Real - Liverpool, czyli terapia zbiorowa

Powstający jak feniks z popiołów Real chce przełamać fatalną serię w Lidze Mistrzów, ale na jego drodze staje prześladowca z Liverpoolu - w tych rozgrywkach specjalista od odzierania ze złudzeń

Wróciła Liga Mistrzów ?

Była 82. min finału Pucharu Europy na Parc des Princes w Paryżu, kiedy Alan Kennedy zdobył zwycięską bramkę dla Liverpoolu. Real Madryt z del Bosque, Camacho i Santillaną w składzie stracił nadzieję na przełamanie 16-letniej niemocy w najcenniejszych klubowych rozgrywkach, które na początku wygrał sześciokrotnie. Liverpool sprawił, że 27 maja 1981 roku był czarnym dniem w historii "Królewskich".

Od tego czasu oba wielkie kluby nie mierzyły się w oficjalnym meczu.

Kolejny czarny wieczór Liverpool chce zgotować Realowi dziś. Na Santiago Bernabeu w składzie Realu będzie mniej Hiszpanów niż w drużynie gości. Najdroższy piłkarz w historii Liverpoolu Fernando Torres, kupiony z Atletico za 30 mln euro, zmierzy się z kompleksem "Królewskich". Nigdy z nimi nie wygrał, nigdy w meczu oficjalnym nie zdobył gola na Santiago Bernabeu. To samo co on mogą czuć dziś Arbeloa, Riera, Xabi Alonso i bramkarz Reina, bo z nadmiernym szacunkiem dla Realu wychowuje się każdy hiszpański piłkarz, zwłaszcza ten, który w nim nie grał.

Ale gospodarze też mają powody się bać. Torres miał fenomenalny debiutancki sezon na Wyspach, kadrę Hiszpanii poprowadził do mistrzostwa Europy, podczas gdy symbol ich klubu Raul nie zmieścił się w kadrze na Euro 2008. Ostatnio po kontuzji "Dzieciak" zdobył trzy bramki w trzech meczach Premiership.

Gospodarze najbardziej boją się jednak powrotu Stevena Gerrarda. Gdy uległ kontuzji, prasa hiszpańska rozpisywała się, że nie zdąży wyleczyć się na pierwszy mecz. Od jakiegoś czasu stało się jasne, że lider i najlepszy strzelec liverpoolczyków będzie gotowy wybiec na Santiago Bernabeu. - Na ostatnim treningu wychodziło mu wszystko - powiedział trener "The Reds" Rafael Benitez.

Czeka nas kilka superciekawych pojedynków. Zacznie się w bramce, gdzie zmierzy się reprezentacyjny golkiper Casillas (Real) i jego rezerwowy z kadry Reina (Liverpool), w pomocy naprzeciw siebie staną reprezentanci Argentyny Gago (Real) i Mascherano (Liverpool). Pytanie, czy Pepe i Cannavaro zatrzymają Torresa, jest równie ciekawe jak to, czy obrona Liverpoolu da sobie radę z Raulem, który goni czołówkę strzelców Primera Division, a w Lidze Mistrzów zdobył więcej goli niż ktokolwiek inny. Wielką uwagę zwraca się na piłkarzy defensywnych, bo i gospodarze, i goście podkreślają, że kluczowe jest niedopuszczenie do straty gola. Zachowanie zerowego konta będzie zadaniem naczelnym dla obu trenerów.

Real powinien jednak grać o zwycięstwo. W ataku kluczowym jego piłkarzem jest Arjen Robben, który będzie musiał z kolei przezwyciężyć kompleks Liverpoolu, który dwa razy wyeliminował go z Champions League jako piłkarza Chelsea.

Ten mecz to także starcie hiszpańskiej myśli szkoleniowej.

Benitez, wychowanek Realu, przez 20 lat związany z nim jako piłkarz i trener, ale w pierwszej drużynie doszedł tylko do stanowiska pomocnika Vicente del Bosque. By podjąć samodzielną pracę, musiał odejść. Juande Ramos ma pokrewne spojrzenie na futbol, obaj uchodzą za mistrzów w przygotowaniu planu neutralizacji mocnych punktów rywala. Sukces Beniteza w Liverpoolu przyczynił się do tego, że Tottenham zatrudnił Ramosa. Ale dla byłego trenera Sevilli Wyspy okazały się fatalnym miejscem, nie nauczył się angielskiego i na początku sezonu został wyrzucony z wielkim hukiem, zostawiając Tottenham na ostatnim miejscu w tabeli. Dziś w Realu odbudowuje swoją pozycję.

"Królewscy" będą walczyli o przełamanie fatalnej serii. W ostatnich czterech latach najbardziej utytułowany klub świata odpadał z Ligi Mistrzów już w 1/8 finału. W tym samym czasie Liverpool pod wodzą Beniteza stawał się największą gwiazdą tych rozgrywek. Dwa razy grał w finale (2005 i 2007), raz go wygrał, a w zeszłym roku odpadł w półfinale.

Kiedy w połowie grudnia w losowaniu 1/8 finału Real wpadał na Liverpool, zdawał się być na porażkę skazany. "Królewscy" stracili właśnie trenera - Bernda Schustera zastąpił Ramos. Real przegrał prestiżowy mecz z Barceloną, zaraz potem w atmosferze skandalu do dymisji musiał podać się jego prezes Ramon Calderon. Tymczasem Liverpool grał fantastycznie, był liderem Premier League.

Ale sytuacja zmieniła się diametralnie.

Po osiągnięciu dna Realowi udało się od niego odbić. Wygrał dziesięć kolejnych meczów w Primer Division, tracąc zaledwie pięć goli. Z 15 pkt straty do Barcelony zostało mu do odrobienia siedem. Tymczasem w Premier League Liverpool ogląda plecy Manchesteru z takiego samego dystansu.

- Pomożemy im zdobyć tytuł mistrza Anglii - te żartobliwe słowa Jerzego Dudka zrobiły furorę w Anglii i Hiszpanii. Były bramkarz Liverpoolu, dziś w Madrycie rezerwowy Casillasa, przewiduje, że po 1/8 finału rywal będzie się mógł skupić na rozgrywkach ligowych.

Goście takiej pomocy oczywiście nie chcą.

Dziś w LM grają:

Villarreal - Panathinaikos

Real - Liverpool

Sporting - Bayern

Chelsea - Juventus

początek wszystkich spotkań o 20.45

Na wiosnę giganci bez wzmocnień ?

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.