Southampton czarnym koniem Premier League

Na początku obecnego sezonu ligi angielskiej furorę robi Southampton. Klub, w którym występuje Artur Boruc, w pierwszych sześciu meczach zgromadził 11 punktów. Co warte odnotowania, stracił jedynie 2 gole. Obok Tottenhamu najmniej w lidze. A jeszcze trzy lata temu zespół występował w League One, od tamtej pory awansował o 56 pozycji.

Sezon 2004/05 był jednym z najgorszych w historii dla kibiców Świętych. Zespół po 27 latach opuścił najwyższą angielską klasę rozgrywkową. Zaczął się jeden z najgorszych okresów klubu. Jeszcze dwa sezony później udało się awansować do fazy play-off w walce o Premier League, ale tam w półfinale lepsze okazało się Derby County. Drużyna, w której brylowali Grzegorz Rasiak, Marek Saganowski czy 17-letni wówczas Gareth Bale, rozpoczęła od tamtej pory spadek po równi pochyłej. W sezonie 2008/09 nie udało się nawet obronić miejsca w Championship. W maju 2009 r. sytuacja finansowa klubu była na tyle zła, że poproszono pracowników, aby przez jakiś czas pracowali za darmo. Było dramatycznie, zespół był blisko bankructwa.

Jak się dzisiaj okazuje, spadek klubowi wyszedł na dobre. Za blisko 15 milionów funtów klub został kupiony przez szwajcarskiego biznesmena Markusa Liebherra. Prezesem został włoski bankier Nicola Cortese. Zespół zaczął wychodzić na prostą. W pierwszym sezonie awansować się nie udało. Dodatkowo w sierpniu 2010 roku w sierpniu, na atak serca, zmarł Liebherr. Przez rok zrobił jednak na tyle dużo, na tyle zadbał o klub, że już nic nie mogło się posypać. Właścicielem została jego córka Katharina. Ta w pełni zaufała Cortesemu, który wszystkim steruje do tej pory. To on zatrudnił wtedy nowego menedżera Nigela Adkinsa, co okazało się strzałem w dziesiątkę. Po dwóch sezonach w League One Southampton powróciło do Championship. A tam, jako beniaminek, pod wodzą najlepszego gracza ligi Rickiego Lamberta, po siedmiu latach przypieczętowało powrót do Premier League.

Coraz lepsze czasy dla Southampton

Awans pozwolił klubowi na coraz większe wydatki. Już na początku okienka pobito dotychczasowy rekord klubu (4 miliony funtów za Rory'ego Delapa) w wysokości transferu jednego piłkarza. Za 7 milionów funtów kupiono Jaya Rodrigueza z Burnley. W ostatni dzień okienka jeszcze tę kwotę przebito. Za 12 mln przyszedł Gaston Ramirez z Bolonii.

Początek sezonu był jednak fatalny. W ośmiu meczach Święci stracili 24 gole i zdobyli tylko 4 punkty. I tutaj znowu zaczął działać Cortese. Włoch nawiązał rozmowy z Mauricio Pochettino, który w listopadzie 2012 roku został zwolniony z Espanyolu. Southampton pod wodzą Adkinsa niespodziewanie zaczął grać dobrze. Zaczęli punktować i wyrwali się ze strefy spadkowej. 16 stycznia zremisowali na wyjeździe z Chelsea 2:2, mimo że przegrywali 0:2. Kibice znowu byli wniebowzięci. Ale Cortese miał już swój plan. Po tym meczu Adkins został zwolniony, a przyszedł Pochettino. Wywołało to protesty wśród kibiców. Adkins był ich ulubieńcem, wprowadził do Premier League i drużyna po chwilowym kryzysie zaczynała grać coraz lepiej. Czas jednak pokazał, że to włoski bankier znowu miał rację.

Sezon Święci skończyli na 14. miejscu. Mieli pięć punktów przewagi nad strefą spadkową. Imponujące były przede wszystkim wygrane nad Manchesterem City (3:1), Liverpoolem (3:1) czy Chelsea (2:1).

Imponujący początek sezonu

Cortese oczywiście nie próżnował. Tuż po zakończeniu sezonu klub wydał oświadczenie, w którym poinformował, że powstała strategia rozwoju klubu. - Mamy dobrą pozycję startową, aby zacząć realizować ambitne plany Southampton. Chciałbym podziękować Katharinie [Liebherr, właścicielce] za pomoc i przychylne oko na proponowaną długofalową strategię. Teraz możemy w stu procentach skupić się na przygotowaniach do kolejnego sezonu. Klub może zrobić kolosalny krok w stronę lepszej przyszłości.

Jak zapowiedziano, tak zaczęto robić. Pochettino sprowadził m.in. Victora Wanyamę z Celticu za 12,5 mln funtów, Pablo Osvaldo z AS Romy za 15 mln (nowy rekord klubu) i Dejana Lovrena z Olympique Lyon za 8,5 mln.

Argentyński szkoleniowiec sięgnął do odnowionej akademii klubu. Akademii, z której wywodzą się tacy piłkarze jak Gareth Bale, Theo Walcott, Alex Oxlade-Chamberlain czy Wayne Bridge. I tak w obecnym sezonie o sile zespołu stanowią m.in. Morgan Schneiderlin, James Ward-Prowse i Adam Lallana. Wszyscy trzej to produkty szkółki.

Southampton w lecie zainwestowało bardzo dużo. Na razie wygląda na to, że się opłacało. Po cichu mówi się, że celem klubu jest miejsce w pierwszej szóstce na zakończenie sezonu. Zespół jest mieszanką doświadczenia z młodością. Z sześciu meczów wygrali trzy (w tym m.in. z Liverpoolem), przegrywając tylko jeden. Ich olbrzymią siłą jest gra defensywna. Obrona pod wodzą Lovrena straciła tylko dwie bramki, a od momentu przyjścia argentyńskiego trenera zaledwie 21 w 22 meczach. Defensorzy w razie błędów zawsze mogą liczyć na będącego w znakomitej formie Artura Boruca. A w styczniu Pochettino pewnie będzie mógł liczyć na kolejne środki na wzmocnienie zespołu.

Nowy rekord w grze defensywnej?

Southampton jest bliskie pobiciu klubowego rekordu w najlepszym początku sezonu, jeśli chodzi o defensywę. Stanie się tak, jeśli w niedzielnym meczu ze Swansea zachowają czyste konto. Ostatni tak udany start mieli w sezonie 1983/84. W dotychczasowych sześciu kolejkach, nie stracili bramki w czterech meczach.

- Odkąd przyszedłem do klubu, jesteśmy jedną z drużyn, która traci najmniej bramek. Obecny jest pierwszym, przed którym przepracowałem z drużyną cały okres przygotowawczy. Mogłem też wzmocnić zespół w sposób, jaki mi pasował. Teraz zbieramy żniwo naszej pracy i tego, że wierzymy w to, co robimy. Nadal chcemy to robić i wtedy wszystko będzie szło, tak jak sobie tego życzymy - mówi Pochettino.

- Nasz sposób jest prosty. Chcemy bronić się przez posiadanie piłki. Chcemy być efektywni w ataku i chcemy, aby akcje toczyły się jak najdalej naszej bramki - dodał.

Więcej o:
Copyright © Agora SA