Bundesliga. Robert Lewandowski: skoro nie madridista, to realista

Robert Lewandowski nie odszedł do Realu latem i nie odejdzie być może następnego lata. Zawsze w karierze po takich rozczarowaniach miał znakomite sezony. Teraz pora na jedyny niezdobyty szczyt, Ligę Mistrzów?

- Powiedzieliśmy sobie, że trzeba pozostać cierpliwym i czekać na kolejne szanse - mówił Robert Lewandowski o tym, co się działo w przerwie piątkowego meczu Schalke - Bayern, gdy wciąż utrzymywał się bezbramkowy remis. A Polak mógłby właściwie powiedzieć to samo również o tym momencie kariery, w którym się teraz znalazł. W czwartek FIFA podtrzymała zakaz transferowy dla Realu Madryt na najbliższe dwa okienka. Czyli również na ten moment, który wydawał się idealny dla Lewandowskiego na zmianę klubu: lato 2017. Letnie okienko 2016 takim momentem nie było, mimo że Real mógł jeszcze rejestrować nowych piłkarzy.

Real kusi trzeci raz

Wiosną 2016 klub z Madrytu złożył wprawdzie Lewandowskiemu kolejną, trzecią już w karierze propozycję transferu (pierwsza - z wiosny 2013 - była na rozpoznanie sytuacji, druga - pod koniec 2013 - bardzo poważna). Ale Bayern nawet nie uchylił Realowi drzwi. Już po dwóch niezobowiązujących rozmowach z działaczami z Monachium szefowie Realu mieli jasność, że Bayern Lewandowskiego nie puści, choćby na stole leżało nawet to krążące w mediach 120 mln euro (choć suma wydaje się jednak przeszacowana). To była sprawa prestiżowa, Bayern chce być potęgą równą Realowi i Barcelonie, klubem z którego odejście jest w karierze krokiem w dół, a nie w górę. Dlatego rok po roku zatrzaskiwał drzwi i przed chętnymi na Thomasa Muellera - mimo że wysyłali z Manchesteru propozycje zawrotnych sum - i przed chętnymi na Lewandowskiego.

Nowy kontrakt w Bayernie? Rozmowy trwają

Real nie chciał iść na wojnę z Bayernem, nie chciał tego również Lewandowski. Real nie musiał stawiać sprawy na ostrzu noża, zwłaszcza po tym jak wygrał Ligę Mistrzów. Dopóki jest w Madrycie trio Cristiano Ronaldo-Karim Benzema-Gareth Bale ze sprowadzania kolejnego napastnika z wielkim nazwiskiem mogłoby być więcej szkód w hierarchii drużyny niż pożytku na boisku. Okazją do przebudowy ataku będą zapewne dopiero przyszłoroczne wybory prezydenta Realu. Lewandowski też nie chciał psuć relacji z Bayernem. On i jego przedstawiciele byli w Monachium zawsze traktowani fair, nikt ich nie rozgrywał w mediach, ani nie próbował udowadniać, że Polak nie może zarabiać tyle ile Niemcy, jak bywało w Borussii. Wprawdzie Bayern wiosną, gdy toczyła się gra z Realem, wyraźnie dał odczuć, kto tu jest panem sytuacji i dał menedżerom Polaka sygnał w wywiadach, że jest granica której przekroczyć nie wolno, ale obie strony traktują się nadal z szacunkiem. Przed Polakiem i klubem wciąż niedokończone rozmowy o przedłużeniu kontraktu, który wygasa w 2019 roku. Bayern chciałby aby wszyscy najważniejsi piłkarze mieli umowę co najmniej do 2021. Negocjacje w sprawie nowego kontraktu Roberta trwają.

Trzeba być realistą

Z Realem polski napastnik porozumiałby się szybko, dostał królewską propozycję indywidualnego kontraktu, około 25 mln euro rocznie. Zresztą już ta propozycja którą dostał pod koniec 2013, gdy Real próbował go skusić, by jednak nie odchodził do Bayernu, była tak dobra że Robert był już prawie zdecydowany na Real. Postanowił jednak ostatecznie dotrzymać danego Bayernowi słowa. I może się okazać, że to był najlepszy moment na kierunek: Madryt. Real oczywiście nie rezygnuje z walki o zmniejszenie kary, będzie się starał przed Trybunałem Arbitrażowym w Lozannie, by z dwóch okien transferowych zawieszenia zostało tylko jedno. I wtedy może będzie dla Realu i Polaka kolejna szansa na związanie się w najlepszym dla obu stron momencie. Ale jak mówią ludzie z otoczenia Roberta, teraz trzeba już być realistą i po prostu robić swoje, bez oglądania się na Real i bez upierania się przy czymkolwiek. Może był mu po prostu pisany inny klub. Na Real nadał miałby ochotę, ale w Monachium też czuje się bardzo dobrze. Ma jeszcze dużo do zrobienia w Bayernie a nowy trener Carlo Ancelotti od początku bardzo mocno nalegał na to, by Polak został w klubie.

Podwójnie głodny goli

To pierwszy sezon w Bayernie, w którym Lewandowski niczego nie musi udowadniać. Ma niekwestionowane miejsce w centrum ataku (do tego Thomas Mueller zrobił sobie na razie przerwę od rzutów karnych), a Ancelotti to trener przy którym napastnicy nabierają jeszcze większego rozmachu. Zostając w Bayernie też można wygrać Ligę Mistrzów, co jest wielkim marzeniem Lewandowskiego. Można się stąd było też w ostatnich latach dostać na podium Złotej Piłki, co jest kolejnym marzeniem. A Lewandowski gdy się poprzednio w karierze dowiadywał, że klub nie godzi się na jego odejście gdzie indziej, kolekcjonował gole z jeszcze większą zawziętością. Tak było gdy Lech nie puścił go w 2009 do Borussii - Robert został w następnym sezonie pierwszy raz królem strzelców ekstraklasy. Tak było gdy Borussia nie puściła go w 2013 do Bayernu - został pierwszy raz królem strzelców Bundesligi.

Po trzech meczach Bayernu w nowym sezonie - Superpucharze Niemiec i dwóch meczach Bundesligi - Polak ma już siedem goli. Strzelił też bramkę dla kadry w Kazachstanie. Przeciw Schalke on i Bayern byli cierpliwi do końca. Lewandowski nie pogodził się z bezbramkowym remisem nawet wtedy gdy w 74. minucie po podaniu Davida Alaby nie trafił do pustej bramki. I w końcu strzelił dla Bayernu gola na 1:0, a potem asystował przy bramce Joshuy Kimmicha ustalającej wynik. W Bundeslidze Robert ma już cztery gole. Poprzedni sezon, swój rekordowy, z 30 golami, zaczynał gorzej, po pięciu kolejkach miał trzy gole i dopiero wielkie strzelanie z Wolfsburgiem było przełomem. Teraz, po niedosycie półfinale Ligi Mistrzów, niedosycie w Euro 2016, Lewandowski wrócił do gry podwójnie głodny goli. A nie był jeszcze nigdy królem strzelców Ligi Mistrzów. Dwa razy kończył tam sezon drugi, za Cristiano Ronaldo: w 2013 (dwa gole straty) i 2016 (siedem goli straty). Pierwszy mecz Bayernu w Lidze Mistrzów - z FK Rostów w Monachium - już we wtorek.

Zobacz wideo

Żadna tam Premier League. To jest najbogatsza i najbardziej oglądana liga świata

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.