Nowy Zola, nowy Messi. Nowa gwiazda Premier League - Eden Hazard

Wyścig o Edena Hazarda wygrała Chelsea. Zazdrościł jej każdy, ale widząc, co młody Belg wyprawia na angielskich boiskach, wszyscy zazdroszczą jeszcze bardziej. Hazard ma na koncie sześć asyst i jednego gola - nie brał udziału tylko w jednej bramkowej akcji Chelsea. I gra fenomenalnie.

Chelsea nie była jedynym klubem, która chciała zatrudnić Hazarda. Wręcz przeciwnie, 21-letniego Belga zatrudniliby pewnie wszyscy na świecie. Arsene Wenger przyznał, że gdyby stać go było na jakiegokolwiek piłkarza, kupiłby właśnie Hazarda.

- Chciałem go pozyskać. Dwa lata temu rozmawialiśmy z Lille, ale wtedy nie chcieli go sprzedać - przypomina sobie Francuz. - Ten gość ma w sobie coś specjalnego, ale sami zdążyliście już się przekonać - dodaje.

I ma rację. Chelsea, która jak Manchester City mogła pozwolić sobie na zaoferowanie Lille dużo większych pieniędzy od Arsenalu, pomógł triumf w Lidze Mistrzów. Sukces rodzi sukces - dziś w klubie jest Hazard, który może być gwarancją kolejnych zwycięstw.

Ofensywny pomocnik nie tylko doskonale dogaduje się ze zregenerowanym Torresem, ale sam czaruje na boisku. Tak naprawdę jest odpowiedzialny za wszystkie punkty Chelsea w tym sezonie.

W trzech meczach Chelsea Hazard asystował sześć razy i strzelił jednego gola. Na boisku nic bez niego nie ma prawa się odbyć - piłkarz nie miał udziału tylko przy jednej bramce swojego zespołu. A że - wyłączając miłość do hamburgerów - jest bardzo odpowiedzialnym i spokojnym sportowcem, nie trzeba - póki co - bać się o jego pozaboiskowe wybryki.

Jedynym zarzutem, jaki przeciwstawiano mu we Francji, było znikanie podczas trudnych meczów. Zarzucano Hazardowi, że gdy na boisku robiło się naprawdę gorąco, on potrafił zniknąć, zaszyć się gdzieś w jakiś niesamowity sposób.

W Chelsea tego nie widać. W ostatnim, sobotnim spotkaniu z Newcastle United, w duecie z Torresem był gwiazdą meczu. Grał świetnie, wykorzystał rzut karny po faulu na Hiszpanie, a potem ślicznie odegrał mu piętką, aby ten mógł uderzyć w okienko. Trener "Srok" Alan Pardew mówił przed meczem, że to na nowy nabytek Chelsea trzeba będzie uważać najbardziej.

 

Dziennikarze w Anglii prześcigają się w znajdowaniu określeń na to, co wyprawia Hazard (biorąc pod uwagę, jak uwielbiają gry słowne, będą mieli używanie). Na razie spieszą z porównaniami - piszą, że reprezentant Belgii będzie dla Premier League jej prywatnym Lionelem Messim. Nic dziwnego - nie dość, że dziś każda nowa gwiazda obwoływana jest potencjalnym nowym Messim, to jeszcze ma zestaw wspólnych z Argentyńczykiem cech: podobna pozycja na boisku, niezbyt imponujący wzrost, imponujący drybling.

Swoje zdanie ma też trener zespołu, Roberto di Matteo, który po debiucie Belga nie mógł się go nachwalić. Włoch uważa też, że Hazard może być dla Chelsea nowym Gianfrankiem Zolą.

- Gianfranco był wielkim talentem, rzekłbym nawet, artystą. Eden też może zostać artystą - powiedział.

Zola, jego rodak, grał dla Chelsea od 1996 do 2003 r. Legenda Chelsea w 229 spotkaniach strzeliła 59 goli.

Hazard kosztował Chelsea 32 mln funtów. Wcześniej przez pięć sezonów występował w Lille, gdzie zdobył 36 bramek w 147 występach. Wszystko wskazuje na to, że będzie to zaledwie ułamek jego statystyki z Chelsea.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.