Szef piłkarskiej centrali przyznaje, że obecny szkoleniowiec kadry - Leo Beenhakker pozostanie na stanowisku tylko do końca obecnego roku. Lato przyznaje, że jego następca nie będzie już obcokrajowcem. - Zasiądziemy z Antonim Piechniczkiem i jego Wydziałem Szkolenia, będzie kilku kandydatów, rzeczowa rozmowa. Porównamy atuty, za i przeciw - wyznaje prezes.
Były król strzelców mundialu przywołuje sukcesy polskich trenerów, którzy jego zdaniem zostali ostatnio zaniedbani w kadrze. Wspomina Kazimierza Górskiego, Piechniczka i innych. - Czapka z głowy przed Beenhakkerem, ale teraz kolej na Polaka - zdradza Lato.
Prezes tłumaczy się także z podwyżki, jaką sobie sam przyznał. Jego zdaniem takie stanowisko na świeczniku, na którym jest się ciągle kopanym przez media, wymaga pewnej rekompensaty. Lato żali się, że jak tylko wypije wino w restauracji, to od razu robi się z niego pijaka.
- Takie są dzisiejsze media. Mogę w tym uczestniczyć, ale za dobre pieniądze - mówi szef PZPN. Porównuje się także do zwolnionych pracowników TVP i prezesów spółek państwowych, którzy dostają ogromne odprawy. - Przy nich to ja jestem mały pikuś - kończy Lato.
O przeprowadzce PZPN - czytaj tutaj ?