Premier League. Angielska federacja rozważa poważniejsze kary za symulowanie

Angielska federacja piłkarska rozważa możliwość wprowadzenia retrospektywnych kar dla futbolistów ''nurkujących'' i udających kontuzje. Działacze mają wybrać się na konsultacje do Szkocji - tamtejszy związek piłki nożnej używa już podobnych rozwiązań

W Anglii, piłkarze mogą zostać retrospektywnie zawieszeni tylko z powodu brutalnego zachowania. Trener Burnley, Sean Dyche, uważa, że "nurkowanie" zostałoby wyeliminowane z piłki nożnej w ciągu pół roku, gdyby tylko graczom groziło pomeczowe zawieszenie na podstawie powtórki wideo. Taka zmiana wymagałaby jednak jednogłośnej zgody wszystkich angielskich lig.

Wtorkowy "Times" pisał, że wierchuszka federacji naciska na takie rozwiązanie. Nic dziwnego, w ostatnim czasie w tamtejszej ekstraklasie miały miejsce dwa kolejne incydenty tego typu. Robert Snodgrass przeprosił nawet za wywalczenie w taki sposób rzutu karnego w meczu Hull z Crystal Palace. Z kolei Dele Alli zapewnił Tottenhamowi wątpliwy rzut karny przy pogromie Swansea (5:0).

Tymczasem, Jamie Walker ze szkockiego Hearts został ukarany retrospektywnie zawieszeniem na dwa mecze po "nurkowaniu" w polu karnym Celtiku, które dało jego zespołowi rzut karny. Piłkarz apelował, ale protest został odrzucony. Szkoci takie przepisy wprowadzili w 2011 roku. Oczywiście, regulacje nie działają tylko na szkodę zawodników - jeżeli ktoś dostał niesłusznie kartkę za symulację, na podstawie zapisu wideo można ją po meczu anulować.

Obecne przepisy w Anglii nie są zbyt szczegółowe. Symulowanie podchodzi pod "niesportowe zachowanie" i sędzia ma obowiązek upomnieć gracza, jeśli go na tym przyłapie. Nie można jednak wracać do takich sytuacji po zakończeniu spotkania.

W ostatnich latach w Premier League systematycznie zmniejsza się procent symulacji jako powód otrzymywania przez sportowców żółtych kartek.

Zobacz wideo
Więcej o:
Copyright © Agora SA