Premier League. "Z dzieciakami nic nie wygrasz". Co zmieniło się po 20 latach?

Młodość czy doświadczenie - co się bardziej liczy w walce o mistrzostwo kraju? 20 lat po słynnej wpadce telewizyjnego eksperta BBC jego wypowiedź wcale nie wydaje się kuriozalna - pisze Michał Okoński, dziennikarz "Tygodnika Powszechnego" i komentator Sport.pl.

"Z dzieciakami nic nie wygrasz" - powiedział 20 lat temu ekspert "Match of the Day" Alan Hansen i zdanie to stało się wkrótce jednym z najsłynniejszych w historii piłki nożnej. Komentarz Szkota dotyczył bowiem porażki Manchesteru United w pierwszej kolejce sezonu 95/96, kiedy Alex Ferguson wystawił na mecz z Aston Villą 21-letniego Ryana Giggsa, 20-letnich Paula Scholesa, Gary'ego Neville'a i Nicky'ego Butta, 18-letniego Phila Neville'a, a z ławki rezerwowych wprowadzał kolejnych 20-latków: Davida Beckhama i Johna O'Kane'a. Tamtego lata z MU odeszli Paul Ince, Andriej Kanczelskis i Mark Hughes, więc Hansen - skądinąd przez lata kapitan Liverpoolu, drużyny, którą Ferguson tak bardzo chciał zrzucić z "pieprzonej grzędy", i człowiek, który mógł mieć żal do trenera MU, bo ten jako prowadzący reprezentację Szkocji pominął go przy ustalaniu składu na mundial w 1986 r. - pił przede wszystkim do braku wzmocnień drużyny z Old Trafford. Rok wcześniej MU przegrał walkę o mistrzostwo Anglii z Blackburn, a skoro odeszły gwiazdy, to przyszłość - zdaniem Hansena - rysowała się w czarnych barwach. "Trik polega na tym, żeby kupować, kiedy jest się mocnym, więc on musi kupować" - mówił o Fergusonie ekspert najpopularniejszego wówczas programu o angielskiej piłce. "Z dzieciakami nic nie wygrasz". Po czym rekonstruował nastroje panujące w szatni Aston Villi na widok pełnego gołowąsów składu MU.

Rzecz w tym, że ów skład pełen gołowąsów dziewięć miesięcy później zdobył mistrzostwo i Puchar Anglii, a wkrótce miał sięgać po kolejne trofea - łącznie z Pucharem Europy, zdobytym po słynnym zwycięstwie nad Bayernem w Lidze Mistrzów. Alex Ferguson zaś regularnie motywował swoich podopiecznych, przypominając im frazę Hansena, ba: w klubowym sklepie na Old Trafford sprzedawano koszulki ze stosownym cytatem. Trudno się dziwić, że Hansen zawsze już był kojarzony z "dzieciakami z Manchesteru".

Pytanie tylko, czy tamten triumf "Czerwonych Diabłów" nie był wyłącznie wyjątkiem potwierdzającym regułę? Faktycznie, w sezonie 95/96 aż sześciu piłkarzy pierwszego składu MU nie skończyło jeszcze 23 lat; średnia wieku zawodników, którzy zagrali co najmniej 10 meczów w ekstraklasie, wyniosła 26 lat i 137 dni - od tamtej pory tylko Chelsea w sezonie 2004/2005 zwyciężała z niższą średnią wieku (25 lat, 312 dni), a poza tym po mistrzostwo sięgały najczęściej zespoły ze średnią 28-29 lat. Z drugiej strony jednak trudno mówić o mistrzowskim Manchesterze United sprzed 20 lat bez wspomnienia jego prawdziwych liderów - doświadczonych Petera Schmeichela w bramce, Steve'a Bruce'a i Gary'ego Pallistera w obronie, a przede wszystkim Erica Cantony w ataku. "Z dzieciakami nic nie wygrasz, jeśli nie będą miały się od kogo uczyć", można by więc zmodyfikować słynny cytat.

O tym, że Alan Hansen miał generalnie rację, mogłoby zresztą powiedzieć wielu menedżerów - na czele z Arsenem Wengerem, którego młode drużyny przez kilkanaście lat żyły w cieniu dawnych sukcesów i który w ciągu ostatnich sezonów zmodyfikował strategię transferową, sprowadzając z kontynentu więcej uznanych gwiazd. Najniższą średnią wieku miał w ubiegłym sezonie Premier League Tottenham (24 lata i 207 dni - w tym roku, zważywszy na piłkarzy, których z klubu oddano, zapewne się jeszcze obniży), gdzie Mauricio Pochettino stawia na piłkarzy głodnych sukcesu, niewypalonych i fizycznie zdolnych do gry intensywnym pressingiem. Piłkarzy wszakże, których brak doświadczenia widać dramatycznie w meczach takich jak ubiegłotygodniowe spotkanie ze Stoke, podczas którego w pięć minut roztrwonili dwubramkowe prowadzenie.

A morał z tej historii płynie też taki: jeśli chcesz zrobić karierę jako piłkarski ekspert, nie musisz być nieomylny; ważne, żeby twoje opinie brzmiały dostatecznie mocno. Nawet jeśli po dziewięciu miesiącach wydawało się, że Alan Hansen się skompromitował, posadę eksperta "Match of the Day" utrzymał przez kolejnych 18 lat, a kiedy w końcu przeszedł na emeryturę, żegnano go z szacunkiem większym niż niejednego z "dzieciaków", którzy mieli niczego nie wygrać.

Piłkarze z najlepszymi tatuażami [ZOBACZ]

Zobacz wideo
Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.