Premier League. Bezlitosny Jovetić ma przed sobą przełomowy sezon?

Przypomniał o sobie Erik Lamela i to samo zrobił Stevan Jovetić. Obu piłkarzy łączy wiele. Przed poprzednim sezonem przychodzili do Anglii z Włoch za wielkie pieniądze i oczekiwano od nich wiele. Ale obaj nie byli w stanie dorównać tym oczekiwaniom - głównie przez liczne kontuzje - i mówiono o ich powrocie do Serie A. Jednak zostali i pokazują, dlaczego Tottenham i Manchester City wydały na nich łącznie 52 miliony funtów. Jovetić w poniedziałek został bohaterem meczu pomiędzy "The Citizens" i Liverpoolem (3-1), strzelając dwa gole.

W poprzednim sezonie Czarnogórzec w Premier League zagrał zaledwie trzynaście razy. Tylko dwukrotnie wychodził w podstawowym składzie. Złożyło się to na 360 minut; to tak jakby zagrał cztery pełne mecze. Nic dziwnego, że - podobnie jak Lamela - został okrzyknięty niewypałem transferowym. Przed ich transferami fani śledzący Serie A rozpływali się w zachwycie nad ich umiejętnościami, pokazywali je w Fiorentinie oraz Romie. Ale dla kibiców śledzących ligę angielską mogło to być jak UFO - wiele słyszeli, ale nigdy nie widzieli na własne oczy.

Ciągłe problemy

We wszystkich rozgrywkach Jovetić ugrał 579 minut. Przyszedł za 22 miliony funtów, co oznacza, że Manchester City za każdą spędzoną przez niego minutę na boisku w tamtym sezonie wydał prawie 40 tysięcy funtów. Tylko jeden mecz rozegrał w pełnym wymiarze czasowym. W lidze nigdy nie grał więcej niż przez 65 minut. Ze Stoke wszedł w 56. minucie, by zejść z powodu urazu już 13 minut później. Z Newcastle musiał zostać zdjęty już po 10 minutach od rozpoczęcia meczu. Wieczne problemy ze ścięgnami, łydkami czy pachwiną; w grudniu gdy miał wrócić na mecz Pucharu Ligi, przeszedł zatrucie pokarmowe.

Ale istnieje też druga strona medalu. W tym czasie zdołał strzelić sześć bramek (3 w lidze i 3 w pucharach); trafiał do bramki rywala co 96,5 minuty. I to było powodem, dla którego Manuel Pellegrini i Manchester City wciąż w niego wierzyli i nie chcieli go nigdzie oddać w lecie.

Na mundialu nie grał i prędko tego zaszczytu z reprezentacją Czarnogóry może nie dostąpić. Ale to mu pozwoliło na spokojne przygotowania do nowego sezonu. W czterech meczach w USA podczas okresu przygotowawczego zdobył pięć bramek.

Rozbity Liverpool

Formę utrzymuje aż do teraz. We wczorajszym spotkaniu z Liverpoolem zachwycił nie tylko bramkami; jego poruszanie się i ruchliwość (46 sprintów!) sprawiały spore problemy obronie Liverpoolu, tak samo jak i podania, które ją rozrywały. To pokazał zwłaszcza przy drugim golu; jego kapitalne odegranie piętką stworzyło "coś z niczego", zupełnie zaskoczyło obronę gości. Po chwili Jovetić sam znalazł sobie wolne pole i podwyższył wynik na 2-0. Niektórzy żartowali, że sam sobie asystował - i tak w dużej mierze było. Za to pierwszy gol to efekt bezlitosnego wykorzystania błędu Alberto Moreno.

Tuż po meczu Pellegrini został zapytany o to, czy Jovetić się "odrodził". I nieprzypadkowo chilijski menedżer zaprzeczył. Powiedział, że Czarnogórzec po prostu nie miał szczęścia w poprzednim sezonie. Bo w jego umiejętności nigdy nie wątpił. Chyba posłuchał rady Sinisy Mihajlovicia, dawnego trenera Joveticia. - To wrażliwy chłopak i trzeba wiedzieć, jak się z nim porozumiewać. Jak ze wszystkimi wielkimi mistrzami, musi czuć się ważny.

Ogromna siła ognia, ale...

Pellegrini pochwalił go też za ciężką pracę, również bez piłki. Dużo czasu spędził pomagając kolegom w defensywie, grając w okolicach lewej strony w drugiej linii. W ataku przebywał głównie za plecami Dżeko, bardziej wysuniętego napastnika; bez problemu może występować na niemal każdej pozycji w ataku, choć preferuje głównie lewą stronę lub napad. Wypowiedzi Pellegriniego wskazują na to, że to Jovetić z Aguero mogą być podstawową parą napastników. Co w takim razie czeka Dżeko, który niespełna tydzień temu podpisał nowy, czteroletni kontrakt? Czy znowu będzie musiał pogodzić się z rolą (super)rezerwowego? A przecież jest jeszcze (kontuzjowany do połowy października) Alvaro Negredo. Głębia składu Manchesteru City w ataku jest przerażająca.

Ale równocześnie jest to atak bardzo podatny na kontuzje. Aguero w dwóch ostatnich sezonach ani razu nie zagrał w więcej niż 30 meczach ligowych. Jovetić tylko raz w karierze zagrał w przynajmniej 30 spotkaniach - w sezonie 2012/13 w Fiorentinie wystąpił 31 razy. Ale na przykład opuścił cały sezon 2010/11. Odrobina nieszczęścia i może się okazać, że kadra City z bardzo szerokiej nagle stanie się dość wąska.

Ale Jovetić wierzy, że to będzie dla niego przełomowy sezon. Nie chce rozmawiać o przeszłości i poprzednich urazach. Bo martwić się może tylko o nie - jak do tej pory w Premier League zagrał 513 minut. Strzelił w nich pięć bramek, czyli do bramki rywala trafia co 102,6 minut. Spośród zawodników mających co najmniej 15 występów, jest najlepszy pod tym względem w historii Premier League.

Mario Balotelli w Liverpoolu? Internauci witają! [MEMY]

Więcej o:
Copyright © Agora SA