Mimo że derby Londynu zostały zaklasyfikowane jako mecz podwyższonego ryzyka, a władze oprócz zwiększonej liczby funkcjonariuszy wprowadziły również na stadionie zakaz spożywania alkoholu, nie udało się uniknąć starć pomiędzy fanami. Jeden z kibiców Chelsea dostał się do strefy buforowej oddzielającej sympatyków obu drużyn i prowokował fanów gospodarzy. Chwilę później obie strony ruszyły na siebie, ale stewardzi zdołali powstrzymać ich przed dostaniem się na sąsiadujące sektory - informuje BBC.
Pseudokibice rzucali w siebie wyrwanymi krzesełkami, a także butelkami i monetami. W wyniku zamieszek policja zatrzymała siedem osób. Włodarze West Hamu zapewniają, że dzięki zapisom z monitoringu rozpoznanych zostanie więcej sprawców. Wszystkim grożą dożywotnie zakazy stadionowe.
- To był absolutny koszmar. Nie było wystarczającej liczby stewardów, a policja kręciła się wokół, niewiele robiąc. Jeśli nie zamkną tego stadionu, ktoś w końcu na nim zginie - mówił na antenie radia BBC jeden z kibiców, który był świadkiem tych wydarzeń. - Było tam mnóstwo ludzi, którzy przyszli tylko po to, by znaleźć kłopoty. Jeśli coś miało się wydarzyć, oni chcieli w tym uczestniczyć, stojąc w pierwszej linii - dodaje.
Odkąd West Ham rozgrywa swoje spotkania na stadionie olimpijskim w Londynie, 23 kibiców tej drużyny otrzymało zakazy stadionowe. Do bójek na trybunach dochodziło już wcześniej, m.in. podczas wrześniowego meczu z Watford, po którym do aresztu trafiły cztery osoby.
Ranking polskich stadionów piłkarskich
