Borussia z Polakami idzie po mistrzostwo. Tak blisko, tak daleko

Jeszcze nigdy po tytuł mistrza liczącej się europejskiej ligi nie sięgało jednocześnie trzech Polaków. - Wygramy, bo nie chcę stać się miłośnikiem spektakularnych upadków przed metą - mówi Robert Lewandowski, którego Borussia Dortmund gra dziś o 15.30 z FC Nürnberg. Relacja na żywo na Sport.pl.

Trzy lata temu przeszedł z drugoligowego Znicza Pruszków do Lecha Poznań. Dziś jest mistrzem Polski, bezcennym filarem reprezentacji oraz bohaterem jednego z najgłośniejszych transferów w naszym futbolu. Wspólnie z Jakubem Błaszczykowskim i Łukaszem Piszczkiem gra w Borussii Dortmund, która ma szansę odzyskać tytuł mistrza Niemiec po dziewięciu latach.

Polacy w komplecie wyjdą dziś w podstawowym składzie. Jeśli pokonają na własnym boisku FC Nürnberg, a goniący dortmundczyków Bayer Leverkusen straci punkty w wyjazdowej potyczce z FC Köln (oba mecze w sobotę o 15.30), staną się pierwszymi w historii piłkarzami znad Wisły, którzy sięgną po tytuł liczącej się ligi europejskiej.

Lewandowski (30 meczów, siedem goli), Piszczek (30 meczów) i Błaszczykowski (26 meczów, trzy gole) mieli przed tygodniem aż ośmiopunktową przewagę nad Bayerem, ale niespodziewanie polegli z zamykającą tabelę Borussią Mönchengladbach 0:1, Bayer wygrał z Hoffenheim 2:1.

Rozmowa z Robertem Lewandowskim

Przemysław Iwańczyk: Stałeś się już miłośnikiem wyścigów kolarskich?

Robert Lewandowski: Nie i nie mam zamiaru. Zdobędziemy w sobotę trzy punkty, dopiero wtedy spojrzymy, co zrobił Bayer, może przyjdzie nam świętować mistrzostwo Niemiec. Musimy wygrać, bo nie chcę stać się miłośnikiem spektakularnych upadków przed metą. Zresztą nie wiem, skąd wzięła się w Polsce anegdota, że trener Jürgen Klopp włączył nam wideo z finiszem kolarzy, gdzie jeden, będąc pewnym wygranej, unosi rękę w geście triumfu, a drugi go w tym momencie wyprzedza. Sytuacja rzeczywiście podobna do naszej, do mety zostało niewiele, ale Klopp nam takich seansów nie robił.

Nam nie trzeba żadnych filmów, doskonale wiemy, w jakiej sytuacji się znaleźliśmy. Że musimy zagrać tak jak w dotychczasowych meczach, które wywindowały nas na czoło tabeli. Jeśli to zrobimy, problem się skończy, rozwiążemy go mistrzostwem.

Piłkarze Bayeru myślą, że jednak się wyłożycie przed metą.

- Na pewno nie popełnimy ich błędu z 2002 roku. Byli na czele, ale na finiszu dogoniła ich Borussia i sięgnęła wtedy po ostatnie swoje mistrzostwo. Nie obchodzi nas, co oni zrobią w swoich spotkaniach. Liczą się tylko nasze wyniki, proszę to podkreślić. A że oni wciąż myślą o skutecznym pościgu... Niech myślą, tylko że najpierw my musielibyśmy przegrać.

To prawda, że trener Klopp zabronił wam kontaktów z mediami, kazał odciąć się od wszystkiego aż do zdobycia tytułu.

- Mamy mieć się na baczności, by nie uciekła nam z rąk niepowtarzalna szansa. Zostały trzy mecze, nic nie zależy w nich od rywali, wszystko od nas. Nie ma co patrzeć, z kim gramy my, z kim rywale. Nasz trener nie wyszukuje sposobów na motywację. Wystarczy, że w szatni popatrzymy na siebie, każdy wie, na co go stać, że razem mamy zespół na mistrzostwo. Nie ma żadnego napięcia, nerwowości, niepotrzebna spinka tylko wybiłaby nas z rytmu.

Klopp zmieni coś w składzie po przegranej z Mönchengladbach?

- Wychodzę w podstawowym składzie jako cofnięty napastnik za Lukasem Barriosem [w poprzednim meczu najlepszy strzelec Borussii wchodził z ławki]. To będzie jedna ze zmian. Taktyka jest prosta - ustalanie czegokolwiek nowego nie ma sensu, wychodzimy jak dotychczas, gramy jak przez cały sezon.

Wiesz, ilu Polaków zdobywało mistrzostwo Niemiec?

- Żaden?

Dwóch, ale ich udział był w tym incydentalny. Wy idziecie po mistrzostwo ławą...

- Właśnie to, że jesteśmy w Dortmundzie we trzech, że mamy miejsce w składzie, że coś znaczymy dla tej drużyny, dodatkowo nas motywuje.

Macie przygotowane coś na fetę, gdyby doszło do niej już w sobotę?

- Nie ma mowy, nikt nie chce o tym słyszeć. Najpierw tytuł, później będziemy go konsumować. Nawet nie wiem, co ja zrobię, kiedy już dopniemy swego. Pewnie wyjadę na jakieś fajne wakacje, będę robił to, na co nie miałem czasu przez cały sezon.

Myślałeś, że tak szybko po transferze sięgniesz po kolejny wielki swój triumf?

- W ogóle nie wyobrażałem sobie, jak to będzie. Nie chciałem nic planować, tak jak nie chcę i teraz. Nie zastanawiam się nawet, co będzie ze mną po sezonie, nic się teraz nie liczy. Poza mistrzostwem oczywiście. To tak blisko, a tak daleko...

Więcej o:
Copyright © Agora SA