Gdy mecz na Anfield dobiegł końca, zgromadzeni kibice nie kryli swojej złości z powodu przegranej z ostatnim zespołem ligi. Fani skandowali imię legendy klubu Kenny'ego Dalglisha, a piłkarzy pożegnało przeciągłe "buczenie".
Trener po meczu skrytykował taką postawę kibiców i zaapelował do nich o wspieranie klubu w tych ciężkich czasach. - Nie podobały mi się te okrzyki. Kenny Dalglish był moim rywalem do tego stanowiska, a jednak to ja je objąłem. W ten sposób "The Kop" (trybuna za bramką dla najzagorzalszych kibiców - przyp. autora) pokazuje, że nie jest zadowolona z tego, co pokazuje zespół. Musimy sobie radzić z takim negatywnym podejściem, od kiedy się tu pojawiłem - powiedział Hodgson.
- Nie słyszałem tu jeszcze tego słynnego dopingu z Anfield. Mam tylko nadzieję, że ci "fani" staną się w końcu prawdziwymi kibicami, gdyż teraz właśnie jest czas, gdy klub najbardziej potrzebuje wsparcia. To podejście kibiców bardzo szkodzi naszej wierze w samych siebie - zdradził szkoleniowiec.
Po przegraniu środowego meczu Liverpool jest dopiero na dwunastym miejscu w tabeli ze stratą aż szesnastu punktów do prowadzącego Manchesteru United.
Tysiące Izraelczyków opłakiwało byłego piłkarza Liverpoolu ?