Premier League. Villas-Boas zwolniony. Tottenham nie daje szans

Po klęsce na własnym stadionie z Liverpoolem 0:5 klub z Londynu zwolnił trenera. André Villasa-Boasa nie uratowało to, że jego piłkarze nie odpadli dotąd z żadnych rozgrywek i wciąż mogą awansować do Ligi Mistrzów.

Zwolnienie 36-letniego Portugalczyka wielką sensacją nie jest. Trener od tygodni czuł się niepewnie, w listopadowym meczu Ligi Europejskiej z Tromso poprosił ochronę, by wyrzuciła z trybun norweskiego kibica śpiewającego: "Rano cię zwolnią, rano cię zwolnią".

Zdaniem angielskich gazet Villas--Boas nie dogadywał się z dyrektorem sportowym Franco Baldinim. Włoch sprowadził latem piłkarzy za 110 mln funtów i miał pretensje, że trener nie wykorzystuje ich możliwości. Erik Lamela (30 mln funtów) jest rezerwowym, Roberto Soldado (26 mln funtów) strzelił w lidze ledwie cztery gole (trzy po rzutach karnych), a drużyna gra zdecydowanie poniżej oczekiwań. Tottenham w Premier League zdobył tylko 15 bramek (szósty z najgorszych wyników w lidze), w szlagierach raził lekkomyślnością w defensywie. Portugalski trener chciał, by jego obrońcy grali daleko od bramki, nie wycofał się z pomysłu nawet po listopadowym laniu od Manchesteru City (0:6). Ten sam błąd popełnił w niedzielnym meczu z Liverpoolem (0:5). I wtedy stracił pracę.

Mimo błędów Villasa-Boasa i słabości zespołu trudno nie odnieść wrażenia, że władze Tottenhamu nie dały mu szansy. To głębszy problem - jeszcze niedawno Premier League uchodziła za miejsce, gdzie klubowym szefom cierpliwości nie brakuje, a trener ma prawo do pomyłki. W tym sezonie pracę straciło już pięciu szkoleniowców, pierwszy - Paolo Di Canio - wyleciał jeszcze przed końcem września.

Tottenham szybko zapomniał, że w poprzednim sezonie Villas-Boas doprowadził drużynę do piątego miejsca w lidze (czwarte, dające awans do Ligi Mistrzów, przegrał o punkt), a latem przez szatnię przeszło tornado. Londyńczycy sprzedali Garetha Bale'a do Realu za 95 mln euro, dziurę po liderze próbowali załatać siedmioma nowymi zawodnikami. Taka operacja nigdy nie przebiega bezboleśnie. - Jeśli sprowadzasz więcej niż trzech piłkarzy, ryzykujesz, że drużyna straci równowagę. Zdaję sobie sprawę, że transfery odbierane są pozytywnie, ale trudno przewidzieć, jak nowi piłkarze odnajdą się w klubie - mówił latem trener Arsenalu Arséne Wenger. Villas-Boas twierdzi, że Lamela, który wcześniej grał w rodzinnym Buenos Aires i w Rzymie, po transferze na Wyspy przeżył szok kulturowy. Nie znał języka, jego rodzina dopiero w październiku przeprowadziła się do Londynu.

Nade wszystko Tottenham nie odpadł jeszcze z żadnych rozgrywek, sezon wciąż może skończyć sukcesem. Jutro w ćwierćfinale Pucharu Ligi zmierzy się z West Hamem i będzie faworytem. W 1/16 finału LE zagra z Dnipro Dniepropietrowsk, Puchar Anglii zacznie od spotkania z Arsenalem. Owszem, szlagiery w lidze przegrywał, ale do czwartego miejsca traci tylko pięć punktów. To nie jest strata nie do odrobienia.

Tymczasowym trenerem Tottenhamu został były piłkarz, a ostatnio działacz Tim Sherwood. Według bukmacherów największe szanse na pracę na White Hart Lane mają selekcjoner reprezentacji Rosji Fabio Capello (3,75 funta za jednego postawionego) i prowadzący Swansea Michael Laudrup (4,5). Capello to stary kumpel Baldiniego, pracowali razem w Romie, Realu i reprezentacji Anglii.

Zobacz wideo
Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.