Lech znów ma dwie twarze - jedną w lidze, jedną w europejskich pucharach. W niedzielę mistrzowie Polski zagrali fatalnie i po porażce z Ruchem Chorzów 0:1 znaleźli się w strefie spadkowej. I o ile pierwsza połowa jeszcze dawała nadzieję na to, że zmiana w grze zasygnalizowana przez mistrzów Polski przez ostatnie zwycięstwa z Wisłą w lidze i z Manchesterem w pucharach jest trwała, to po przerwie złudzenia prysły - czytaj więcej o porażce Lecha.
Piłkarze aktualnego mistrza Polski zdają sobie sprawę z powagi sytuacji. Peszko, Kiełb czy Możdżeń nie kryją rozczarowania postawą swoją i całej drużyny.
- Nie wiem, co się dzieje z Lechem w Ekstraklasie. Chyba za szybko po meczach z Wisłą i Manchesterem uwierzyliśmy, że jest dobrze. A wcale tak nie jest. To już jest strefa spadkowa. I nie chcę tego mówić głośno, ale ten sezon może być zaprzepaszczony - stwierdza mocno Sławomir Peszko w wywiadzie dla "Przeglądu Sportowego".
- Aczkolwiek jest promyk nadziei. Mamy teraz trzy mecze u siebie, w tym zaległe z Polonią Warszawa. Gramy co trzy dni i nie ma czasu na rozpamiętywanie. Wszyscy widzieli, co się stało w Chorzowie. Nie możemy kolejny raz grać w ten sposób po meczu pucharowym, a tak było w Bełchatowie, tak było w Zabrzu. Te nasze spotkania po Lidze Europejskiej są katastrofalne - dodał Peszko.
Bohater meczu z Manchesterem City, strzelec pięknego gola w końcówce - Mateusz Możdżeń, stwierdza krótko, ale dosadnie: - Zajmujemy przedostatnie miejsce w tabeli i nie ma już z czego się śmiać.
Załamany jest także Jacek Kiełb: - Ciężko powiedzieć cokolwiek i szukać usprawiedliwień. W czwartek gramy naprawdę dobre spotkanie z Anglikami, a w Chorzowie momentami nie możemy wymienić nawet dwóch, trzech podań i sklecić sensownej akcji. Ta porażka boli, bo każdy z nas liczył, że wszystko wróci już na właściwe tory.
Lech w strefie spadkowej. 'Wstyd i kompromitacja! Ale Bakero bez winy'
Sylwetka Jose Bakero