Po 45 minutach Fabiański wyrastał na jednego z największych bohaterów spotkania. Obronił w sumie pięć strzałów, w tym dwa, w których popisał się fenomenalnym refleksem. W trudnych sytuacjach odbił uderzenia Philippe Coutinho i Raheema Sterlinga. Skapitulował dopiero po uderzeniu z bliskiej odległości Alberta Moreno.
Mocno chwalony Polak drugą połowę rozpoczął jednak od wielkiego błędu. W 51. minucie przy próbie wybicia piłki kopnął futbolówkę wprost w plecy Adama Lallany - ta odbiła się tak niefortunnie, że przeleciała kilkanaście metrów i wpadła do bramki.
Zobacz kuriozalną wpadkę Łukasza Fabiańskiego
Kiedy kontaktowego gola strzelił minutę później Gylfi Sigurdsson, wydawało się, że do końca meczu gospodarze będą martwili się o wynik. Długo się jednak nie troskali. W 61. i 69. minucie Fabiański dwukrotnie wyciągał piłkę z siatki. Najpierw po ładnej indywidualnej akcji Lallany, a potem po kolejnym kuriozalnym golu - tym razem pokonał go kolega z zespołu Jonjo Shelvey. Skierował piłkę do własnej bramki po "wkrętce" na krótki słupek z rzutu rożnego.
Po tym spotkaniu Swansea spadło z ósmej na dziewiątą pozycję. Liverpool, który był przed tym meczem dziesiąty, awansował o dwie lokaty.
Na Twitterze pojawiło się mnóstwo komentarzy na temat nieszczęsnej wpadki Fabiańskiego. Poniżej kilka z nich:
Fabiański, Boruc, Dudek... Największe wpadki polskich bramkarzy na wyspach
źródło: Okazje.info