Bundesliga. Jak Ancelotti zmienia Bayern Monachium

Mistrzowie Niemiec obronę tytułu zaczęli od zdecydowanego zwycięstwa (6:0), a piłkarze Carla Ancelottiego pokazali kilka taktycznych zmian w porównaniu do poprzedniego sezonu i pomysłów Pepa Guardioli. W ich centrum znajduje się Robert Lewandowski.

Kto choć trochę interesuje się futbolem ten wie, że u Carla Ancelottiego piłkarze mają świetne życie. Włoch jest trenerem wymagającym, ale spokojnym, rzadko podnoszącym głos, przy linii bocznej zachowującym się zupełnie inaczej niż Jose Mourinho, Pep Guardiola czy Antonio Conte. Stawia przede wszystkim na atmosferę, nie krytykuje publicznie podopiecznych, daje im sporą swobodę na boisku, a jego przekazy taktyczne są konkretne, nie skomplikowane.

Wystarczy spojrzeć na ostatnie sześć lat pracy Ancelottiego, by dostrzec, że w centrum jego zespołów zawsze byli napastnicy. Jedynie w drugim sezonie w londyńskiej Chelsea (2010/11) jego snajper nie zdobył tytułu najskuteczniejszego strzelca w lidze. Ale wtedy odbyło się to głównie za sprawą czynników niezależnych od Ancelottiego: Didier Drogba zachorował na malarię i zaliczył kiepski sezon, a sprowadzony za 50 mln funtów Fernando Torres był daleki od przyzwoitej formy fizycznej.

Włoch bardzo chętnie chwali swoich piłkarzy, a zwłaszcza napastników. Z nimi ma najlepsze relacje: z Cristiano Ronaldo i Zlatanem Ibrahimoviciem potrafił luźno żartować na treningach, choć obaj uchodzą za egocentryczne charaktery. Ale Ancelotti wiedział, że są mu potrzebni do sukcesów. Nie inaczej było przed objęciem Bayernu Monachium. Działaczom niemieckiego klubu z miejsca powiedział, że Robert Lewandowski musi zostać i nie mają prawa go sprzedać.

Skuteczność z prostoty

Będzie to kosztowało Bayern przygotowanie wyższego kontraktu dla polskiego napastnika, ale już po pierwszych meczach tego sezonu widać, że może im się to opłacić. Po hattricku z Carl Zeiss Jena w Pucharze Niemiec, Lewandowski w piątek dołożył trzy gole z Werderem. Tak dobrego początku rozgrywek jeszcze nie miał. W poprzednim sezonie szóstego gola strzelił z Wolfsburgiem w drugiej połowie września, dwa lata temu musiał czekać do listopada, w 2013 roku taką liczbę goli osiągnął w ośmiu meczach.

- Nie będzie żadnej rewolucji - zapewniał przed sezonem Ancelotti, gdy niemieccy dziennikarze pytali go o zmiany taktyczne po przejęciu zespołu od Pepa Guardioli. Hiszpan zasłynął z tego, że z Bayernem kombinował pod względem ról piłkarzy i ich ustawienia, czasem grał trójką stoperów, często boczni obrońcy musieli spełniać rolę środkowych pomocników. Guardiola zbudował udaną współpracę Lewandowskiego z Thomasem Muellerem, ale często napastnikom daleko było do skrzydłowych: Arjena Robbena, Francka Ribery'ego czy Douglasa Costy. Teraz będzie inaczej.

W skrócie, Ancelotti uprościł grę Bayernu. W ustawieniu 4-3-3 boczni obrońcy znów szarżują przy linii bocznej, Xabi Alonso tym razem nie schodzi głęboko rozdzielając dwóch stoperów, a grający blisko siebie Ribery, Mueller i Lewandowski znacznie częściej rotują swoimi pozycjami. Z kolei wysoki pressing, przyzwolenie na drybling dopiero pod bramką przeciwnika i gra na posiadanie piłki zostały. Ancelotti nie chciał zmieniać tego, co funkcjonowało dobrze.

Czego chciał Guardiola?

Na inaugurację sezonu ligowego błyszczało zwłaszcza ofensywne trio. Mueller zaliczył hattrick asyst, co nie zdarzyło mu się jeszcze w karierze. Lewandowski w 90 minut oddał 9 strzałów (nie licząc zablokowanych), w dotychczasowej jego karierze w Bayernie tylko raz miał lepszy wynik (dziesięć uderzeń z Hoffenheim w styczniu tego roku). Polak zaliczył aż 20 kontaktów z piłką w polu karnym rywala. Pod wodzą Guardioli wyższą liczbę wykręcił ledwie trzy razy: na początku współpracy w meczu pucharu z Preussen Muenster (23) z niższej ligi, a potem po roku (21, Augsburg) i ostatnio w lutym (25 przeciwko Darmstadt).

Hiszpan od Lewandowskiego wymagał, by uczestniczył w grze w środku pola, był jednym z ogniw cierpliwie budowanej akcji. U Ancelottiego Polak nadal zbiega do środka, ale głównie po to, by zgubić krycie i do pola karnego wrócić sprintem oraz bez atencji rywala. Dlatego z Werderem, choć Bayern zdecydowanie dominował (67 proc. posiadania, prawie 800 podań) Lewandowski zaliczył ledwie 18 zagrań do kolegów - o kilkadziesiąt procent mniej niż wynosi jego średnia z poprzedniego sezonu. - On jest zawsze w polu karnym, a wtedy jest najgroźniejszy - tłumaczył Włoch po spotkaniu rolę Lewandowskiego. W swoim stylu ją uprościł, ale samo to pokazuje, że nie zamierza na siłę wyciągać napastnika z jego "środowiska naturalnego".

Dogonić Cristiano Ronaldo...

Najwięcej nadziei kibicom Bayernu powinna robić współpraca ofensywnej trójki. Już w meczu Superpucharu Niemiec z Borussią Dortmund (2:0) przy otwierającym trafieniu Arturo Vidala to Ribery zagrywał do Lewandowskiego, a Polak dalej szukał Muellera. Niemiec nie przyjął piłki, ale z prezentu skorzystał środkowy pomocnik. Z Werderem trio miało piękną akcję w 38 minucie, gdy po krótkim rozegraniu Lewandowski wyszedł sam na sam, ale bramkarz rywali zbił piłkę na poprzeczkę.

Lewandowski, który w meczu z Borussią nie oddał ani jednego strzału, musiał w meczu z Werderem czuć się całkowicie odmiennie od mistrzostw Europy, gdzie był pod ciągłą kontrolą nawet trzech obrońców rywala. W rozgrywkach klubowych będzie korzystał z podziału atencji na inne gwiazdy Bayernu, zwłaszcza, że te będą tworzyły szanse głównie dla swojego napastnika. W poprzednim sezonie Bundesligi Lewandowski oddał aż 154 strzały, co w pięciu czołowych ligach europejskich było dopiero szóstym wynikiem. U Ancelottiego może powalczyć o tytuł najgroźniejszego napastnika z Cristiano Ronaldo (227 uderzeń w 2015/16).

...a potem Gerda Muellera?

Wydawałoby się, że po takim początku Lewandowski jest niemal pewniakiem do utrzymania tytułu króla strzelców Bundesligi. Zwłaszcza, że sugeruje to historia jego trenera - w pięciu z sześciu ostatnich sezonów jego podopieczni zdobywali tę nagrodę. Dlaczego Ancelottiemu tak dobrze współpracuje się z najlepszymi napastnikami na świecie? - Włoch wie, jak traktować piłkarza jako człowieka - mówił Zlatan Ibrahimović. - Bardzo dobrze, konkretnie komunikuje taktykę każdemu zawodnikowi - tłumaczył Didier Drogba. - Naprawdę życzę każdemu piłkarzowi, by miał to szczęście pracować z Ancelottim - dodawał Cristiano Ronaldo.

Napastnicy to zupełnie inne charaktery niż środkowi pomocnicy czy obrońcy. O nich trzeba dbać szczególnie, by jeden kiepski mecz nie przerodził się w dłuższy kryzys nieskuteczności. Czasem głaskać, ale też stanowczo zareagować, gdy pozwalają sobie na za dużo. W Ibrahimovicia Ancelotti raz w szatni kopnął kartonem, Drogbę zawiesił za spóźnienie się na odprawę. Ale w każdym z nich widział topowych profesjonalistów, którzy codziennie ciężko pracują, by w meczach strzelać gola za golem.

Robert Lewandowski - napastnik "Nienasycony", przywołując tytuł książki Pawła Wilkowicza o polskim piłkarzu - także do tej grupy należy. Gdy wydawało się, że to sprawdzając się u Guardioli Polak wejdzie na swój szczyt, teraz nową szansę otwiera mu Ancelotti. Jedynym napastnikiem, który w niemieckiej Bundeslidze osiągnął granicę 40 goli był Gerd Mueller w 1972 roku.

Zobacz wideo

Liga Mistrzów. Twitter o losowaniu Legii. Kibice Realu czekają na Kucharczyka

Pazdan kontra Ronaldo, ale czy Real jest gotowy na Kucharczyka? [MEMY]

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.