Ty nie daj się ograć! Stwórz drużynę, włącz się do gry i "Wygraj Ligę" >
Wideo z tego meczu na Z Czuba TV ?
Szczęsny został numerem jeden Kanonierów w wieku 20-lat, gdy kontuzja wykluczyła z
gry jego rodaka Łukasza Fabiańskiego i formę zgubił niegdyś pierwszy w bramce - Manuel Almunia. Niestety młody Polak był jednym z głównych aktorów niechlubnego dla Arsenalu boiskowego zamieszania, które wykorzystał Obafemi Martins, strzelając decydującą bramkę meczu (
czytaj relację z tego meczu ?).
Jego vis a vis - Ben Foster jeszcze przed meczem na swoim I-Podzie przeglądał
serię rzutów karnych w finale sprzed dwóch lat - Tottenham Hotspur - Manchester City. Wówczas Anglik jako piłkarz Czerwonych Diabłów był na wypożyczeniu w Stoke City. Teraz Foster był gwiazdą zwycięskiego Birmingham.
- Był niesamowity - ocenił trener Birmingham - Alex McLeish. - Pokazał klasę, broniąc nawet piłki twarzą! Zagrał wspaniały mecz, był solidny. To naprawdę dobry bramkarz - mówił szczęśliwy ze zwycięstwa szkoleniowiec.
- Jego wybicia dziś były świetne taktycznie. Pracowaliśmy nad kilkoma elementami i on wypełni nasze założenia bardzo dokładnie - mówił Szkot, zaznaczając, że niedzielny sukces jest dotychczas największym osiągnięciem w jego trenerskiej karierze.
- Względnie tak właśnie jest. Dla mnie przyjechać do Anglii, do małego klubu jak Birmingham i pobić wielki Arsenal - to jest coś! Cóż, chyba nikt nie dawał nam szansy.
Foster popisał się w niedzielę trzema obronami - strzału Nasriego, niemal stuprocentowej szansy Arshavina i Bendtnera. Nie miał jendak szans by powstrzymać van Persiego.
Szczęsny z kolei już od początku miał problemy. Uniknął czerwonej kartki i wyrzucenia z boiska czy choćby przyznania rywalom rzutu karnego, gdy w drugiej minucie gdy w polu karnym sfaulował Bowyera biegnącego na jego bramkę. Jednak w tym momencie sędzia liniowy uniósł chorągiewkę i odgwizdując spalony. To ocaliło skórę Arsenalu i jego golkipera, choć powtórki telewizyjne pokazały, że Bowyer wcale nie dał się złapać w pułapkę offsaidową. Sędzia się pomylił. Tak jak Szczęsny w 89 minucie. Wcześniej jednak musiał uznać wyższość (i to dosłownie) Nikoli Zigicia - mierzący 2 metry Serb w 28. minucie dał Birmingham prowadzenie. Po wyrównaniu ven Persiego sytuacja była opanowana, ale dramat z 89 min. długo będzie śnił się Polakowi po nocach. Polak wypuścił piłkę z rąk wytrącony i zachowaniem Kościelnego, który albo tylko markował albo rzeczywiście chciał przejąć piłkę. Gdy piłka opuściła ręce Polaka wystrzelił do niej Martinsa i ściągnął czarne chmury nad polskiego bramkarza, który w ocenie agencji AFP był
najgorszym zawodnikiem finału >.
- Z mojego punktu widzenia zabrakło w tym momencie komunikacji i zdecydowania - ocenił trener Kanonierów Arsene Wenger. - Kiedy piłka jest na "niczyim terenie", ktoś musi wziąć odpowiedzialność i do niej ruszyć. To co jest niezwykłe, to fakt, że nikt z Birmingham również nie zmierzał w kierunku tej piłki.