Argentyńczyk za swoje zachowanie został ukarany grzywną w wysokości czterotygodniowej pensji, czyli 800 tys. funtów. On sam twierdzi, że nie zrozumiał trenera i zaprzecza, że nie chciał zagrać. Zagroził również, że pozwie menedżera City, który po całym zamieszaniu odsunął go od składu.
- Wszystko zależy od Carlosa. Jeśli przeprosi kolegów z drużyny i mnie, wszystko będzie tak jak było przedtem. Jeśli tego nie zrobi, to jest to piłkarz, którego cenę każdy zna i prawdopodobnie coś się wydarzy w styczniu - powiedział w rozmowie z "Corierre della Sera" Mancini, sugerując, że napastnik odejdzie z klubu.
- On słucha złych doradców. Nie chciałbym, żeby sprawy potoczyły się w kierunku, w którym się toczą i będę pierwszym, który wybaczy mu jego zachowanie - twierdzi Mancini, który jednocześnie zaprzeczył, że Tevez był oferowany Napoli, jako część
transferu, w ramach którego do Manchesteru trafiłby napastnik włoskiego klubu Ezequiel Lavezzi.
Tymczasem doradca Teveza Kia Joorabchian przyznał, że piłkarz z chęcią przeniósłby się do innego angielskiego klubu. - Jego rodzina mieszka w Anglii, więc jest tu szczęśliwy i zadomowiony. Mógłby zostać wypożyczony, ale podejrzewam, że jego pensja mogłaby być dużym problemem dla każdego. Tylko naprawdę wielki klub mógłby mu płacić 200 tys. funtów tygodniowo.