Po 5635 dniach przerwy w Sosnowcu znowu odbył się mecz ekstraklasy. Gospodarze ambitnie walczyli o dobry wynik z liderem ekstraklasy, ale w końcówce spotkania stracili dwa gole. Oba zdobył Paweł Brożek, który został w ten sposób został najskuteczniejszym zawodnikiem tego sezonu w Orange Ekstraklasie, wyprzedzając Dawida Jarkę.
Zagłębie wypunktowało Koronę. Okazje miały oba zespoły, ale koszmarne błędy obrońców Korony zadecydowały o zwycięstwie gości. Świetny mecz wracającego po kontuzji Dawida Plizgi, którego dwa gole dobiły Koronę.
Zasłużone, choć nieco wymęczone zwycięstwo gości. Legia miała zdecydowaną przewagę i powinna była wygrać dużo wyżej, jednak ponownie raziła nieskutecznością. Polonia na kwadrans przed końcem meczu strzeliła kontaktowego gola, ale nie potrafiła zagrozić gościom.
Ciekawy mecz w Łodzi. Po wyrównanych 45. minutacj w drugiej połowie zaatakowali goście, ale zmarnowali kilka sytuacji i to się zemściło. Po dośrodkowaniu Reissa bramkę na wagę trzech punktów strzelił Zając. Strata bramki dobiła gospodarzy, którzy mogli przegrać jeszcze wyżej, ale dwie świetne okazje zmarnował Reiss.
Zasłużone prowadzenie gości. To GKS stworzył więcej okazji i GKS jedną z nich potrafił wykorzystać. W 38. minucie Garguła wykorzystał podanie Costly'ego dając prowadzenie wicemistrzom Polski. W drugiej połowie podopieczni Stefana Majewskiego zaczęli atakować, ale bez efektu. Tymczasem Tomasz Wróbel postawił kropkę nad "i", po czym GKS cofnął się do obrony. GKS Bełchatów wygrywa pierwszy wyjazdowy mecz w tym sezonie, pokonując bezradną Cracovię. Gospodarze oddali tylko cztery celne strzały, po raz kolejny prezentując fatalny styl.
Słaby mecz w Grodzisku, który bez problemów powinni wygrać gospodarze. Na drodze do ich sukcesu stanął jednak bramkarz Odry Krzysztof Pilarz, który dwa razy uratował swój zespół przed stratą gola w niemal beznadziejnych sytuacjach.
Z boiska w Białymstoku wiało nudą, głównie dlatego, że goście skupili się na defensywie, a gospodarze mieli kłopoty z konstruktywną ofensywą. Ani piłkarze Jagiellonii, ani Ruchu nie byli zadowoleni z podziału punktów, ale też nie wyglądali na zmartwionych. Na pewno więcej powodów do smutku powinni mieć ci pierwsi. Wypracowali sobie więcej klarownych okazji strzeleckich (których w sumie było jak na lekarstwo). Po drugie grali u siebie, gdzie dotychczas pewnie wygrywali w konfrontacjach z ekipami walczącymi o utrzymanie.
Kilkanaście tysięcy zabrzańskich kibiców z pewnością jest rozczarowanych, bo po sześciu kolejnych zwycięstwach w lidze ich Górnik tylko zremisował z Widzewem. Łodzianie, którzy byli równorzędnym rywalem dla gospodarzy, objęli prowadzenie po kapitalnym uderzeniu z rzutu wolnego wracającego do składu gości po kontuzji Włocha Josepha Oshadogana. W doliczonym czasie I połowy strzałem głową wyrównał Łotysz Maris Smirnovs. Po przerwie znakomite okazje do zdobycia gola mieli jedni i drudzy, ale najpierw Łukasz Mierzejewski strzelił obok zabrzańskiej bramki, a potem Tomasz Moskal przegrał pojedynek z łódzkim bramkarzem, Bartoszem Fabiniakiem.