Premier League. Toure i Guardiola, relacja ze szczęśliwym zakończeniem

To, co od początku zapowiadało się na relację trudną, a potem wręcz niemożliwą do utrzymania nagle zamieniło się w bajkę dla piłkarza oraz trenera. Pep Guardiola wybaczył Yayi Toure, a pomocnik z Wybrzeża Kości Słoniowej odwdzięczył się golami decydującymi o zwycięstwie Manchesteru City nad Crystal Palace (2:1).

Gdy Toure dowiedział się, że menedżerem Manchesteru City w tym sezonie będzie Pep Guardiola, mógł sobie pomyśleć, że to koniec jego przygody z ligą angielską. W końcu w Barcelonie to właśnie hiszpański trener z niego zrezygnował, wypchnął go z klubu o co piłkarz z Wybrzeża Kości Słoniowej miał spore pretensje. Zwłaszcza agent doświadczonego pomocnika nie mógł się pohamować w komentowaniu decyzji Guardioli, zwłaszcza, gdy szkoleniowiec nie zgłosił Toure do składu walczącego w Lidze Mistrzów.

- Jeśli Guardiola chce wojny, to będzie ją miał - mówił Seluk. - Przeproszę go tylko wtedy, gdy on przeprosi Manuela Pellegriniego, któremu zabrał pracę w momencie walki City na kilku frontach. Dżentelmeni tak nie robią. Mówię to wszystko, ponieważ sądzę, że Pep mści się na Yayi. A na nieszczęście Guardioli teraz jest wolność słowa. Gdy znów coś podziewałem, on po raz kolejny odepchnął Toure od drużyny. Nie jestem zaskoczony, bo on nie lubi piłkarzy z charakterem. Woli takich, którzy się go boją - mówił agent jeszcze dwa miesiące temu.

Guardiola już wtedy publicznie przyznał, że oczekuje od Toure i jego przedstawicieli przeprosin, ponieważ naruszyli dobry wizerunek klubu, drużyny, a na końcu także trenera. Dlatego 33-latek w tym sezonie zagrał tylko w jednym meczu, mało znaczącym, bo rozstrzygniętym rewanżu ze Steauą Bukareszt w eliminacjach Ligi Mistrzów. Swoje ostatnie spotkanie rozegrał w połowie maja. Wtedy wydawało się, że Toure nie będzie przystawał do nowego stylu gry pod wodzą Guardioli: bo był już za wolny, niezdolny do pressingu i ciągłej wymiany pozycji. Pokazać miał to zwłaszcza dwumecz półfinału LM z Realem Madryt. To wtedy obrazki dreptającego po boisku piłkarza były pokazywane wszędzie i wyśmiewane przez kibiców oraz ekspertów.

Do tej pory sezon potwierdzał krytykę Toure, ale Guardiola tak naprawdę czekał na przeprosiny. Dostał je dwa tygodnie temu. - Chciałbym przeprosić za siebie i swoich ludzi, za wszystkie nieporozumienia z przeszłości. Mam ogromny szacunek do Manchesteru City i życzę klubowi jak najlepiej. Z dumą grałem w tych barwach i stałem się częścią historii. Chciałbym też podziękować kibicom za ich wsparcie w tym trudnym okresie. Wiele znaczyły dla mnie i dla rodziny - napisał na swoim oficjalnym profilu facebookowym.

Zaraz po opublikowaniu oświadczenia Guardiola zaprosił go na rozmowę i obiecał, że znów będzie dla niego opcją wyboru w kolejnych meczach. A to, że był Hiszpanowi potrzebny pokazywały wyniki City - tylko dwa zwycięstwa w ostatnich pięciu meczach. W lidze angielskiej stracili pozycję lidera, a wyjazd do Crystal Palace nie zapowiadał się na łatwy, zwłaszcza wobec kilku kontuzji w drużynie. Dlatego Guardiola w sobotę zdecydował się postawić na Toure - wreszcie, pierwszy raz od połowy maja.

Na Selhurst Park Toure błyszczał. W trudnym spotkaniu strzelił dwa gole, ten drugi na dziesięć minut przed końcem, gdy zapowiadało się na wynik remisowy. - Wiedzieliśmy, że czasem trzeba wywalczyć trzy punkty. A ja po prostu chciałem pomóc drużynie. City zawsze było i będzie zaangażowane w wyścig o mistrzostwo kraju. Może ten sezon będzie przypominał rok 2014, gdy do samego końca toczyła się walka o tytuł. A teraz mamy piłkarzy zdolnych do strzelania goli w każdym momencie meczu - powiedział bohater spotkania.

Gdy Toure wrócił do szatni, koledzy powitali go gromkimi brawami. Wśród nich był Pep Guardiola. - Wow. Chciałbym powiedzieć, że ten występ to nie jest zasługa mojej decyzji, ale jego jakości. Cieszę się z jego występu, gratuluję jemu i jego rodzinie - dodał szkoleniowiec. To pogodzenie się może być momentem zwrotnym w sezonie Premier League. Po świetnym początku City i dziesięciu zwycięstwach przyszedł słabszy moment w którym zdarzyły się drużynie Guardioli trzy remisy i trzy porażki. Brakowało lidera, doświadczenia i kogoś, kto pomógłby wyciągnąć zespół z trudnej sytuacji. Teraz taką osobą może być Toure. W końcu odkąd trafił do Manchesteru City w Premier League nie było skuteczniejszego pomocnika od niego. W sześć lat strzelił 59 goli, ale City liczy na więcej. Tak, by w maju skończyło się happy endem.

Najskuteczniej zdobywające punkty reprezentacje 2016 r.!

Zobacz wideo
Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.