Premier League. Liverpool ograł City. Piękne bramki na Anfield

Liverpool pokonał w 27. kolejce Premier League Manchester City 2:1. Ozdobą meczu były trafienia Hendersona i Coutinho dla The Reds. Jedyną bramkę dla City zdobył Edin Dżeko.

Obie drużyny przystępowały do hitowego meczu w Anglii po niepowodzeniach na arenie międzynarodowej. Liverpool został wyeliminowany z Ligi Europy przez Besiktas Stambuł. Pierwszy mecz wygrali "The Reds" 1:0, ale w rewanżu padł taki sam wynik, tylko że na korzyść Besiktasu. Dwumecz musiały rozstrzygnąć rzuty karne, w których lepszy był turecki zespół. Z kolei Manchester City we wtorek przegrał pierwszy mecz 1/8 finału Ligi Mistrzów z Barceloną 1:2 i przed rewanżem w Hiszpanii mało kto daje Anglikom szansę na awans.

Spotkanie lepiej rozpoczęli zawodnicy Liverpoolu. Już w 9. minucie spotkania Lallana pokonał Harta, ale bramka nie została uznana, bo angielski piłkarz znajdował się na pozycji spalonej. Na trybunach słychać było zawód kibiców, ale po chwili przerodził on się w wielką radość.

W 11. minucie meczu "The Reds" wyszli na prowadzenie. Vincent Kompany popełnił prosty błąd, a piłkę przed polem karnym dostał Jordan Henderson. Kapitan Liverpoolu przełożył piłkę na prawą nogę, popatrzył... przymierzył i po chwili piłka zatrzepotała w siatce! Trafił w samo okienko bramki City, a Hart był bez szans.

Błyskawicznie nadeszła odpowiedź Manchesteru. Chwilę po utracie bramki w słupek trafił Aguero. Podopieczni Pellegriniego do wyrównania doprowadzili w 25. minucie. Aguero wbiegł między kilku graczy Liverpoolu absorbując ich uwagę, a na czystą pozycję w polu karnym wyszedł Dżeko, który dostał piłkę od Argentyńczyka. Bośniacki piłkarz uderzył obok bramkarza "The Reds" i mecz zaczynał się od nowa.

Drugą połowę meczu lepiej rozpoczęli goście. Zabaleta dośrodkował piłkę w pole karne, a na czystej pozycji strzeleckiej znalazł się Aguero, który strzelił na bramkę głową, ale minimalnie chybił. W 55. minucie Lallana znów pokonał Harta, ale znów sędzia dopatrzył się pozycji spalonej Anglika.

Fani "The Reds" podskoczyli z radości w 75. minucie. Coutinho dostał piłkę przed polem karnym. A dalej było tak jak przy bramce Hendersona, tylko że... jeszcze ładniej. Piłka po jego strzale pięknie dokręcała się do bramki, a Hart znów był bez szans.

W końcówce spotkania obie drużyny miały swoje szanse na zmianę rezultatu, ale kibice więcej goli już nie oglądali. Liverpool dzięki temu zwycięstwu awansował na piąte miejsce w tabeli Premier League. Ma tyle samo punktów co czwarty Arsenal, tylko że zespół Wengera ma jedno spotkanie rozegrane mniej. Do trzeciego miejsca (United) The Reds tracą dwa punkty. Manchester jest drugi, ale do Chelsea, która rozegrała jedno spotkanie mniej, traci pięć punktów. W następnej kolejce spotkań Liverpool zmierzy się z Burnley, a City zagra z Leicester.

Batman i Robin na meczu Borussii Dortmund! Poznajcie najsłynniejszych piłkarskich przebierańców [ZDJĘCIA]

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.