Był doliczony czas wyjazdowego meczu Liverpoolu w Bournemouth, gdy pozornie łatwy strzał w środek bramki Loris Karius odbił przed siebie, pozwalając najbliższemu rywalowi na strzelenie gola decydującego o zwycięstwie gospodarzy 4:3. Ten szalony mecz miał wszystko, a najwięcej było w nim błędów. Zwłaszcza po stronie "The Reds", którzy prowadząc 3:1 pozwolili Bournemouth odrobić straty i zgarnąć pełną pulę. Kiksowali obrońcy, pomocnicy i napastnicy odcięli się od defensywy, ale golkiper także nie pomógł. I wtedy się zaczęło.
- Karius nie jest wystarczająco dobry. Może i poprawi się w następnych 12-18 miesiącach, ale wystarczy porównać go z Thibaultem Courtouis (z Chelsea - red.), by dostrzec, kto jest gotów do gry. Belg ma siłę przebicia, by wyjść po piłkę, która spada w pole bramkowe, wybić ją, gdy jest taka potrzeba, wykonać porządnie wszystkie podstawy. A w przypadku Kariusa jego niepewność przenosi się na jego obrońców - mówił Gary Neville w SkySports zaraz po tym spotkaniu.
Jego opinię podzielał Jamie Carragher, który wcześniej zarzucał Kariusowi, że ten "w niczym nie przypomina bramkarza na miarę Liverpoolu". Drugi z ekspertów stacji Sky może coś o tym wiedzieć, w końcu na Anfield spędził całą swoją karierę. Jednak na tym się nie skończył i choć trudno w to uwierzyć, tak z pozoru błaha sprawa na czołówkach angielskich mediów trzyma się już drugi tydzień. I jak bumerang wraca pytanie: ile może ekspert?
Najpierw jednak odezwał się Karius, 23-latek sprowadzony latem do Liverpoolu, by przejąć miejsce po równie niepewnym Simonie Mignolet. - Carragher był w Liverpoolu tak długo, że może był sfrustrowany po przegranym przez nas meczu. Pewnie wciąż jest kibicem i muszę to zaakceptować. Ale nie dbam o to, co powiedział Gary Neville. Był świetnym piłkarzem, potem został menedżerem na krótki czas, wrócił do bycia ekspertem. Jest zawsze bardzo krytyczny, robi to wszystkim. Mam nadzieję, że gdy będę grał dobrze, to również to skomentuje - powiedział bramkarz w wywiadzie dla "Daily Mail".
- Niech zamknie swoją gębę, wykonuje swoją pracę, wróci do domu, naparzy herbatki i zajmie się grą w piłkę - doradził Kariusowi brat Gary'ego, Phil, który ekspertem jest w studiu "Match of the Day" w telewizji BBC. - Uczepił się Gary'ego, uczepił się mnie. Mam dla niego więc jedną radę: niech się zamknie i skupi na poprawie własnej formy - dodał Carragher.
Jeszcze przed kolejnym meczem Juergen Klopp nie zamierzał komentować słów ekspertów telewizyjnych. - Ze wszystkiego co wam powiem od razu stworzycie artykuł. Ten powiedział to, ten zareagował tak. Dlatego nie mam żadnej odpowiedzi - powiedział Klopp. Ale gdy Liverpool w weekend zremisował 2:2 z West Hamem, temat wrócił. Zwłaszcza, że Karius znów nie pomógł swojej drużynie, z trzech celnych strzałów londyńczyków wpuścił dwa. Wtedy, gdy naciski ze strony mediów na zmianę w bramce Liverpoolu tylko wzrosły, Klopp odniósł się do krytyki ekspertów.
- To część życia. Krytyka z zewnątrz jest normalna - dla mnie, dla moich piłkarzy, dla moich bramkarzy. Wszyscy chcielibyśmy, by było to inaczej, ale tak nie jest. Nie jestem zaskoczony. Na mojej pierwszej konferencji powiedziałem kilka rzeczy o angielskich mediach i część z was to ucieszyło, a niewielka część poczuła się urażona. Eksperci to byli piłkarze i spora większość z nich szybko zapomniała kompletnie, jak to jest być krytykowanym - a zwłaszcza bracia Neville'owie. Ten, który był już trenerem powinien wiedzieć, że zbyt dużo krtyki nigdy nie pomaga, choć oczywiście on nie jest zainteresowany pomaganiu piłkazom Liverpoolu - zaczął Klopp.
- Ale to też sprawia, że to co mówi nie jest ani trochę bardziej łagodne. Sam pokazał, że nie radził sobie z ocenianiem piłkarzy jako trener, więc dlaczego wciąż w telewizji o nich mówi? Jedyną rzecz jaką mogę zrobić, to nie słuchać ich uwag. Jestem całkiem pewien, że Carragher nie mówi zbyt pozytywnie o piłkarzach Manchesteru United, oczywiście bracia Neville nie lubią Liverpoolu, więc jeśli mogą sprawić nam więcej problemów niż mamy, to będą tego próbować - powiedział Klopp i po chwili ciszy z typowym dla siebie uśmiechem dodał: - Teraz macie swoje nagłówki, nie ma za co. Swoją drogą, możecie powiedzieć mu (Neville'owi), że nie jestem na Twitterze, więc jeśli chce mi coś powiedzieć, to Twitter nie pomoże.
- Haha, nie jestem dobrym szefem kuchni, ale wiem, jak smakuje porządny stek - odbił piłeczkę Gary Neville. Z kolei Carragher toczył na Twitterze bój ze swoim byłym kolegą klubowym, Dietmarem Hamannem, wymieniając się coraz mniej przyzwoitymi uwagami. Jednak na środowy mecz w Middlesbrough dokonał zmiany w bramce, Kariusa zastąpił Mignolet a Liverpool wygrał gładko 3:0. Koniec sprawy? Nic z tych rzeczy.
O komentarzach ekspertów wypowiedział się... kolejny z nich, Chris Sutton, były napastnik m.in. Chelsea. - Jakie są kryteria Phila, w kwestii pozwalania piłkarzom na odzywanie się? Czy to oznacza, że zawodnicy z niższych lig nie mają prawa? A może trzeba rozegrać 50, 100 meczów w kadrze, wygrać Premier League? - kpił z jednego z braci Neville'ów. Głos zabrali także dziennikarze. Marina Hyde w swoim trzeźwym komentarzu dla "Guardiana" zauważyła, że rada ekspertów do Kariusa, by ten się zamknął współgra z tym, że coraz mniej jest okazji, by usłyszeć, co naprawdę myślą i mówią gwiazdy Premier League.
- Nawet wolałabym coraz więcej opinii ze strony sportowców, zwłaszcza tych, którzy mają odwagę mówić wprost i to niezależnie od tego, czy bym się z nimi zgadzała. Dlaczego niby nie wolno im się wypowiadać, gdy - czy może zwłaszcza - mają beznadziejny sezon? Dziennikarz "Daily Mail", który rozmawiał z Kariusem powiedział później, że wywiad był umówiony przed meczem z Bournemouth, nawet sądził, że bramkarz będzie chciał go odwołać. Więc szacunek dla niego, że stawił czoła pytaniom, choć trudno mi sobie wyobrazić, by kolejny sportowiec też tak zrobił - pisze dziennikarka "Guardiana".
Temat pewnie wróci na tapet wraz z następnymi wystąpieniami ekspertów, kolejnymi meczami. Gary Neville po powrocie z nieudanego sezonu w Valencii i po fatalnym Euro ma dużo gorszą opinię, choć jego analizy wiele się nie zmieniły. Jednak warto przypomnieć, że jeszcze przed zostaniem trenerem zdarzyło mu się ostro krytykować konkretnego golkipera, wyszczególniać jego błędy i twierdzić, że jest za słaby na swój klub - chodziło o Davida De Geę i jego pierwsze miesiące w Manchesterze United. Natomiast po kolejnych dwóch sezonach i po rozwoju talentu Hiszpana wrócił do tych sytuacji, pokazał różnicę jakościową i chwalił bramkarza, nazywał go jednym z najlepszych na świecie. Czy tak będzie w przypadku Kariusa? - Będę się temu przyglądał - powiedział Niemiec w wywiadzie.
Jednak warto do jego rozmowy z"Daily Mail" wrócić z jeszcze jednego powodu: golkiper wykonał w nim jedną z najlepszych interwencji. Nie tyle broniąc siebie, co swojego zawodu. Powiedział: - Większość często ma nas za roboty, ponieważ jesteśmy dobrze opłacani. Ludzie myślą, że nie mamy emocji, uczuć, że nigdy nie mamy prawa do słabszego dnia. Tak to nie działa, wciąż jesteśmy żywymi istotami. Popełniamy błędy. Są dni lepsze, są gorsze. To, że dostajemy dobre pieniądze wcale tego nie zmienia.
Najdroższy piłkarz na świecie nie wierzy, że Lewandowski zarabia jeszcze więcej od niego