Pep Guardiola - postrach napastników

Zachwycony nieziemskiej urody golem w sparingu trener Bayernu nazwał Roberta Lewandowskiego ?napastnikiem kompletnym?. Lepiej, żeby to nie stępiło czujności reprezentanta Polski.

Relacje Guardioli ze środkowymi napastnikami to niemal osobny rozdział współczesnej piłki. Lista "ofiar" jest bogata: Eto'o, Henry, Ibrahimović, Krkić, Villa, Mandžukić. Samuel Eto'o wyleciał z Barcelony latem 2009 roku, mimo że zaledwie kilka tygodni wcześniej zdobył pierwszego gola w zwycięskim finale Ligi Mistrzów w Rzymie (Barca pokonała MU 2:0). Wyleciał, bo Pep uważał, że zdobywanie bramek to zdecydowanie za mało jak na "dziewiątkę" z najwyższej półki. Dla Katalończyka piłkarz grający na środku napadu musi potrafić wszystko: cofnąć się, rozegrać atak pozycyjny lub zaliczyć asystę przy golu kogoś z partnerów. A także, jeśli trzeba, wcielić się w rolę skrzydłowego.

Filozof

Elegancko ubrany, kulturalny poliglota, perfekcjonista, a nawet filozof - takiego wizerunku dorobił się Pep w światowych mediach. Także dzięki Zlatanowi Ibrahimoviciowi, który gdy odchodził z Barcelony, wyzwał trenera właśnie od "filozofów", zawierając w tym określeniu całą ironię i jad, na jakie było go stać. Guardiola sprowadził go na Camp Nou gigantycznym kosztem 75 mln euro. - Ibrahimović może zagrać tyle złych meczów, ile zechce - powtarzał latem i jesienią 2009 roku. Kwestia wydawała się bezdyskusyjna, wymiana Szweda na Eto'o z dopłatą 50 mln euro była wymysłem Pepa. Zaledwie kilka miesięcy później, gdy Barcelona grała rewanż z Interem w półfinale Champions League, Zlatan został zesłany na ławkę, a niedługo potem oddano go do Milanu.

Oczywiście konflikt Guardioli z Ibrahimoviciem miał także podłoże dyscyplinarne. Szwed ma wielkie ego i nie umiał się pogodzić z rolą drugoplanową wobec Leo Messiego. Ale na bezwzględność i chłód Pepa narzekał także gracz tak zdyscyplinowany i niekonfliktowy jak Thierry Henry, który opowiadał, że gdy przestał być potrzebny Guardioli, ten w ogóle przestał go zauważać, nawet na treningach.

- Miałem wrażenie, że cokolwiek bym zrobił, Pep i tak to zignoruje - wyznał po transferze do Romy Bojan Krkić. Uważany za jeden z największych diamentów z La Masia przy Guardioli zgasł zupełnie i ruszył w podróż po Europie na serię wypożyczeń (Roma, Milan i Ajax Amsterdam aż po niedawny transfer do Stoke City).

Wystarczy drobna rysa

Nie trzeba było być graczem konfliktowym, by popaść w niełaskę Guardioli. Sprowadzony do Barcelony za 40 mln euro najskuteczniejszy napastnik w historii reprezentacji Hiszpanii David Villa nawet nie próbował protestować, gdy został ustawiony na skrzydle, by w środku zrobić miejsce dla Messiego. W 2011 roku Villa zdobył gola w finale Champions League na Wembley (Barca pokonała MU 3:1), mimo to Pep sprowadził na Camp Nou Chilijczyka Alexisa Sáncheza, który po kilku miesiącach odebrał Villi miejsce w podstawowej jedenastce.

Pep jest twórcą idei gry z fałszywym napastnikiem, którą kopiowali inni trenerzy, na czele z selekcjonerem Hiszpanów Vicente del Bosque. Fałszywym napastnikiem w Barcelonie był Messi. Ale pomysł Guardioli nie wynikał wyłącznie z geniuszu i nadludzkiej skuteczności Argentyńczyka. W Bayernie było to samo. Pep stawiał na środku ataku Mario Mandžukicia, ale gdy na formie Chorwata ukazywała się najdrobniejsza rysa lub wymagały tego względy taktyczne, funkcję fałszywego napastnika pełnił Thomas Müller. Ten pomysł wykorzystywał też Joachim Löw w pierwszych meczach brazylijskiego mundialu reprezentacji Niemiec, kiedy Müller zdobył cztery gole.

Bezgranicznie nie ufa

Jesienią ubiegłego roku, gdy przeprowadzka Lewandowskiego do Monachium była już uzgodniona, światowe media obiegła wiadomość, że Guardiola jest zadowolony z Mandžukicia i Polaka nie potrzebuje. Zaniepokoiło to piłkarza do tego stopnia, że przez swoich doradców skontaktował się z prezesem Bayernu Karlem-Heinzem Rummenigge. Guardiola zadzwonił do Lewandowskiego i ówczesny napastnik Borussii Dortmund usłyszał, jak bardzo jest niezbędny w Bayernie. Podobno złe pogłoski rozpuszczały zabiegające o Polaka Manchester United i Real Madryt. Potwierdzeniem słów Guardioli był transfer Mandžukicia do Atlético Madryt. Najwyraźniej kataloński trener nie widział szansy dla Chorwata w rywalizacji z Polakiem.

Cudowny gol Lewandowskiego w sobotnim, sparingowym meczu Bayernu z Borussią Mönchengladbach skłonił Guardiolę do nazwania go publicznie (na konferencji prasowej) "napastnikiem kompletnym". To w ustach Guardioli wielki komplement, że widzi w Polaku gracza zdolnego sprostać jego wymaganiom, co nie udało się w przeszłości tylu renomowanym zawodnikom. W pracy z Katalończykiem Lewandowski musi jednak zachować wzmożoną czujność. Poczucie, że Pep ufa napastnikowi bezgraniczne, zgubiło już niejednego.

Zobacz wideo

Sprawdź, którym piłkarzem ekstraklasy jesteś [PSYCHOTEST]

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.