Liga angielska. Chelsea prawie mistrzem

Chelsea pokonała Liverpool 2:0 i jeśli za tydzień wygra z Wigan, po raz czwarty zostanie mistrzem Anglii. Niedzielny mecz mógł być ostatnim na Anfield Road trenera Rafy Beniteza

Ostatnia kolejka dopełniła rozbicia wielkiej czwórki. Pierwszy raz od pięciu lat ligowa tabela nie będzie zaczynała się od Chelsea, Manchesteru United, Arsenalu i Liverpoolu. Tego ostatniego w Lidze Mistrzów zastąpi Tottenham lub Manchester City. Oba zespoły spotkają się środę w Manchesterze (Canal+ Sport, godz. 20.55).

Liverpool czeka przedzieranie się przez eliminacje Ligi Europejskiej. To kolejny cios dla zespołu, który w tym sezonie nie przebrnął fazy grupowej LM, którego próba wygrania LE zakończyła się na półfinale i który w lidze zajmuje siódme miejsce z 21 pkt straty do Chelsea.

Nie ma drugiej drużyny europejskiej czołówki, która zaliczyłaby tak spektakularny upadek. Rok temu zespół z Anfield do końca walczył o mistrzostwo z Manchesterem United. W LM dotarł do ćwierćfinału, w całym sezonie przegrał tylko pięć razy. Gdy MU sprzedawał do Realu Madryt Cristiano Ronaldo, wydawało się, że nie będzie już w stanie odeprzeć ataku Liverpoolu.

Nadzieje kibiców "The Reds" opierały się na słowach trenera Rafy Beniteza. Hiszpan zapowiadał, że przedłuży kontrakt z klubem tylko wtedy, jeśli dostanie pieniądze na wzmocnienia. Gdy podpisał pięcioletnią umowę, wszystko wskazywało, że latem ruszy na zakupy, o których wcześniej fani Liverpoolu nie śmieli marzyć.

Ale im bliżej było okna transferowego, tym bardziej okazywało się, że właściciele "The Reds" wyposażyli trenera w kieszonkowe, które nie pozwala na szaleństwo nie tylko w Harrodsie, ale także w Tesco. - Zgodziłem się zostać pod pewnymi warunkami, które później się zmieniły. To był sezon, w którym wszystko było przeciwko nam - mówi Benitez.

Gdy Real Madryt za 30 mln funtów zabrał Liverpoolowi Xabiego Alonso, hiszpański trener wydał 22 mln na Alberto Aquilaniego. Włoch przyszedł z urazem, w lidze zadebiutował dopiero na początku listopada, gdy strata do prowadzącej Chelsea wynosiła już 12 pkt. Dobrze zaczął grać dopiero pod koniec sezonu. Przy wiecznie kontuzjowanych Stevenie Gerrardzie i Fernando Torresie na więcej Liverpool liczyć nie mógł. - Niektórzy twierdzą, że potrzebujemy pięciu nowych piłkarzy i ja się z nimi zgadzam - powiedział Benitez.

Nie wiadomo tylko, czy w lipcu będzie trenerem Liverpoolu. W tym tygodniu Hiszpan spotka się z prezesem Martinem Broughtonem, który opuścił mecz z Chelsea, bo... jest kibicem londyńczyków. Broughtona zatrudnili amerykańscy właściciele Liverpoolu George Gillett i Tom Hicks, by znalazł kupca na klub. Według "Timesa" odejście Beniteza jest niemal przesądzone, nawet jeśli zadłużony Liverpool będzie musiał mu wypłacić 16 mln funtów odprawy. Angielscy dziennikarze twierdzą, że w lipcu Hiszpan będzie pracować w Juventusie. Wśród kandydatów na jego następców są Roy Hodgson, który doprowadził Fulham do finału Ligi Europejskiej, i Martin O'Neill z Aston Villi.

Blackburn lepsze od Arsenalu ?

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.