Jakub Błaszczykowski: Mam podawać a nie kiwać

- Jeśli chodzi o gole, to zmienił się nasz styl. Kiedy tylko jestem przy piłce, mam podawać do napastnika w pole karne, a nie kiwać. Powinienem więcej dryblować, bo to jeden z moich atutów - mówi Sport.pl skrzydłowy reprezentacji Polski i Borussii Dortmund.

Od środy kadrowicze trenują w Kielcach, gdzie w sobotę zagrają sparing z Finlandią. Następnie wyjadą do austriackiego Kufstein, gdzie 2 czerwca rywalem zespołu Franciszka Smudy będzie Serbia. 8 czerwca w Murcii Polska gra z Hiszpanią.

Robert Błoński: Jak pan oceni sezon w Bundeslidze?

Jakub Błaszczykowski: Zajęliśmy piąte miejsce, będziemy walczyć o awans do Ligi Europejskiej. W wykonaniu Borussii był to więc bardzo dobry. Tak oceniły to władze klubu i trener Klopp. Ze swojej gry jestem w miarę zadowolony. Mecze dobre przeplatałem słabszymi. Strzeliłem tylko jednego gola, zaliczyłem cztery asysty, to mało. Na szczęście od półtora roku nie miałem poważnej kontuzji.

Nie za mało tych goli i asyst?

- Za mało, ale nie miałem szczęścia, jeśli chodzi o asysty. Wiele razy wykładałem piłkę Lukasowi Barriosowi, ale on nie wykorzystywał podań. Śmialiśmy się, że nie mamy do siebie szczęścia. Jeśli chodzi o gole, to zmienił się nasz styl. Kiedy tylko jestem przy piłce, mam podawać do napastnika w pole karne, a nie kiwać. Powinienem więcej dryblować, bo to jeden z moich atutów.

Tworzy się "polska Borussia". Jest pan, kontrakt podpisał już Łukasz Piszczek, za chwilę zrobi to prawdopodobnie Robert Lewandowski.

- Może jest w tym i jakiś mój udział. Przez trzy lata sprawdziłem się w Borussii, pokazałem, że warto stawiać na Polaków. Ale nim klub kogoś kupi, ogląda go przez rok. Łukasza znają w Dortmundzie z Bundesligi, Roberta z występów w Lechu, reprezentacji i pucharach. Działacze rozmawiali ze mną na jego temat, choć o jego umiejętnościach wiedzą wszystko. Pytali mnie, jaki jest poza boiskiem. A Robertowi opowiedziałem, jak jest w Dortmundzie.

Myśli pan o zmianie klubu?

- Nie ma takiej możliwości, mam jeszcze trzyletni kontrakt, czekają mnie występy w pucharach, w lidze będziemy chcieli udowodnić, że piąta lokata nie była przypadkowa. W Borussii czuję się świetnie. Drużyna się rozwija, nigdzie się nie wybieram.

Reprezentacja na mundial nie jedzie, ale teraz czekają was trzy mecze w dwa tygodnie z mocnymi rywalami.

- Nie ma sensu grać z San Marino czy Luksemburgiem, jak grać, to tylko z mocnymi. Za dwa lata Euro, które zorganizujemy. Fajnie, że będzie można się sprawdzić z dwoma finalistami mistrzostw świata.

Ale to będą mecze towarzyskie. I tak przez 24 miesiące.

- Rzeczywiście otoczka i atmosfera wokół nich jest inna. Mecz o punkty to coś innego, inne napięcie, nastawienie kibiców. Ale zdajemy sobie sprawę, do jakiej imprezy się przygotowujemy. Sparingi potraktujemy poważnie, bo na mistrzostwach Europy chcemy zaprezentować się dobrze.

Rok temu, na czerwcowe zgrupowanie do RPA nie poleciało dziesięciu kadrowiczów. Teraz przyjechali wszyscy, nawet kontuzjowany Ludovic Obraniak.

- Ja mogę mówić za siebie. Rok temu miałem bliznę na ścięgnie i było niebezpieczeństwo, że uraz się pogłębi. Powiedziałem o tym trenerowi Beenhakkerowi trzy czy cztery tygodnie wcześniej. Teraz jestem zdrowy.

Bundesliga skończyła sezon dwa tygodnie temu. Trenował pan w Rakowie Częstochowa.

- Tak, co drugi dzień pojawiałem się na zajęciach drużyny, którą prowadzi Jurek [wujek Kuby, Jerzy Brzęczek, były reprezentant Polski]. Byłoby to z mojej strony niepoważne, gdybym przez te kilkanaście dni nic nie robił.

Kuba w Borussii

Kolejno: mecze, gole asysty, średnia not w "Kickerze", gdzie 1 oznacza klasę światową, a 6 jest oceną tragiczną

Więcej o:
Copyright © Agora SA