Bundesliga. Robert Lewandowski burzy spokój Borussii

Dlaczego Polak flirtuje z zainteresowanymi nim klubami tak, jakby był samym Gerdem Müllerem? - spytał felietonista "Der Westen".

Odkąd napastnik Borussii Dortmund stał się gwiazdą Bundesligi, nikt tak otwarcie go nie skrytykował. Irytacji, którą ostatnio wywołuje, może nie zmienić nawet to, że był jednym z bohaterów sobotniej wygranej Borussii z Bayerem Leverkusen 3:0. "Reviersport" podkreśla, że szybko skończył rozważania o słabszej formie. Niedawno 24-letni napastnik zapowiadał, że udana akcja w Bundeslidze wpłynie na jego skuteczność w reprezentacji. W Polsce pozycja Lewandowskiego jest niezmiennie mocna. W Dortmundzie odczuć można zniecierpliwienie tym, co dzieje się wokół niego.

Czasy gdy Lewandowskiego - jak wtedy pisały tabloidy "Lewandoofskiego" - w mediach wykpiwano, skończyły się na dobre. Jednak skończyło się też traktowanie go niczym bożyszcze. Dziś docenia się jego klasę piłkarską, ale dziennikarze zwracają uwagę również na to, jak - powtarzając o możliwości odejścia do lepszego klubu - wpływa na drużynę i nastroje kibiców.

Przed sezonem dyrektor sportowy Borussii Michael Zorc kilkakrotnie sygnalizował - nie wspominając oficjalnie o Lewandowskim - że klasa piłkarzy polega nie tylko na ich umiejętnościach, ale również na umiejętności funkcjonowania w kolektywie. Trener Juergen Klopp - także nie nawiązując do Polaka - opowiadał, że w drużynie chce mieć przede wszystkim piłkarzy, którzy swoją przyszłość wiążą z Dortmundem. Kapitan BVB Sebastian Kehl mówił w "Kickerze": - To złe, gdy menedżerowie burzą spokój w drużynie.

We wrześniu Lewandowski stwierdził ponownie, że mógłby przenieść się do Bayernu Monachium. Sugerował, że wtedy grałby dla naprawdę wyjątkowego klubu.

To wpisuje się w cichą rywalizację BVB i Bayernu. Szef monachijczyków Uli Hoeness konsekwentnie umniejsza sukcesy rywali, twierdząc, że ta musiałaby zdobyć mistrzostwo Niemiec dziesięć razy z rzędu, by dorównać popularnością klubowi z Bawarii. Kierujący dortmundczykami Hans-Joachim Watzke odparł, że nie ma najmniejszego zamiaru dyskutować na takim poziomie. W Dortmundzie jednak zawrzało. A zainteresowanie Bayernu Lewandowskim nabrało dodatkowego znaczenia.

Dlatego jeszcze przed meczem z Bayerem "Der Westen" radził Polakowi, by zaczął "trenować, grać i zdobywać bramki". Autor felietonu Dirk Graalmann - czołowy publicysta sportowy w regionie - zarzuca Polakowi, że od dłuższego czasu zajmuje się wyłącznie transferowymi plotkami i burzeniem spokoju, który panuje w Borussii. Dziennikarz ironicznie kwituje ambicje Lewandowskiego, podkreślając, że wygląda on na niezbyt zainteresowanego rolą kluczowego napastnika najlepszej drużyny Niemiec.

Bilans Lewandowskiego do meczu z Bayerem był rozczarowujący. W kadrze nie zdobył bramki od 532 minut. W tym sezonie - w reprezentacji oraz Borussii - do soboty grał 608 minut, ale trafił tylko raz.

Borussia nie potrzebuje pieniędzy ze sprzedaży Lewandowskiego. Od ponad dekady notowany na giełdzie klub pierwszy raz wypłaci akcjonariuszom dywidendy.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.