Premier League. Marković zastąpi Suareza?

Liverpool robi wszystko, by wzmocnić swój skład po sprzedaży Luisa Suareza i przed występami w Lidze Mistrzów. Pozyskał już trzech piłkarzy - Adama Lallanę, Rickiego Lamberta oraz Emre Cana - a w drodze jest kolejny. Lazar Marković zdążył już pochwalić się transferem na swojej stronie na Facebooku. I to Serb jest najciekawszym zakupem "The Reds". To zawodnik najbliższy charakterystyce Luisa Suareza.

Jeszcze dwa lata temu o podobnej porze był zawodnikiem Partizana Belgrad. Już wtedy mówiło się o jego ogromnym talencie. - To zawodnik z wyjątkowymi umiejętnościami. Ma niesamowite przyspieszenie i świetlaną przyszłość przed sobą - powiedział o nim trener Interu Andrea Stramaccioni po starciu z Partizanem w fazie grupowej Ligi Europy. Nie mylił się.

Marković miał zostać kupiony przez Chelsea i wypożyczony na dwa lata do Benfiki, ale ta informacja była fałszywa. Krążyła po mediach wskutek przeinaczenia słów prezydenta Partizana. Ale do Benfiki trafił i tak, tylko że na zasadzie transferu definitywnego. I to razem ze swoim bratem Filipem. O dwa lata starszy Filip jest zdecydowanie mniej utalentowany od Lazara, ale od zawsze pilnował, by temu nic głupiego nie przychodziło do głowy, by skupiał się wyłącznie na piłce. Obaj są świetnie przygotowani fizycznie, choć jak sami twierdzą, Lazar jest szybszy na początkowych 20 metrach, a Filip lepszy na nieco dłuższym dystansie.

Obaj stali się elementami serbskiego zaciągu Benfiki. W tym samym czasie do Lizbony zawitali Miralem Sulejmani, Filip Djuricić, Stefan Mitrović oraz Uros Matić. - Benfica gra bardzo ofensywnie, co mi odpowiada. Przychodzę z zespołu będącego mistrzem i jego styl gry jest podobny; zawsze szukać goli i zwycięstw - mówił Marković sprowadzony za 9 mln funtów. Dziś przychodzi do Liverpoolu za 20 mln funtów, co jest jasnym dowodem na to, że czasu spędzonego w Lizbonie nie stracił.

Trio "SMS"?

Benfica w Portugalii wygrała wszystko, co było do wygrania. Mistrzostwo, puchar kraju oraz puchar ligi. W Lidze Europy poległa w finale z Sevillą, a Marković w tym meczu nie zagrał. Przez własną głupotę. W półfinale dostał czerwoną kartkę w 89. minucie, chwilę po tym jak... zszedł z boiska. Wdał się w starcie z Mirko Vuciniciem. Ale to nie przeszkodziło mu w tym, by znaleźć się w gronie najlepszych 18 zawodników tych rozgrywek.

W lidze portugalskiej w 26 meczach zdobył pięć goli i zaliczył cztery asysty. Ustalenie jego boiskowej pozycji to trudne zadanie. Jest uniwersalny, może grać jako lewo czy prawoskrzydłowy oraz jako ofensywny pomocnik, tuż za napastnikiem. A gdy zajdzie taka potrzeba, zastąpi nawet jego.

W Liverpoolu to będzie spora zaleta. Z przodu być może będziemy mogli ujrzeć Markovicia wraz z Raheemem Sterlingiem i Danielem Sturridge'em. Czy stworzą trio "SMS"? Cała trójka jest niezwykle uniwersalna, będzie mogła znajdować się w nieustannym ruchu i wymieniać się pozycjami, wprowadzając tym samym zamieszanie w szeregach obronnych rywali. To idealnie pasowałyby do stylu gry preferowanego przez Brendana Rodgersa.

Marković gra inteligentnie i potrafi obsłużyć kolegów dokładnym podaniem. W dodatku nie zapomina o obronie. To również powinno spodobać się Rodgersowi i kibicom Liverpoolu. "The Reds" w ostatnim sezonie stracili zdecydowanie zbyt wiele bramek (50).

 

Z drugiej strony, dla Markovicia jego uniwersalność może stać się przekleństwem. Istnieje ryzyko, iż będzie rzucany z jednej pozycji na drugą zależnie od sytuacji boiskowej. A to nie musi pozytywnie wpłynąć na jego rozwój, w ten sposób może stać się pewnego rodzaju "zapchajdziurą".

Następca Suareza?

Spośród wszystkich nabytków Liverpoolu to on najbardziej przypomina stylem gry Luisa Suareza. Jest szybki, świetnie wyszkolony technicznie i nieźle drybluje. Urugwajczyk jeszcze do niedawna zmagał się ze słabą skutecznością. Grał bardzo efektownie, ale niezbyt efektywnie. Poprawił się znacznie pod tym względem dopiero w ostatnim sezonie, dzięki czemu trafił do Barcelony. Podobne problemy ma Marković, jego dobre występy niekoniecznie przekładają się na wymierne efekty. To akurat problem wielu młodych zawodników i z czasem może przeminąć.

- Jeśli chodzi o potencjał, to nie mam wątpliwości, że Marković jest w czołowej trójce, piątce największych talentów w europejskim futbolu - napisał na Twitterze Tor-Kristian Karlsen, znany norweski scout. Przewiduje, że już w przeciągu najbliższych dwóch lat Serb może nawet podwoić swoją wartość.

Z transferu do wicemistrza Anglii niezwykle zadowolony jest Ljubinko Drulović, tymczasowy selekcjoner reprezentacji Serbii. - Marković miał świetny sezon w Benfice, bardzo się rozwinął. Podjął dobrą decyzję dla siebie i Benfiki. Przejście do bardzo silnej ligi pomoże mu w tym, by stać się jednym z najlepszych piłkarzy na świecie. Ma dopiero 20 lat i jeszcze wiele przed nim - tłumaczy Drulović.

Marković w reprezentacji zadebiutował jeszcze przed osiemnastymi urodzinami! To jeden z względów, dla których często porównywany jest do Adema Ljajicia czy Stevana Joveticia; wszyscy debiutowali w swoich kadrach w bardzo młodym wieku (Jovetić w Czarnogórze) i są wychowankami Partizana Belgrad.

Czy Marković sprawi, że już w tym sezonie kibice zapomną o Luisie Suarezie? Nie, to wydaje się bardzo mało prawdopodobne. Ale za kilka lat to Serb może stać się ulubieńcem Anfield Road. I nie ma w tym cienia przesady.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.