Division "sprzedawano" jego przyszłym rywalom obraz rozkapryszonego gwiazdorka zepsutego popularnością i wielkimi pieniędzmi. Ostrzegano, że będzie symulował faule i zajmował się prowokowaniem obrońców. - Okazał się nie tylko świetnym graczem, ale i skromnym chłopakiem - wyjaśnia Bask. Nie przeszkodziło to Athletic pokonać Barcelonę w niedzielnym meczu ligowym.
Właśnie spotkanie na San Mames pokazało, że sprowadzony za 57 mln euro Brazylijczyk nie daje rady zastąpić Leo Messiego. Choć typuje się go jako przyszłego laureata "Złotej Piłki", nie jest tak nieludzko skuteczny jak kontuzjowany Argentyńczyk. Ale też Neymar nie obiecywał, że będzie wyręczał Messiego, tak jak Bale nigdy nie odważył się kwestionować pozycji nr 1 Cristiano Ronaldo. Obaj uparcie powtarzali, że będą się pilnie uczyć u boku swoich mistrzów.
Neymar jest dziś jednym z najczęściej faulowanych graczy w lidze hiszpańskiej, ale coraz rzadziej zarzuca mu się symulowanie. Pada spektakularnie, bo jest słaby fizycznie i szybki. Widać jednak, że trener Gerardo Martino pracuje nad tym, by nie dorobił się opinii "nurka" u kibiców i sędziów. To by szkodziło drużynie. Z czasem Brazylijczyk zacznie być zapewne bardziej efektywny. W jego wieku, czyli trzy lata temu w Tottenhamie Bale zdobył 7 goli w 30 meczach Premier League.
Porównanie Neymara z Bale'm jest ryzykowne, ale też nieuniknione ze względu na rywalizację Realu z Barceloną. Tak jak bezustannie i czasem wbrew logice zestawia się Messiego z Ronaldo. Cristiano uzyskał na początku sezonu życiową formę, Bale jest jej już chyba bliski. Po dwóch kolejnych porażkach w Amsterdamie i Bilbao nastrój na Camp Nou jest bez porównania gorszy, mimo wszystko w tabeli Primera Division Barca wciąż ogląda Real w lusterku wstecznym. Kiedy wróci Messi Neymarowi będzie łatwiej pokazać pełnię możliwości. Tak jak w jego pierwszym Gran Derbi, gdy był jednym z najlepszych na boisku.
Jak kiedyś losowano mundiale. Żeby obejrzeć kliknij zdjęcie >>