Maciej Skorża: Nie.
- Naprawdę? Nie wiedziałem. I jak mu poszło?
- No to nie mam wyjścia. Muszę pójść inną drogą.
- Po zakończeniu pracy w Wiśle dalej pracuję w klubie, z którym mam walczyć o najwyższe trofea. To wyzwanie. Choć przyznaję, kiedy dostałem ofertę z Legii, miałem wątpliwości. Spodziewałem się, że w Krakowie wiele osób nazwie mnie "zdrajcą", a w Warszawie powiedzą: "Po co Legii trener Wisły?". Mam jednak nadzieję, że kiedy opadną emocje, wszyscy mnie zrozumieją.
- Idąc tym tokiem rozumowania, to po odejściu z Wisły praca w każdym innym polskim klubie byłaby dla mnie krokiem w tył. W końcu zdecydowanie najwięcej tytułów mistrzowskich w ostatniej dekadzie trafiło na Reymonta. Druga strona medalu jest taka, że kiedy zostałem zwolniony z Wisły, pomyślałem, że w lidze chciałbym teraz pracować właściwie tylko w Legii albo Lechu.
- Teraz mam zdecydowanie trudniejszą sytuację. Przed pierwszym treningiem w Krakowie wiedziałem, kogo na nim spotkam, w głowie miałem gotową jedenastkę. Realnej siły Legii nawet nie znam, obraz niektórych zawodników jest zamazany przez słabą rundę wiosenną. Jest też sporo nowych piłkarzy, którzy szybko muszą znaleźć zrozumienie z pozostałymi. Przede mną szalenie ciekawe wyzwanie.
- Jedno i drugie to prawda. Trzy lata temu rozmawiałem z prezesem Korony Krzysztofem Klickim i wtedy marzeniem była praca w Kielcach. Nagle pojawiła się oferta Wisły, więc życie przerosło wówczas marzenia. W Warszawie mieszkałem wiele lat, zaczynałem pracę trenera i sentymentu do stolicy nigdy nie kryłem, nawet pracując w Wiśle. Dla niektórych może to być niekonsekwencja, ale nie mam zamiaru się tłumaczyć ze swoich marzeń.
- Konsultowano ze mną zmiany w kadrze zespołu. Poza tym analizowałem materiały dotyczące zawodników wytypowanych do klubu. Ci, których zaakceptowałem, są w Legii. Żałuję, że nie miałem możliwości obejrzeć ich na żywo, ale ufam Markowi Jóźwiakowi. Przygotował obszerne, szczegółowe dane. Vrdoljaka znałem, bo kiedyś chcieliśmy go kupić do Wisły.
- Nie mogliśmy pójść inną drogą. Celem podstawowym było zbudowanie silnej drużyny bez względu na narodowość. Każdy nowy musi być lepszy od tych, którzy już tu są. W Polsce większego pola manewru nie mieliśmy, ceny za ligowców są przeszacowane. Nie przesądzam jednak, że nikogo z ekstraklasy nie kupimy.
- Skauci Wisły już rok temu pokazali mi Vrdoljaka, ale wtedy nie chciał nawet myśleć o przeprowadzce do Polski. Zimą przeczytałem, że negocjuje z nim Legia, ale transfer wydał mi się mało prawdopodobny. A jednak. Manu ma szansę stać się pupilem publiczności, bo gra widowiskowo. Mezenga też, jeśli będzie strzelał bramki.
- Manu może swoją grą porwać tłumy, dla niego kibice mogą zacząć wstawać z miejsc, kiedy dojdzie do piłki. Za to Kneżević ma ogromne serce do walki. Kogoś takiego Legii brakowało.
- Legia bardzo potrzebowała piłkarza na tej pozycji. Z doświadczeniem w pucharach. Vrdoljak wciąż może robić postępy. Cenię u niego ogromną dyscyplinę taktyczną i boiskową odpowiedzialność.
- Bartek to dobry piłkarz, ale w Warszawie z różnych względów nie pokazuje wszystkiego, na co go stać. W innym klubie może być czołowym zawodnikiem.
- Jest blisko. Jako jedyny.
- Tak.
- Zostanie na okres przygotowawczy, po którym zadecyduję o jego przydatności w Legii.
- Dałoby to możliwość zahartowania drużyny w grze o stawkę.
- A może Liechtenstein czy Wyspy Owcze? Nawet jeśli byłby to niezbyt wymagający przeciwnik, choć w przypadku polskich klubów o żadnym nie można tak mówić, to pojawiłaby się presja, której nie ma w meczach towarzyskich.
- Między meczami. Obejmując Legię, byłem gotowy na oba warianty. Gdybyśmy awansowali do pucharów, trenowalibyśmy już teraz. A tak, zaczynamy 21 czerwca.
- Nie oglądałem bezpośrednio spotkania z Wisłą, ale zadzwoniłem z gratulacjami do Pawła Brożka, który strzelił trzy gole. Był zaskoczony łatwością, z jaką wygrali. Powiedział w swoim stylu: "Trenerze, mogliśmy ich szóstką pojechać". Nie wierzyłem, ale potem obejrzałem mecz i rzeczywiście nie wyglądało to ciekawie ze strony Legii. Ale teraz patrzę tylko przed siebie. Nie zrobię polowania na czarownice, nie będę szukał winnych. Każdy ma czystą kartę. Tworzę nowy zespół.
- Był, ale nim mnie ktoś o niego zapytał, podpisał kontrakt z Evertonem [Jan Mucha]. Kilku, na których oprę zespół, zostało.
- Tak, choć przed nikim nie zamykam miejsca w jedenastce.
- W pewnym sensie zatrzymali się, ale nie znaczy, że w nowym towarzystwie nie będą grali lepiej.
- Widzę w nim duży potencjał. Zdecydowanie większy, niż dotąd pokazał. Jest jednak kilka rzeczy, które chcę, by zmienił w swojej grze. Ale jemu pierwszemu o tym powiem. Liczę, że nowi zawodnicy, z którymi przyjdzie mu grać, spowodują, że będzie grał lepiej.
- Nie. I co więcej, praktycznie poza Chinyamą z żadnym z nich nie pracowałem. Tylko Tomek Kiełbowicz był raz na zgrupowaniu kadry, kiedy byłem w niej asystentem Pawła Janasa. Poznamy się 21 czerwca, kiedy wrócą z urlopów. Dzień później jedziemy do Grodziska na obóz, gdzie zmierzymy się z GKP Gorzów i Widzewem. Do Warszawy wracamy trzeciego lipca na dwa tygodnie i gramy dwa kolejne sparingi. 18 lipca ruszamy do Francji, gdzie naszymi rywalami będą Bordeaux, PSG, Rennes i Lorient. Siódmego sierpnia na Łazienkowską przyjeżdża Arsenal. A potem już liga.
- Bazowym ma być 4-3-3, ale będzie się zmieniać w zależności od rywala. Muszę poznać drużynę i możliwości graczy. Nie chcę im narzucić czegoś, co zupełnie nie będzie pasowało.
- Mam różne pomysły. Z przodu mogą grać Mezenga z Chinyamą i Manu. Skrzydłowego Manu pytałem, jak by się czuł za napastnikami. Spodobał mu się ten pomysł.
- Nigdy nie strzelał wielu goli, ale w Polsce może być mu łatwiej. Opiera się na szybkości, dryblingu i absorbowaniu obrońców.
- Tak, ale niektórzy odpadli po konfrontacji z tymi, których obserwowała Legia. Panowie, okno transferowe jeszcze nawet się nie otworzyło.
- Potrzebujemy bramkarza, lewoskrzydłowego i środkowego pomocnika. Na testy ma przyjechać środkowy obrońca z Afryki.
- Wybiorę jednego z trójki Komorowski, Wawrzyniak, Kiełbowicz. Chcę mieć możliwość modelowania drużyny. Nie chodzi o to, by teraz kupić 16 piłkarzy, a zimą nikogo. Najpierw chcę poznać chłopaków, znaleźć silne i słabe strony, zobaczyć w treningu i meczach. A wtedy zimą podejmiemy kolejne kroki. Zimowe okno będzie skromniejsze niż letnie, ale go nie prześpimy.