Misja Lewandowskiego, misja Bayernu

To dobrze dla Bundesligi, że Borussia zdobyła Superpuchar Niemiec. Gdyby Bayern wygrywał z nią w tak eksperymentalnym składzie, tytuł mistrzowski w sezonie 2014-2015 można by mu już dziś podarować.

W swoim debiucie w Bayernie Robert Lewandowski przypominał napastnika z reprezentacji Polski. Pep Guardiola zestawił zespół eksperymentalnie: Gaudino, Bernat, Rode i Hojbjerg to gracze zaledwie do niego aspirujący. Ale Bayern grał w taki sposób w całym okresie przygotowawczym i polski napastnik sobie z tym radził. Powrót na Signal Iduna Park nie był jego triumfem, więc to, co zdawało się oczywiste, wygląda dziś zagmatwanie. Przed rokiem Bawarczycy też zdecydowanie przegrali z Borussią w Superpucharze, by na mecie ligowej odsadzić ją o 19 punktów.

W sparingach wydawało się, że Lewandowski to brakujące ogniwo w układance Guardioli. Ale w meczu z rywalem tak silnym jak Borussia, musiał znieść chwile zniechęcenia i bezradności. Klub z Dortmundu stracił w ostatnich latach kilku kluczowych piłkarzy, ale trzeba przyznać, że Juergen Klopp potrafił utrzymać drużynę na fali. Tymczasem Sahin, Kagawa, nawet Goetze przeżywali, lub przeżywają w nowych miejscach problemy adaptacyjne. Być może z Lewandowskim będzie podobnie? W takich przypadkach zalecana jest cierpliwość. Bayern to nie drużynka, w którą wchodzi się jak w masło.

Guardiola z naturalnych powodów nie potraktował meczu o Superpuchar Niemiec przesadnie poważnie. Ale Borussia grała bez Hummelsa, Reusa, Subotica, Gundogana, Weidenfellera, Grosskreutza, czy Błaszczykowskiego. To oczywiste, że po odejściu Lewandowskiego klub z Dortmundu nie porzuci swoich wysokich aspiracji, tak jak Bawarczycy nie załamią się stratą Toniego Kroosa. A jest ona wyjątkowo dotkliwa, co zobaczyliśmy w debiutanckim meczu Niemca w Realu Madryt.

Gdyby Bayern wygrał wczoraj na Signal Iduna Park, sprawa tytułu mistrza Niemiec nie wzbudzałaby zainteresowania. Dla startującej właśnie Bundesligi byłaby to najgorsza z możliwych wiadomości. Bawarczycy są superfaworytem, dobrze by jednak było zachować wrażenie, że zdarzą im się kłopoty, choć w pojedynczych meczach. Na przykład w Dortmundzie.

Niewykluczone jest też, że Lewandowski trafia na trudniejszy okres klubu z Monachium, niż się powszechnie wydaje. Poza Polakiem większość graczy z Bawarii zaspokoiła już głód sukcesu, a to najważniejszy z elementów stymulujących. Za wcześnie, by wieszczyć kłopoty Guardioli, ale wykluczyć się ich nie da. Niemcy to nacja stosunkowo bezboleśnie znosząca efekty wielkich triumfów, co nie znaczy, że zupełnie na ich demotywujący wpływ obojętna. Utrzymać pozycję na szczycie Bundesligi, odzyskać na europejskim to misja ani prosta, ani oczywista?

Rusza Bundesliga! Dwunastu Polaków, dwie potęgi i wielkie ambicje mniejszych

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.