Brytyjskie media nie są zaskoczone zawieszeniem Bellamy'ego. Jak pisze "The Guardian" zawieszenie piłkarza to efekt jego rozlicznych wybryków, w tym niestosowania się do poleceń trenera Manciniego i innych członków sztabu. Jak pisze gazeta piłkarza miał zdenerwować fakt, że jego rola w zespole jest coraz mniejsza. Ze swoimi emocjami się krył, kilka razy wchodził w ostre utarczki słowne z trenerem. W piątek Bellamy wybuchł po raz kolejny, gdy został zesłany do zespołu rezerw. Klub długo się nie zastanawiał i zawiesił piłkarza.
Zawodnik wrócił do swojej rodzinnej Walii, zaczął trenować z zespołem Cardiff City, który złożył nawet Manchesterowi City propozycję wypożyczenia kłopotliwego zawodnika, ale została ona odrzucona.
Manchester City najchętniej pozbyłby się Bellamy'ego, ale nie chce wzmacniać swoich rywali w walce o mistrzostwo. Walijczykiem zainteresowany jest Tottenham, ale na transfer do tego klubu zgody nie da trener Mancini. Jak spodziewają się brytyjskie media piłkarz trafi do jednego ze słabszych klubów Premier League lub zostanie w Manchesterze. Klub zarządzany przez arabskich szejków stać na płacenie ogromnej, sięgającej 95 tys. funtów tygodniowo pensji piłkarza, choćby miał on nie zagrać ani minuty.
Jak pisze agencja "AP" Bellamy jest pierwszą ofiarą dążenia Manchesteru City za wszelką cenę do mistrzostwa Anglii i nowego regulaminu ligi, który nakazuje posiadanie 25-osobowego składu. W zamyśle, miało to zmusić kluby do większych inwestycji w młodzież i wprowadzania do szerokiego składu swoich wychowanków. Przepis skrytykował Arsene Wenger, trener Arsenalu Londyn, który uważa, że bogate kluby nadal mogą wydawać krocie na wielkie gwiazdy.
- Przy tych przepisach nie ma znaczenia czy dobrze trenuje i jakie jest moje podejście, bo i tak mogę nie zagrać - powiedział Bellamy.
Bayern chce młokosa z Chelsea Londyn ?
