Jerzy Dudek: - W ogóle nie postrzegam tego jako ostatniej szansy na cokolwiek. Benitez doskonale zna mnie i moje możliwości, więc nic nie muszę udowadniać. Choć oczywiście jasne, że nie ucieknie się od myślenia o przyszłości. Po meczu z Arsenalem kończy się kara Reiny i Benitez będzie musiał zdecydować, kto z nas zagra w kolejnym spotkaniu. Ale o przyszłości pomyślę w środę. Dziś jest mecz z Arsenalem, jeden z najbardziej prestiżowych w Premier League.
- Henry w formie jest właściwie nie do zatrzymania. I to nie tylko dla mnie czy obrońców Liverpoolu, ale dla wszystkich. Tyle że Arsenal ma w tym sezonie poważne kłopoty, takie jakie myśmy przeżywali przed rokiem. Dlatego sądzę, że choć ostatnio to oni najczęściej z nami wygrywali, tym razem my będziemy górą.
- Ale dało nam to tylko remis 0:0. Dziś remis nas nie interesuje. Chcemy wygrać. Na pewno jednak będzie to bardzo trudny mecz. Zwykle, gdy gramy na Anfield, stoję w bramce i marznę, bo koledzy nie wpuszczają rywali na naszą połowę. Z Arsenalem tak nie będzie. Oni grają kombinacyjny futbol, są mistrzami w utrzymywaniu się przy piłce i na pewno będzie okazja błysnąć formą. A ja czuję się w formie. Liga minęła półmetek, koledzy są już trochę zmęczeni grą, chciałbym bardzo im pomóc. Jestem głodny piłki i czekam na każdy mecz z radością.
- Z Charltonem byłem trochę zdenerwowany. Przecież nie grałem wiele miesięcy. Na dodatek mieliśmy pecha, bo przy naszej wielkiej przewadze w polu sędzia wymyślił karnego dla rywali. Co do mnie, to potrzebowałem tego meczu, by przypomnieć sobie, jak się zachowywać w bramce, wyczuć na nowo dystans między obrońcami. Udało mi się to w 90 minut, bo w pojedynku z Wigan zagrałem już bardzo dobrze. To dowód dla Pawła Janasa, że nawet kiedy długo nie gram, ze względu na doświadczenie potrafię szybko wrócić do formy.
- Na razie gram i będę przygotowany do meczu kadry z USA 1 marca. A potem będę się martwił dalej. Jeśli Benitez wstawi do bramki Reinę, pójdę do niego na rozmowę. Zapytam, w których meczach mam szansę grać. Liverpool ma przed sobą masę spotkań: w Premier League, Pucharze Anglii i Lidze Mistrzów, gdzie Reina ma dwie żółte kartki i w każdej chwili mogę zająć jego miejsce. Resztę meczów dogram w rezerwach i na mundial będę gotowy.
- Nie. Tylko trener Skorża, który odpowiada za kontakty z piłkarzami. A co do trenera Janasa, to już w listopadzie, po eliminacjach, mówił nam, żebyśmy się nie załamywali trudnościami w klubach, ale zrobili wszystko, by w maju być w formie. Nie tylko ja mam kłopoty z miejscem w składzie. Ale mundial to dla wszystkich życiowa sprawa i trzeba mu podporządkować wszystko. Poza tym czuję, że Paweł Janas we mnie wierzy, że traktuje mnie jak jednego z tych, którzy biorą odpowiedzialność za drużynę. I nie zawiedzie się.
- Dobrze. Rywalizacja nikomu nie zaszkodziła. Dzięki niej kadra ma szansę osiągnąć w Niemczech dużo więcej niż w Korei.
- Takie były plany. Carson prosił Beniteza, by pozwolił mu odejść, by mógł grać i się rozwijać. Był pomysł, by odszedł do Sheffield Wednesday, a w Liverpoolu zostalibyśmy Reina i ja.
- To chyba dowód, że jestem w Liverpoolu potrzebny. Trener myślał o dobru klubu, więc chciał, żebym został. Ja myślałem o sobie i mundialu, więc starałem się odejść, by grać. Wychodzi jednak na to, że Benitez miał rację. Gdy wydawało się, że na ławce rezerwowych przesiedzę cały rok, nagle okazało się, że jestem potrzebny. I gram.
Ale taki jest futbol. Wszystko zmienia się w kilka chwil. Dlatego nie robię długoterminowych planów, ale myślę o grze z Arsenalem. A nawet jeśli po nim wrócę na ławkę rezerwowych, będę pamiętał, że w piłce z dnia na dzień zdarzają się nieprzewidziane zwroty. Byli już tacy, którzy krytykowali Dudka, że godzi się z rolą rezerwowego, trwoniąc mundialowe szanse, a tu nagle Dudek znów wrócił do bramki.
- Nie. Czasem ma indywidualne rozmowy z piłkarzami, ale widać uznał, że w moim przypadku nie jest to potrzebne. Pamiętam słowa Beniteza, który po moim powrocie do bramki stwierdził: "Reina nie może być pewny, że po trzech meczach wróci między słupki". Ale co zrobi, nie wiem, nie domyślam się ani nic nie jestem w stanie wyczuć.