Bundesliga. Bayern wyrzuca van Gaala. A miało być pożegnanie z klasą...

Zamiast honorowego pożegnania w dobrym stylu - rozstanie w trybie natychmiastowym. Bayern Monachium zwolnił Louisa van Gaala, choć jeszcze miesiąc temu działacze i trener byli zgodni, że utrzyma pracę do końca sezonu.

Dlaczego więc w sobotni wieczór kierownictwo bawarskiego klubu nie miało żadnych wątpliwości? Właśnie wtedy - tuż po meczu z Norymbergą, co według niemieckich mediów ma być dowodem na emocjonalny kontekst decyzji - van Gaal został poinformowany, że traci pracę.

Wraz z nim na przymusowy urlop odesłana została także większość członków sztabu szkoleniowego - protegowani przez van Gaala. Drużynę przejął jego asystent Andrias Jonker. Samodzielnie pracował jedynie w lidze holenderskiej. Będzie trenerem tymczasowym, w lipcu zastąpi go Jupp Heynckes.

W Niemczech zwolnienie van Gaala traktowane jest jako niespodzianka. Choć jego pozycja w ostatnich miesiącach była coraz słabsza - szczególnie po cichym konflikcie z zarządem - niewiele wskazywało na to, że Holender może być bez pracy już w trakcie rozgrywek. Kilka tygodni temu sami szefowie Bayernu deklarowali, że dla dobra klubu będzie prowadził drużynę do końca sezonu.

Według Holendra obecny miał być jeszcze lepszy od poprzedniego, który dla Bayernu i tak był wyjątkowy, zwieńczony mistrzostwem kraju, krajowym pucharem i udziałem w finale Ligi Mistrzów. Seria jego ostatnich porażek przypominała jednak tę, jaką w przeszłości jako trener Bawarczyków zaliczył Jürgen Klinsmann. Bayern odpadł z Pucharu Niemiec, w fatalnym stylu przegrał w 1/8 finału LM, a w przyszłym sezonie być może w ogóle w niej nie wystąpi, bo skończy sezon Bundesligi poza podium.

Cierpliwość działaczy skończyła się wraz z ostatnią minutą sobotniego meczu z Norymbergą zremisowanego 1:1. Dymisję tłumaczyli przekonaniem, że Bayern radykalnie zmniejszył swoje szanse na awans do kwalifikacji LM.

Wiarę stracił chyba i van Gaal. Przekonywał, że wystarczy, by Bayern wygrał wszystkie pięć pozostałych meczów, ale brakowało mu już pewności - tej, która cechowała go przez ostatnie 21 miesięcy pracy w Monachium. Holender, zwykle chętnie komentujący - i nieunikający uszczypliwości pod adresem działaczy - teraz unika mediów.

Kontrakt miał obowiązywać do 2012 r., ale jeszcze zimą Bayern ogłosił, że po sezonie rozstanie się z trenerem. Pożegnanie miało być honorowe i z klasą. Sam van Gaal, jak mógł, unikał słowa "zwolnienie" - podkreślał za to, że chce chwilowo odpocząć od zawodowego futbolu. Przypominał też, że nie pracuje dla pieniędzy, bo stać go na to, by żyć już z oszczędności. W Bayernie miesięcznie zarabiał ponad 330 tys. euro, co i tak nie było najwyższą gażą wśród trenerów - lepszą o ponad 100 tys. miał Felix Magath w Schalke Gelsenkirchen.

Kolonia przegrała z M'Gladbach >

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.