W San Marino nie grają kelnerzy ?
Jan Furtok, prezes GKS Katowice: O Boże... Jak tylko wylosowaliśmy grupę, to wiedziałem, że znów wszyscy zaczną mnie o nich pytać. 10 goli strzeliłem w reprezentacji, 60 w Bundeslidze, 85 w polskiej ekstraklasie, a pamięta mi się tylko jednego z San Marino...
- Najgorsze było to, że wszyscy wokół byli pewni, że wygramy bardzo wysoko. Jedni mówili, że strzelimy siedem goli, inni, że dziesięć. Trochę nas to rozluźniło. Z tego, co pamiętam, płyta na stadionie w Łodzi nie była najlepsza, zresztą nic nam wtedy nie wychodziło i wszystko nam bardzo przeszkadzało. Wiedzieliśmy, że jak nie wygramy, opinia publiczna będzie po nas jechała jak po baranach. A oni ciągle stali z tyłu i murowali. W końcówce Roman Kosecki pociągnął prawą stroną i dośrodkował z końcowej linii. Akurat biegłem na sporej szybkości przy bliższym słupku i... padła bramka.
- Trochę tak, to nie było celowe. Piłka właściwie trafiła mnie w rękę, byłem zaskoczony, że wpadła do bramki. Koledzy nawet nie widzieli, że tak padł gol. Powtórki telewizyjne też przecież od razu wszystkiego nie wyjaśniały. Dopiero ujęcie zza bramki pokazało, że dotknąłem piłki ręką. Najważniejsze, że wygraliśmy.
- Najważniejsze jest strzelenie jak najszybciej bramki. Apeluję do zawodników, żeby się po prostu skoncentrowali. Potrzebny jest spokój, nerwowość nikomu nie służy. Ilu napastników? By grać tylko z jednym, to trzeba mieć pomocników, którzy są zdolni do tego, aby wygrać mecz. Jeżeli takich nie mamy, to powinna być dwójka na przodzie.
- Trudna sprawa. Nie mamy dobrych napastników, którzy potrafiliby strzelać dużo bramek. Generalnie postawiłbym na Euzebiusza Smolarka i Pawła Brożka. Ten drugi jest kontuzjowany, ale Robert Lewandowski to wielki talent. Ma smykałkę do strzelania.
Piłka nożna: Cashback 55 PLN od BetClick.com - poleca Mateusz Borek ? - reklama