Bundesliga. Bayern straszy, Borussia nie pęka

Gwiazdy Bayernu odzyskały zdrowie i formę w najlepszym momencie. Już w sobotę do Monachium przyjeżdża lider z Dortmundu

W weekend obie drużyny wygrały w dobrym stylu. Borussia - z Łukaszem Piszczkiem i Robertem Lewandowskim, który znów wystąpił na środku pomocy - pokonała skuteczne wiosną St. Pauli, oddając... osiem razy więcej strzałów niż rywale. Bayern zadziwia formą Francka Ribery'ego i Arjena Robbena. Francuz w sobotę był chwilami zbyt szybki, zbyt pomysłowy i zbyt dobrze panujący nad piłką, by mu ją odebrać. Zdecydował się na 27 pojedynków z graczami FSV Mainz, których w Niemczech docenia się przede wszystkim za świetne przygotowanie kondycyjne. Francuz nie wygrał zaledwie pięciu konfrontacji.

Za to Robben miał siedem okazji, po których mógł albo sam zdobyć bramkę, albo zaliczyć asystę. To więcej niż cała drużyna Mainz. Holender ostatecznie miał asysty przy dwóch z trzech bramek Bawarczyków.

Na tydzień przed meczem Bayernu z Borussią w Monachium - już teraz ocenianego jako konfrontacja, która naprawdę wyłoni najlepszy zespół Niemiec - pomocnik liderów Kevin Grosskreutz pewny siebie mówi o przeciętności przeciwników. Mistrzowie Niemiec unikają odpowiedzi na zaczepki, a prasa spekuluje, czy wkrótce Bawarczycy nie zaczną kusić rywali wysokimi kontraktami.

Honorowy szef Bayernu Franz Beckenbauer - w Bawarii niezmiennie traktowany jak szara eminencja klubu, w którym wszystko jest z nim konsultowane - niedawno w komentarzu dla "Bilda" chwalił Kloppa, podkreślając jego umiejętność tworzenia zgranego zespołu. Media wspominają to w kontekście planów zatrudnienia trenera Borussii kilka lat temu - wtedy był obiecujący, lecz mało znany. Bayern postawił na Jürgena Klinsmanna. Teraz Beckenbauer stwierdził też, że "przyjdzie czas, by Klopp wykonał kolejny krok".

Konkretniej o przyszłości Bayernu mówi jego były szkoleniowiec Ottmar Hitzfeld. Stwierdził, że klub z Monachium już obserwuje pod kątem ewentualnego zatrudnienia Mario Götze i kilku innych graczy, których będzie próbował skusić większą gażą w Bawarii.

Gorączkę przed hitem studzi trener Bayernu Louis van Gaal. Choć Bayern gra teraz porywająco - FSV Mainz ograł 3:1, mimo że mógł znacznie wyżej - uparcie twierdzi, że jego zespół już nie interesuje się punktowym pościgiem za Borussią. - My już patrzymy na siebie, a nie na rywali - przekonuje.

Ropuchy zablokują kibiców Freiburga ?

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.