W środę Tottenham Hotspur ograł 2:1 Arsenal, dzięki czemu zbliżył się do drużyny Manciniego na jeden punkt. W tabeli ligi angielskiej Manchester City zajmuje czwarte miejsce (w 33. kolejkach zgromadził 62 punkty), a Tottenham jest piąty - na koncie ma punktów 61.
W tej sytuacji walka o czwarte miejsce, premiowane awansem do eliminacji Ligi Mistrzów, toczyć się będzie najpewniej do ostatniej kolejki. Roberto Mancini idzie w przewidywaniach nawet dalej, uważając, że o końcowej kolejności zadecydować może różnica bramek.
- Cieszy mnie nasza korzystna różnica bramek (69-41 - red.), gdyż przy tak wyrównanej stawce w walce o awans do kwal. Ligi Mistrzów właśnie ona może okazać się decydująca.
- Strzeliliśmy w ostatnich meczach sporo bramek i mamy powody do radości (Manchester wygrał 5:1 Birmingham i 6:1 z Burnley - red.). Nie ma powodu żebyśmy nie mogli tej dobrej passy kontynuować. Jeśli zagramy swoje, nie będziemy musieli oglądać się na rywali - podkreśla Mancini.
Tottenham ma obecnie stosunek bramek 60-33, zatem bardzo zbliżony do rywali z City. Żeby jednak doszło do sytuacji, w której o czwartym miejscu decydować będzie różnica bramek, Manchester City musi stracić punkty w którymś z pozostałych pięciu meczów.
Pierwsza szansa już w sobotę, kiedy to City podejmie u siebie Manchester United. Tottenham zagra wtedy z Chelsea Londyn.
Natomiast 5 maja Manchester City i Tottenham Hotspur spotkają się w zaległym meczu 29. kolejki Premier League. Możliwe, że właśnie to spotkanie rozstrzygnie wyścig o czwarte miejsce w lidze angielskiej, a więc o przepustkę do eliminacji Ligi Mistrzów.
Wszystko o Premier League - tutaj ?