Primera Division. Real rozgromił Malagę. Święto w Barcelonie odłożone

W spotkaniu 35. kolejki Primera Division Real Madryt pokonał u siebie Malagę 6:2, co oznacza, że Barcelona wciąż nie jest jeszcze mistrzem Hiszpanii. Goście kończyli mecz w dziewiątkę, a jego bohaterem był Cristiano Ronaldo, który zdobył gola i zaliczył dwie asysty, ale też nie wykorzystał rzutu karnego.

Relacje z najważniejszych zawodów w aplikacji Sport.pl Live na iOS i na Androida

Kibice na Santiago Bernabeu łapali się w pierwszej połowie za głowy, nie dowierzając w to, co dzieje się na boisku. Przed przerwą padło aż sześć goli, a pierwszego z nich zdobył Real już w 3. minucie spotkania. Luka Modrić kapitalnie dośrodkował z rzutu rożnego prosto na głowę Raula Albiola, a ten jeszcze lepiej strzelił. Piłka uderzona po długim rogu wpadła prawie w samo okienko.

Na odpowiedź Malagi nie trzeba było jednak długo czekać. Nie minął kwadrans, a do siatki trafił Roque Santa Cruz. Po rzucie rożnym i zamieszaniu podbramkowym uderzył z powietrza nie do obrony.

Pięć minut później powinien paść drugi gol dla Realu, ale Ronaldo przewrócony w polu karnym przez Sergio Sancheza, który otrzymał czerwoną kartkę, nie wykorzystał rzutu karnego. Willy Caballero rzucił się w prawo, a Ronaldo strzelił w środek bramki. Piłka odbiła się od stóp bramkarza i nie wpadła do siatki.

Co się jednak odwlecze, to nie uciecze. Chwilę później sędzia podyktował rzut wolny pośredni na siódmym metrze za podanie do Caballero, który złapał piłkę. Xabi Alonso lekko dotknął futbolówkę, a Ronaldo z bliskiej odległości, kropnął w samo okienko.

Grająca w dziesiątkę Malaga pozwalała "Królewskim" na coraz groźniejsze kontry i jedna z nich zakończyła się kolejną bramką. Z piłką pomknął Ronaldo, podał do Mesuta Oezila (zakończył mecz z kontuzją), a ten wbiegł w pole karne, minął świetnym zwodem obrońcę i uderzył obok słupka.

Malaga jednak nie poddawała się. W 36. minucie fantastycznego gola zdobył Antunes. Z narożnika pola karnego uderzył technicznie w samo okienko bramki Realu. Po tej bramce Caballero musiał opuścić boisko, bo okazało się, że przy obronie rzutu karnego nabawił się urazu. Zmienił go Idriss Kameni i to on później wyciągał jeszcze trzy razy piłkę z siatki.

Jeszcze przed przerwą gola na 4:2 zdobył Karim Benzema. Po zamieszaniu przed polem karnym Malagi piłka wpadła pod nogi stojącego przed bramką Ronaldo. Portugalczyk zachował się jak na siebie bardzo niekonwencjonalnie. W znakomitej sytuacji, kiedy miał przed sobą tylko bramkarza, podał na prawo do Benzemy, który strzelił do siatki.

Druga połowa nie przyniosła już tak wielkich emocji, choć bramki zdobyte przez Modricia i Di Marię były pierwszej klasy. Obaj uderzyli technicznie zza pola karnego. Po strzale pierwszego piłka odbiła się od słupka, zanim wpadła do siatki. Ten drugi wkręcił piłkę idealnie obok niego.

Malaga, która nigdy nie wygrała na Santiago Bernabeu, została zdeklasowana. Na dodatek kończyła mecz w dziewiątkę, bo drugą żółtą kartkę otrzymał Martin Demichelis.

Ten wynik oznacza, że piłkarze Barcelony jeszcze poczekają ze świętowaniem swojego czwartego w ostatnich pięciu latach mistrzostwa Hiszpanii. Gdyby Real przegrał, mogliby otworzyć szampany już w środę. "Królewscy" wciąż jednak zachowują matematyczne szanse na tytuł. Na trzy mecze przed końcem tracą do "Dumy Katalonii" osiem punktów, ale drużyna Tito Vilanovy ma do rozegrania jedno spotkanie więcej.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.