Bundesliga. Hoffenheim: Gol Kiesslinga to skandal!

Cała drużyna Hoffenheim była wściekła na sędziego Felixa Brycha po przegranym 1:2 meczu z Bayerem Leverkusen. W 70. minucie arbiter uznał gola dla gości, mimo że piłka po strzale Stefana Kiesslinga trafiła w boczną siatkę i przez dziurę w niej wpadła do bramki.

W 70. minucie Kiessling wyskoczył do dośrodkowania z rzutu rożnego i uderzył piłkę głową. Nie trafił jednak w bramkę. Piłka przeleciała po bocznej siatce i przez dziurę w niej wpadła do bramki. Napastnik Bayeru dobrze widział, że nie trafił. Tuż po strzale złapał się za głowę. Wyglądał na zdziwionego, gdy sędzia Felix Brych wskazał na środek boiska, ale nie przyznał się, że nie trafił. Skonsternowani byli też pozostali piłkarze, poza kapitanem Bayeru Simonem Rolfesem, który nie widział, co się stało, i od razu po strzale cieszył się z gola.

Mecz był jednak normalnie kontynuowany, a piłkarze Hoffenheim nawet specjalnie nie protestowali. Po "golu" Kiesslinga Bayer prowadził 2:0, w końcówce bramkę dla gospodarzy zdobył Shipplock.

Dyrektor sportowy gospodarzy Alexander Rosen uważa, że uznanie gola Kiesslinga jest skandaliczne i zapowiada złożenie protestu i domaganie się powtórki meczu.

- Nie mogłem w to uwierzyć. Od razu było widać po reakcjach piłkarzy Bayeru, że gola nie było! Potem zobaczyłem powtórkę w TV. To skandal! - grzmi Rosen.

Po meczu z decyzji tłumaczył się sędzia Brych: - Miałem małe wątpliwości, ale reakcja piłkarzy była jasna. Nikt nie protestował przeciwko decyzji. Rozmawiałem z Kiesslingiem i nic nie powiedział, że nie było gola. Piłka była w bramce i dla wszystkich na boisku było jasne, że to prawidłowa bramka.

Powtórki meczu chce też trener Hoffenheim Markus Gisdol. - Myślę, że zobaczymy to spotkanie jeszcze raz. Mam nadzieję, że to będzie po prostu dobry mecz, ale z lepszym zakończeniem dla nas.

Tuż po meczu wypowiedział się też sam strzelec "gola" Stefan Kiessling: Nie miałem pojęcia jak piłka znalazła się w siatce i to samo powiedziałem sędziemu. Teraz, po meczu, nie czuję się z tym za dobrze. To głupia sytuacja. Ale nie widziałem tego, dlatego byłem taki zaskoczony.

Zawodnik kilka godzin później zamieścił wpis na Facebooku dotyczący sytuacji: "Drodzy kibice, przyjaciele i wszyscy, którzy do mnie piszą. Rozumiem wasze reakcje, ja też jestem rozczarowany. Po obejrzeniu powtórek w TV widać wyraźnie, że bramka nie była prawidłowa. Jednak w czasie meczu nie widziałem tego dokładnie. Po strzale odwróciłem głowę. Potem zobaczyłem, że jakoś wpadło. Tyle też powiedziałem sędziemu. Przepraszam wszystkich za zawód. Wygrana w taki sposób nie jest sprawiedliwa. Bycie uczciwym jest ważne zarówno w sporcie, jak i dla mnie osobiście".

Szalony moment futbolu

"To jeden z najbardziej szalonych momentów w historii futbolu" - napisano na popularnym na Twitterze profilu "Football Bible", "O tym golu będzie się mówiło latami" - dodano na oficjalnym Twitterze Bundesligi."Kiessling wiedział, że strzelił obok" - podkreślił Janusz Michallik, dziennikarz polskiego pochodzenia pracujący dla amerykańskiej stacji ESPN. W to, co się wydarzyło, nie mogli uwierzyć kibice. "Kiessling powiedział, że nie widział, czy piłka wpadła do bramki, ale tuż po strzale schował twarz w dłoniach, a dopiero potem zaczął się cieszyć", "To nie powinno się zdarzyć w 2013 roku" - pisali. "Kicker" już nazwał gola "Phantomtorem", przypominając podobną sytuację z sezonu 1993/1994, gdy sędzia zaliczył bramkę Thomasa Helmera, mimo że piłka przeleciała obok bramki. Bayern wygrał wtedy z Norymbergą 2:1, ale władze Bundesligi nakazały powtórkę meczu. Bayern wygrał w niej 5:0.

 
Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.